"Czy jest to film o nietolerancji, antysemityzmie i Bóg jeden wie jeszcze o czym – nie wiem. To dla mnie bez znaczenia, bo znów obejrzałem świetny film wielkiego artysty"-pisze na Facebooku prof. Sławomir Cenckiewicz o nowym filmie Romana Polańskiego, "Oficer i szpieg". 

Cenckiewicz całkowicie pomija przeszłość reżysera i skupia się na samym filmie, a także- zarysowanej w nim postaci Alfreda Dreyfusa. 

"Nie będę tu pisał kim był kapitan a później podpułkownik Dreyfus i czym była dla Francji, dla francuskiej prawicy (dla lewicy też), ale i dla świata jego sprawa. Pamiętam, że na zajęciach podczas studiów poświęciliśmy jej naprawdę sporo czasu... I tak powinno być, bo jej znaczenie wykracza daleko poza Francję. W każdym razie Stanisław Mackiewicz pisał kiedyś, że „sprawa Dreyfusa jest wielkością”. I to jest prawda."-pisze historyk. Cenckiewicz zachwala nową produkcję Polańskiego jako "wspaniały film historyczny", z "typową" dla tego rezysera oraz Zachodu "detalistyką” i precyzją historyczną: te mundury, stroje cywilów, wnętrza, wąsy, maniery, ruchy, a nawet uroda… – wszystko oddaje duch epoki przełomu XIX/XX wieku. I ukazuje przewagę nad beznadzieją polskiego kina historycznego z plastikowymi oknami w międzywojniu, implantami w ustach zamiast zębów, przedsoborowymi kościołami z portretami Jana Pawła II…"

"Wiem, że dla wielu szaleńców sprawa Dreyfusa jest od ponad stu lat argumentem przeciwko polowaniu na agentów, a u nas przeciwko lustracji. To oczywiście niemające związku z meritum problemu „demokratyczne wojny totalne”, jak pisał kiedyś Tomasz Gabiś. Paradoksalnie sprawa Dreyfusa a film Polańskiego w szczególności jest zilustrowaną wielką pochwałą uporu, konsekwencji, umiłowania prawdy wbrew środowisku, własnym uwikłaniom towarzyskim i stanowym, ryzyku infamii, utraty pozycji zawodowej i socjalnej, na nawet za cenę więzienia…"-podkreśla profesor.

"Jest to w końcu film o tym, że prawda powinna posiadać przewagę nad polityką rozumianą wyłącznie jako gra. Lub inaczej – polityka, która jest coraz częściej wyłącznie grą powinna być zasilana prawdą i etyką, bo bez kryterium prawdy można zagubić realną ocenę sytuacji politycznej. Wreszcie jest to też film o tym, że prawda bez oręża (polityki także) zginie. Bo gdyby nie polityczny przełom, że Dreyfus gniłby na wyspie, a Picquart w więzieniu"-podkreśla historyk pod koniec długiego wpisu. 

"Moja jedyna uwaga do filmu Polańskiego to pozbawienie sprawy Dreyfusa kontekstu wcześniejszej tzw. afery panamskiej. Polecam stanowczo!"-podsumowuje Sławomir Cenckiewicz. 

 

yenn/Facebook, Fronda.pl