Premier Beata Szydło w środowym expose mocno powiedziała, że zasobem, z którego można sfinansować inwestycje w gospodarkę, mogą być środki banków: chodzi np. o wykorzystanie stosowanego w Europie systemu na wzór instrumentów finansowych realizowanych przez Europejski Bank Centralny. - Zastosowanie tej metody wymaga dobrej współpracy z bankiem narodowym, ale pozwoli na znaczne zmniejszenie luki kredytowej, która ogranicza dziś zarówno wejścia na rynek, jak i rozwój małych i średnich przedsiębiorstw - oceniła. Z tego można zaoszczędzić około kilkaset miliardów złotych oszczędności na kontach przedsiębiorstw, które mogą być inwestowane. - System zachęt inwestycyjnych, amortyzacja inwestycji w ciągu roku, a nawet podwójna amortyzacja w razie inwestycji innowacyjnych, powinny sprzyjać ich uruchomieniu. Można powiedzieć, że kapitał bankowy i kapitał przedsiębiorstw zostanie obudzony - mówiła premier.

Pomysł rządu PiS byłby analogiczny z tym, jak prowadzony przez Europejski Bank Centralny program LTRO (ang. Long Term Refinancing Operation). W ramach operacji LTRO EBC pompuje do systemu bankowego ogromne kwoty w postaci niskooprocentowanych 3-letnich pożyczek, czyli pożycza komercyjnym bankom pieniądze na preferencyjnych warunkach. Wicepremier Mateusz Morawiecki mówił w środę w Sejmie, że jego zdaniem LTRO jest w Polsce mechanizmem możliwym do zastosowania. - LTRO jest programem bardzo szeroko wykorzystywanym w wielu krajach UE, w szczególności tych, które są członkami unii walutowej, ale też w krajach, które nie są członkami unii walutowej podobne mechanizmy są stosowane - powiedział.

Pomysł PiSu i rządu skomentowali eksperci. Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan ma podobny pogląd. W rozmowie z PAP przyznaje, że "nie jest to potrzebne gospodarce". - Po pierwsze banki mają nadpłynność i to od dłuższego czasu - mówi. - Dlatego raczej trzeba się zastanawiać, jak zwiększyć popyt na kapitał, a nie zwiększać podaż kapitału - zaznacza. Przyznaje, że depozyty sektora przedsiębiorstw ostatnio rosną, ale "inwestycje mają się całkiem nieźle". "Poza tym przedsiębiorstwa, nawet jeśli dostałyby bardzo tani kredyt, nie podejmą decyzji inwestycyjnych ot tak, bo inwestycje muszą czemuś służyć i często wiążą się z ryzykiem" - mówi ekspert Lewiatana.

Z kolei Rafał Antczak z firmy Deloitte zwraca uwagę, że na razie trudno oceniać, na czym szczegółowo ma polegać koncepcja rządu, bo premier Szydło LTRO użyła jako przykładu. - Dużo zależy od tego, jak będzie wyglądać dynamika inwestycji i środki, jakie w te inwestycje mają być zaangażowane - przekonuje.

mm/media/tvnbiznes.pl