Rodzice pozwali ministra zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia, Instytut Biotechnologii Surowic i Szczepionek Biomed oraz producentów szczepionek. Maluch po szczepieniu miał powikłania.

Dziś dziecko jest w wieku szkolnym. Chodzi do podstawówki. Tyle wiadomo. Stołeczny sąd, do którego trafiła sprawa, nie ujawnia szczegółów powikłań ani personaliów dziecka (nawet jego płci), tłumacząc, że to dane wrażliwe.

– Powód domaga się od pozwanych solidarnie zadośćuczynienia i odszkodowania na łączną kwotę 668 tys. zł oraz renty z tytułu dolegliwości zdrowotnych, jakie wystąpiły po podaniu zawierających związki rtęci szczepionek zaaplikowanych dziecku w okresie niemowlęcym – informuje tylko sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.

Rodzice przed złożeniem pozwu próbowali się porozumieć z producentami oraz Skarbem Państwa i zawrzeć z nimi ugodę, ale ta próba zakończyła się niepowodzeniem.

– Wywalczone przez rodziców z Gliwic odszkodowanie dodałoby innym wiary, że warto próbować, że jest to możliwe nawet w kraju, w którym nie przestrzega się prawa do świadomej zgody na zabieg szczepienia, nie informuje o możliwych powikłaniach, a społeczeństwo jest przekonane, że jest to tylko obrzęk i gorączka – tłumaczy Justyna Socha ze stowarzyszenia STOP NOP,

Rodzice mają obowiązek szczepienia dziecka na niektóre choroby zakaźne, bo powszechne szczepienia dzieci pozwalają je wyeliminować. Ale według STOP NOP, gdy dojdzie do powikłań, np. neurologicznych, rodzice są pozostawieni sami sobie, bo w Polsce nie istnieje żaden system pomocy dzieciom w takiej sytuacji. Mogą jedynie korzystać z rehabilitacji na takich zasadach jak wszyscy ubezpieczeni.

MT/Rp.pl