W zeszłym tygodniu Walk Free Foundation, której siedziba mieści się w Australii opublikowała sprawozdanie z którego wynika, że w rankingu wielkości populacji niewolników na świecie Rosja zajmuje szóste miejsce. Ich liczba wynosi obecnie ok. milion osób. 

Niestety rząd nie robi nic w kwestii zwalczania handlu ludźmi – pisze Alexey Eremenko dla "The Moscow Times".
Mimo że handel usługami seksualnymi istnieje na całym świecie, rosyjski rząd ignoruje problem z obawy, że mógłby on zaszkodzić reputacji kraju. - W oczach urzędników przyznanie, że istnieje problem niewolnictwa, zaszkodziłoby prestiżowi - powiedział Borys Pantelejew, szef organizacji pozarządowej Man&Law i były prokurator, który walczy z procederem od 1990 roku.

Niewolnice seksualne z Rosji, nawet jeśli zostaną uwolnione, mogą liczyć tylko na pomoc organizacji pozarządowych, duchownych lub policji, bo nie istnieją żadne programy ochrony i pomocy ze strony państwa. - Rosyjskie prawo karne jest niewystarczające, a obowiązujące przepisy nie mówią nic o pomocy dla ofiar – tłumaczy Jelena Timofeyeva z organizacji SafeHouse.

Jak oszacowali pracownicy fundacji, na całym świecie w 167 krajach w niewoli żyje ok. 35 mln osób. Najwięcej osób wykorzystywanych jako niewolnicy seksualni żyje w Indiach - 14 mln.

Z raportu wynika, że przemysł seksualny jest jednym z głównych "pracodawców" rosyjskich niewolników.
- Mimo stereotypów, nawet dobrze wykształceni ludzie mogą stać się ofiarami handlu seksualnego – mówi Timofeyeva. - Dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi, z którymi pracujemy, mówi: "Nigdy nie spodziewałem się, że spotka to właśnie mnie". Wielu absolwentów szkół ma wysokie oczekiwania płacowe, a to sprawia, że są łatwymi ofiarami – dodała działaczka.

Oczywiście główną grupą ryzyka są ludzie biedni, a jak twierdzą eksperci, co trzecia kobieta, która wychowała się w rosyjskim sierocińcu, została zaangażowana do pracy w przemyśle seksualnym, w ciągu roku od rozpoczęcia dorosłego życia.
Uprowadzenia są rzadkie. Ofiary zwykle same podróżują w nadziei, że dostaną nową pracę, a zamiast tego lądują w domu publicznym, gdzie są przetrzymywani siłą.

Eksperci twierdzą, że Ukraina, Mołdawia i inne kraje bałtyckie (wszystkie regiony postsowieckie) – są głównym dostawcą niewolników seksualnych do Rosji. W ostatnich latach wzrosła liczba osób pochodzących z Wietnamu, Chin, republik Azji Środkowej czy krajów afrykańskich.

Ra/Onet.pl