Sąd orzekł, że umieszczenie na całe życie w rejestrze jest naruszeniem ustawy o prawach człowieka. Mimo tego, że premier David Cameron określił to słowem: „nieprzyzwoite", to rząd musi jednak na podstawie orzeczenia SN opracować nowe zasady dotyczące rejestracji. Według dotychczasowych regulacji prawnych każdy ze skazanych na minimum dwa i pół roku więzienia za przestępstwo na tle seksualnym z zasady zostaje umieszczony w rejestrze i pozostaje weń wpisany do końca życia. Wszystkie zarejestrowane osoby (jest ich obecnie 44 tysiące, spośród których ponad połowa do końca życia) są monitorowane oraz regularnie odwiedzane przez policję.


Dożywotni wpis do rejestru został zaskarżony przez dwóch przestępców seksualnych. Jednym z nich jest gwałciciel dziecka, nastoletni chłopiec skazany na dwa i pół roku więzienia. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii po decyzji Sądu Najwyższego już opracowuje nowe regulacje prawne. Pełnoletnie osoby, które zostały skazane za przestępstwa seksualne będą mogły wystąpić o wykreślenie ich z rejestru po 15 latach od wyroku, niepełnoletni natomiast – po ośmiu. MSW informuje, że gdy nowelizacja wejdzie w życie, to rocznie mw. 2 tysiące osób będzie mogło wnioskować o wykreślenie z rejestru. Każda prośba będzie rozpatrywana przez policję.


Decyzję sądu oprotestowali obrońcy praw dziecka i posłowie do parlamentu. Torysi postulują wprowadzenie zmian do ustawy o prawach człowieka. Dziennik „Daily Telegraph" zamieścił opinię posłanki Priti Patel: „– Przestępcy seksualni to ohydni kryminaliści. Dlaczego mamy pozwalać im na odwoływanie się do praw człowieka, by mogli się chronić?”


Z kolei kurator sądowy Harry Fletcher twierdzi, że nowe zasady nie muszą prowadzić do tego, że liczba zarejestrowanych szybko spadnie, bo: „– Żeby zostać wykreślonym, każdy będzie musiał udowodnić, że nie stanowi już zagrożenia dla kobiet i dzieci, a to będzie bardzo trudne”.


Policja i MSW wnioskują jednak, w analizie dokonanej przez ministerstwo, że mniejsza liczba zarejestrowanych będzie mogła przynieść także pozytywne skutki w postaci „skupienia wysiłków na tych przestępcach, którzy aktualnie stanowią większe zagrożenie".


Dobrze, że brytyjski SN pamięta o tym, że każdy człowiek do końca życia ma czas by się nawracać, przemieniać i poddawać uzdrowieniu. Wydaje się jednak, że sąd zapomniał, iż specyfiką zaburzeń seksualnych jest uporczywość i nawet długa terapia może nie być w stanie ich uleczyć. Jednak przede wszystkim zastanawia dlaczego sąd traktuje jako priorytet prawa przestępców a nie ofiar. Ci, którzy są naznaczeni aktem dokonanej wobec nich przemocy, noszą w psychice, emocjach i relacjach poważne, destruktywne ślady do końca swojego życia. I nikt im tego nie wymaże z rejestru pamięci.


Paweł Krzemiński/Rzeczpospolita