- Informuję, że w dniu jutrzejszym zamierzam złożyć rezygnację z funkcji Marszałka Sejmu – powiedział na konferencji prasowej Marek Kuchciński. Choć zarówno marszałek, jak i prezes PiS Jarosław Kaczyński deklarują, że nie doszło do złamania prawa, to Kuchciński ustępuje ze stanowiska. "Decyzja marszałka Sejmu o dymisji jest dowodem postawy, która jest związana z naszym hasłem: słuchać Polaków, służyć Polsce" - mówił obecny na konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział, że „w krótkim czasie zostanie złożony projekt ustawy, który ureguluje w sposób rygorystyczny, kto i w jakich okolicznościach może latać samolotami rządowymi”. 

– Skoro opinia publiczna domaga się rygorów, to te rygory będą. Jak wspomnieliśmy, tu nie doszło do złamania prawa, apelowalibyśmy o poświęcenie tej samej uwagi poprzednikom – mówił lider PiS.

Szef Prawa i Sprawiedliwości odniósł się do Donalda Tuska. "Pan Donald Tusk odbył 281 lotów do Gdańska. Oczekuję od Państwa zainteresowania tym tematem. Odbył szereg podróży do krajów egzotycznych, co do sensu tych wyjazdów można dyskutować. Latał tam z żoną" - przypomniał

Już pojawiły się pierwsze komentarze dziennikarzy mediów lewicowo - liberalnych. 

 - Jarosław Kaczyński chciał żebyśmy my jako media zajęli się też lotami Donalda Tuska. Panie prezesie, ale on już nie rządzi, dlatego nim się nie zajmiemy - czytamy 

 

Donald Tusk „wylatał” tylko w pierwszej z dwóch kadencji PO-PSL (2007-11), podróżując 175 razy z Warszawy do Gdańska i z powrotem blisko 6 mln zł. Z kolei „Super Express” doliczył się 90 lotów za 2,5 mln w samym tylko 2011 r. 

Politycy PO podróżowali na koszt podatnika bez skrępowania – by wyprowadzić psa czy dotrzeć na mecz. Ewa Kopacz publicznie przyznawała, że na koszt Kancelarii Sejmu lata do Gdańska w odwiedziny do córki. Gdy poseł Marek Suski spytał ją, czy zwróci cenę biletów, sam Donald Tusk zwyzywał go od „damskich bokserów”.

Ewa Kopacz (PO) podróżowała na koszt Kancelarii Sejmu do Gdańska do studiującej w tym mieście córki gdy była posłem Sejmu IV Kadencji (2001-05). 

 Gdy po kolejnych wyborach Donald Tusk został premierem, wybrał się z żoną w, jak sam mówił, „podróż życia” do Peru. To wówczas Tusk został odznaczony orderem Słońca Peru. Wraz z żoną, od dawna interesującą się kulturą prekolumbijską, zwiedzał inkaskie zabytki. Podróż, jak wyliczyli dziennikarze „Wprost”, kosztowała co najmniej 1,6 mln zł. 

- Zdarzało się, że marszałek Bogdan Borusewicz leciał w trakcie posiedzenia Senatu do Gdańska, by... wyprowadzić psa na spacer. Bo akurat nie miał kto tego zrobić. Latał też, żeby po prostu zajrzeć do domu – miał wyznać informator, na którego powoływał się „Super Express”. 

Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel na konferencji prasowej mówił:

Jeśli opinia publiczna, państwo dziennikarze, w tym część dziennikarzy aktywnych również w mediach społecznościowych w tropieniu ilości lotów pana marszałka, apelowalibyśmy o poświęcenie tej samej uwagi lotom poprzedniej ekipy”.

Zaprezentował też wykaz lotów premierów Donalda Tuska i Ewy Kopacz, który przekazał obecnym na konferencji dziennikarzom. Fogiel dodał:

Przypomnę jeszcze, że zdarzały się takie sytuacje, kiedy w kampanii wyborczej premier Kopacz na pokładzie pociągu dokonywała inspekcji kotleta, a za nią pusty leciał rządowy samolot. Dlatego jeszcze raz bardzo apelujemy o przykładanie równej miary do wszystkich”.






bz/TVP INFO,dorzeczy.pl