"Polska była szanowana na świecie i przestała. Doprowadzili do tego ci fanatyczni patrioci. Podróżuję dużo i naprawdę widzę, do jak niesamowitego obniżenia rangi naszego kraju doszło. Znowu jesteśmy pariasem, państwem peryferyjnym, którego nikt nie słucha i nikt nie traktuje poważnie" - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Adam Zagajewski, poeta i pisarz.

"Jak już wielokrotnie zauważono, oni mają bolszewickie podejście do sprawy. Ci, którzy łamią konstytucję, łamią także konwersację" - perorował Zagajewski, dowodząc, że nie chciałby przemawiać przed politykami PiS, bo oni i tak nikogo nie słuchają.

Według Zagajewskiego wymiar sprawiedliwości dziś nie działa, bo gdyby "któryś z najwyższych baronów rządzącej partii popełnił morderstwo, nie byłoby sposobu, by się tym zająć".

Następnie - o, co za miłosierdzie - Zagajewski przedstawił pewne różnice między "pisowskim reżimem" a sowiecką dyktaturą PRL-u.
"W czasach cenzury nie było wolności wypowiedzi i słowo miało wtedy dużo większą wartość. Dzisiaj możemy wszystko powiedzieć, wydawnictwa są prywatne i na razie nikt nie dostaje zakazu druku" - powiedział.

"Żyjemy w kraju chorej, ale jednak demokracji, swoboda wypowiedzi powoduje, że krytyka i zaangażowanie stają się mniej istotne, może wręcz nieważkie" - stwierdził dalej.

"Komunizm – nawet ten słabnący i zanikający – to była potworna machina, która próbowała zdusić dosłownie wszystko. A dzisiaj to nie jest już walka z takim wielkim potworem, tylko to tak jakby walczyć z motylami..." - podsumował Zagajewski, wskazując, że dziś przeciwnik jest "prawie nieuchwytny".

bsw/wyborcza.pl