Warsaw Institute

Sytuacja epidemii w Rosji ciągle się pogarsza. 14 kwietnia liczba zakażeń wzrosła do ponad 21 tys. po największym jak dotychczas dobowym wzroście przypadków (2774). Większość zakażeń przypada na Moskwę, gdzie wprowadzane są kolejne obostrzenia. Tymczasem niezależne media alarmują, że służba zdrowia – osłabiana w ostatnich latach – lada dzień przestanie panować nad sytuacją. Pierwsze przypadki koronawirusa potwierdzono w wojsku, a defiladę z okazji zwycięstwa nad Niemcami niemal na pewno zostaną przeniesione z 9 maja na 2 września. Najbliższe 2-3 tygodnie mają być dla Rosji krytyczne, jeśli chodzi o walkę z koronawirusem.

Prezydent Władimir Putin przyznał 13 kwietnia, że sytuacja z koronawirusem rozwija się w Rosji „w nie najlepszym kierunku” i że szczyt epidemii nie został jeszcze osiągnięty. Po raz ostatni Putin pojawił się w otoczeniu innych osób 26 marca. Od tamtej pory pracuje zdalnie ze swej rezydencji w Nowo-Ogariowie. Na naradzie poświęconej sytuacji z koronawirusem zalecił, by działać tak jak dotychczas. Zapowiedział, że do walki z rozszerzaniem się epidemii mogą włączyć się lekarze wojskowi i zaangażowany może być cały dostępny potencjał ministerstwa obrony. Tymczasem w siłach zbrojnych Rosji potwierdzono pod koniec marca koronawirusa u trzech żołnierzy. Ale to może być wierzchołek góry lodowej. Ministerstwo obrony poinformowało rząd, iż sytuacja epidemiczna w armii jest „niestabilna”. Co to dokładnie oznacza, nie wiadomo. O skali problemu świadczy pojawienie się możliwości przeniesienia obchodów zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej z 9 maja na 2 września. A jeszcze w lutym Szojgu zapowiadał, że w defiladzie weźmie udział 15 000 żołnierzy i 375 pojazdów wojskowych i samolotów. Władze nie doceniają skali kryzysu. Także pod kątem wydolności służby zdrowia. Na Moskwę i obwód moskiewski przypada ponad 72 proc. ogółu zachorowań w kraju. Departament zdrowia w merostwie ostrzegł, że w ciągu najbliższych 2-3 tygodni może zabraknąć miejsc szpitalnych w placówkach przystosowanych do leczenia pacjentów z koronawirusem. Może zabraknąć respiratorów, ale też brakuje wykwalifikowanych anestezjologów. To efekt reformy służby zdrowia. Dziś niedobór lekarzy tej specjalności szacuje się na ok. 30 proc.

Tymczasem wyraźnie widać, że skala wsparcia państwa dla gospodarki jest niewystarczająca. Były minister finansów Aleksiej Kudrin ocenił, że przekracza ono 5 proc. PKB (18 mld dolarów). Potrzebne są jednak dodatkowe środki, równoważne 2-3 proc. PKB. Obecny szef Izby Obrachunkowej uważa, że można by w tym celu sięgnąć do Funduszu Dobrobytu Narodowego, do którego kieruje się nadwyżki dochodów ze sprzedaży surowców energetycznych. Problem w tym, że z Funduszu pokrywana jest już od paru tygodni strata we wpływach do budżetu wynikająca z załamania cen ropy na świecie. Putin zalecił pracodawcom płacić pracownikom za dni wolne od pracy ogłoszone w związku z epidemią. Problem w tym, że ponad połowa pracodawców nie zamierza płacić. Prawie 30 proc. firm w Moskwie wysłało pracowników na urlopy bezpłatne. Co piąta firma zredukowała płace, a kolejne 30 proc. zamierza to zrobić. Co trzecia firma jest na granicy bankructwa. Putin zrzuca odpowiedzialność za walkę z epidemią na gubernatorów. Więc ci będą raportować, że wszystko jest u nich pod kontrolą. Bez dużego federalnego wsparcia różnie interpretują oni dekret prezydencki o „dniach wolnych od pracy”, nie mając wyjścia jak tylko pozwolić pracować dużym zakładom na ich terenach.

 

Artykuł pierwotnie ukazał się na stronie think tanku Warsaw Institute.

 

[CZYTAJ TEN ARTYKUŁ]