Protesty, które przebiegały w słusznej sprawie, zostały zniweczone przez bandytyzm. Tak ocenił burdy na ulicach Londynu premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.

"Ludzie mają prawo protestować w sposób pokojowy, jeżeli zachowują dystans społeczny, ale nie mają prawa atakować policji. Te demonstracje zostały zniweczone przez bandytyzm i są one zdradą sprawy, której rzekomo służą. Odpowiedzialni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności" - skomentował ostatnie zajścia brytyjski premier.

W niedzielę dziesiątki tysięcy ludzi ponownie wzięły udział w demonstracjach po śmierci George Floyda, który zmarł w Minneapolis w USA po brutalnej interwencji policji. Niestety, pokojowe z początku marsze przerodziły się wieczorem w serię starć z policją, gdy grupa agresywnych uczestników obrzuciła funkcjonariuszy butelkami.

tp/interia.pl