Włodarze Bratysławy, Budapesztu, Pragi i Warszawy zawiązali "Pakt Wolnych Miast". Oczekują, że Bruksela przekaże im pieniądze na "walkę z populizmem". Rafał Trzaskowski i burmistrzowie pozostałych stolic przedstawiają się jako "alternatywni" partnerzy Unii Europejskiej wobec rządów w ich krajach. O sprawie pisze "Politico".

 

Cała akcja jest próbą ominięcia demokratycznie wybranych władz Polski, Węgier, Czech i Słowacji przez lewicujących włodarzy stolic, tak, by otrzymywali do własnej ręki więcej środków z UE i mogli promować antycywilizację.

"Jeśli Bruksela zgodzi się przekazywać pieniądze bezpośrednio do dużych miast, to te pieniądze zostaną mądrze wydane na rozwiązanie wielu problemów politycznych, które podsycają populistyczną politykę rządów krajowych. Oznaczałoby to także mniejsze prawdopodobieństwo, że unijne fundusze zostaną zmarnowane na skutek korupcji" - pisze "Politico".

Jak napisał burmistrz Bratysławy Matus Vallo, określenie "wolne miasta" ma oznaczać "niezależność od rosnących tendencji populistycznych".

Mówiąc krótko, jest to swoisty miejski kontrpakt wobec Grupy Wyszehradzkiej. Włodarze stolic Polski, Węgier, Czech i Słowacji chcieliby dodatkowego finansowania, by promować europejskie "antywartości".

Znamy to dobrze z Warszawy i wyczynów Rafała Trzaskowskiego. Nachalna promocja ideologii gender za pieniądze Brukseli, uniezależnianie się od demokratycznych władz Polski w imię umacniania neomarksizmu - oto prawdziwa twarz Platformy i podobnych jej europejskich formacji.

bsw/onet.pl