Wzmocnienie wschodniej flanki NATO to najważniejsza decyzja rozpoczynającego się pojutrze w Warszawie szczytu Sojuszu. Przywódcy państw członkowskich mają także rozmawiać między innymi o zwiększeniu wydatków na obronę. Polska jest pod tym względem w czołówce.

Na Europejczyków od dawna w tej sprawie naciskają Stany Zjednoczone. Waszyngton apeluje, by sojusznicy na Starym Kontynencie wywiązali się z podjętych zobowiązań. Wydatki na cele wojskowe powinny stanowić równowartość 2 procent PKB danego kraju członkowskiego.

"Warszawski szczyt odnowi nasze zobowiązania, by wydawać więcej i lepiej. W ubiegłym roku, po długim okresie zmniejszania wydatków na obronę, zaobserwowaliśmy ich wzrost" - mówił w Brukseli sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.

Przed warszawskim szczytem kwatera główna opublikowała dane ze wszystkich państw członkowskich. Polska jest w pierwszej piątce krajów, które spełniają wymogi. Więcej na obronę przeznaczają tylko Stany Zjednoczone, Grecja, Wielka Brytania i Estonia. Pozostałe państwa wydają mnie niż obowiązkowe 2 procent PKB.

Na końcu tej listy jest Luksemburg, przedostatnia jest Belgia, gdzie wydatki na obronę wynoszą mniej niż 1 procent PKB.

Co więcej rząd w Brukseli nadal je ogranicza. Belgijskie media informują, że premier Charles Michel będzie w trudnej sytuacji na warszawskim szczycie i może spodziewać presji ze strony sojuszników.

kol/IAR