Radio RMF FM dotarło do Polaka, który był naocznym świadkiem ataku terrorystycznego w Barcelonie. Antoni Relicki był na miejscu zdarzenia razem z 11-letnią córką.

Jak opowiada pan Antoni, on i jego dziecko mieli wielkie szczęście, ponieważ furgonetka, którą jechał zamachowiec, przejechała bardzo niedaleko nich.

"Byliśmy na La Rambla i w pewnym momencie usłyszałem huk, krzyk ludzi i zobaczyłem furgonetkę, która z bardzo dużą prędkością mknie w naszą stronę"- opowiada świadek. Jak mówi, furgonetka zahaczała o wszystkich ludzi napotkanych na drodze.

"Mieliśmy bardzo dużo szczęścia. To był koszmar, to co zobaczyliśmy. Pełno policji, pełno karetek. Ludzie zaczęli uciekać".-opowiada. Zdaniem Relickiego, sytuacja bardzo przypominała ubiegłoroczny zamach w Nicei. 

Jest jeszcze inny polski świadek zdarzenia, pan Dawid. 

"Panuje totalny chaos. Jedni biegną w popłochu, szarpiąc się nawzajem, inni zupełnie nieświadomi chodzą po ulicach. Jest masa policji, nad głową latają helikoptery... Kręci się masa służb od rozbrajania bomb, więc nie wiem, czy jest podejrzenie podłożenia ładunku wybuchowego... Najbardziej porażający jest chaos, który panuje i to, że wszyscy ludzie biegną bezradnie, obojętnie w którym kierunku, właściwie nie wiedząc, czy już znajdują się w bezpiecznym miejscu"- relacjonuje.

JJ/RMF FM, Fronda.pl