Już nie tylko strefa relaksu, zakup telefonów komórkowych, szkolenie anarchistycznych lewicowych bojówkarzy z budżetu miasta Warszawa. Zarządcy stolicy po prostu marnują pieniądze. Teraz do tych wydatków możemy jeszcze doliczyć wyjazdy obecnego prezydenta Warszawy, który jak się okazuje najczęściej bywał w Brukseli – trzy razy.

Ale to nie wszystkie wydatki tego typu. Na wyjazdy jego zastępców poszło z budżetu miasta 130 tys. złotych, a na wyjazdy burmistrzów dzielnic i ich zastępców ok. 60 tys. złotych. Sam Trzaskowski wyjeździł 190 tys. złotych.

Jak sam Rafał Trzaskowski się chwalił jest człowiekiem światowym, a więc bywał w Londynnie, Kopenhadze, Pradze, Budapeszcie oraz w Niemczech w Düsseldorfie i Nowym Jorku. Ale był także w Stambule w Turcji.

Na same bilety z kasy miejskiej poszło ponad 52 tys. zł. Hotele i diety kosztowały podatników łącznie prawie 5 tys. euro, a więc ponad 20 tys. zł.

Przy tej okazji warto przypomnieć jego podróż życia, która kosztowała podatników ponad 63 tys. złotych do Brazylii. Trzaskowski spędził tam 6 dni, a pojechał na konferencję, w trakcie której jego wystąpienie trwało niewiele ponad 3 minuty. Było to w roku 2014, kiedy Trzaskowski był ministrem cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska.

Może w tym wszystkim warto, żeby pan Trzaskowski upublicznił korzyści, jakie odniosła polska stolica z tych jego wyjazdów? W końcu pieniądze pochodzą z kieszeni obywateli.

 

mp/pap/fronda.pl