W Berlinie otwarto w muzeum Topografii Terroru wystawę o Powstaniu Warszawskim. Patronują jej prezydenci Polski i Niemiec.

"Wystawa w Berlinie była dla nas wyjątkowym wyzwaniem. Musieliśmy pamiętać o dwóch poziomach. O tym, że miejsce wystawy jest wyjątkowe i obciążone historycznym znaczeniem, a z drugiej strony wiemy, że przez działalność PRL-u Powstanie Warszawskie było wycofane z opowieści o historii Europy XX wieku. Wiedzieliśmy, że mało szczególnie młodych osób w Berlinie wie cokolwiek o Powstaniu Warszawskim" - powiedział o sprawie dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, Jan Ołdakowski. To właśnie Muzeum jest autorem berlińskiej ekspozycji.

Ekspozycja gościła w Berlinie już pięć lat temu. O tym mówił dyrektor muzeum Topografii Terroru, Andreas Nachama.
"Pięć lat, to długo: mamy nową generację uczniów, nowych mieszkańców Berlina. Powstanie Warszawskie pokazuje jak brutalnie i bezlitośnie, a jednocześnie konsekwentnie działał narodowo-socjalistyczny terror przeciwko Polsce. Wymazanie z powierzchni Ziemi niemal milionowego miasta jest czymś, co należy ciągle ludziom uświadamiać. Zwłaszcza w czasach, kiedy niektórzy próbują bagatelizować II wojnę światową" - powiedział.

Pił w ten sposób do słów czołowego polityka Alternatywy dla Niemiec, którego zdaniem III Rzesza to nieznaczący epizod w ponad tysiącletniej niemieckiej historii.

Ołdakowski z kolei powiedział, że poprzez ekspozycję chce dotrzeć do elit niemieckich.

"Chcemy pokazać naszą historię elitom. Bo z nią dyskutujemy podczas konferencji historycznych, na pokazach filmów. Ale też chcemy pokazać ją masowemu odbiorcy, czyli młodym turystom, którzy przyjeżdżają z całych Niemiec do Berlina. Trafią tu w drodze między Checkpoint Charlie a Gropius Bau. Obejrzą i zrozumieją, że w Europie wydarzyła się wielka zbrodnia III Rzeszy. Powinnością polskich instytucji jest opowiadać tę historię, mimo że jest trudna" - wskazał.

Jak dodawał, Polacy rozumieją, że Niemcy mają dość przepraszania za bycie sprawcami, ale my tego jednak nie przyjmujemy. "My mamy prawo opowiadać, że byliśmy ofiarami. Nie tracąc partnerskich stosunków żyjących w pokoju narodów musimy mówić, że to, co oni nam zrobili, skutkuje do dziś. Żadne dobrosąsiedzkie stosunki nie mogą wpłynąć na to, żebyśmy w tej sprawie zmienili zdanie. Musimy mówić o tym, co jest dla nas ważne, istotne" - wskazał dyrektor MPW.

bsw/pap, fronda.pl