„ Nikt mi nie powie, że normalne jest, gdy mężczyzna idzie z biustonoszem na głowie i udaje zakonnicę, że normalne jest niesienie waginy na patyku. Jesteśmy do tego zmuszani, to dzieje się w miejscu publicznym, to jest rodzaj gwałtu. Nie mogę na to nie reagować” - mówi prof. Aleksander Nalaskowski.
W rozmowie na antenie Polskiego Radia 24 podkreślił:
„ Jest to rodzaj gwałtu, poczułem się gwałcony, gwałcone były moje prawa do przyzwoitości, do nieoglądania w miejscach publicznych scen obscenicznych”.
Naukowiec, jak już wczoraj informowaliśmy, za swój tekst dla tygodnika „Sieci” został zawieszony na trzy miesiące w obowiązkach nauczyciela akademickiego przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. W swoim felietonie o paradach równości pisał między innymi: „wypełzają na ulice miast, gwałciciele, obleśne grube baby, tęczowa zaraza”.
Prof. Nalaskowski pisał też, że ludzie ci są:
„[…] zniewieściałymi gogusiami, wesołkami na utrzymaniu mamusi, facecikami, chcącymi się wiecznie bawić, obleśnymi, grubymi, wytatuowanymi babami, które ostentacyjnie się całują jak na wyuzdanych filmach i osobnikami, którym trudno przypisać jakąś płeć”.
Zaznaczał, że doszło do publicznego zgwałcenia oraz znieważenia tradycyjnych wartości. Podkreślał:
„ Jeżeli świętość ludzkich przekonań została zdeptana w imię zabawy, drażnienia, to ja mam prawo do obrony wartości”.
Zaznaczał też, że jego tekst był czytelny i trzeba „dużo złej woli, by odczytać go inaczej”. Przyznał też, że Marsze Równości zrównał z gwałtami – na takiej samej zasadzie, na jakiej mówi się, że fałszująca orkiestra „zgwałciła nasze uszy”.
„Trudno odpowiadać za problemy ze zrozumieniem metafor”
- podkreśla.
Całej rozmowy wysłuchać warto tutaj
dam/Polskieradio24.pl,Fronda.pl