Tomasz Lis konsekwentnie zachęca do uczestnictwa w najbliższych wyborach prezydenckich. Równie konsekwentnie atakuje partię rządzącą, nie przebierając w ostrych słowach. Kolejny popis swoich „publicystycznych” możliwości dał we wstępniaku do najnowszego „Newsweeka”, gdzie pisze o dążeniu przez PiS do celu „po trupach”.

-„Przed nami wybory. Grupy kolekcjonerskie przystępują do nich z całkowicie odmiennymi założeniami. Kaczyński i PiS chcą prezydentury dla Dudy i po trupach do tego celu dążą. Chcą władzy i tylko władzy. I w zasadzie trudno mieć do nich o to pretensje” – pisze naczelny polskiego „Newsweeka”.

Oskarża również partię rządzącą o „oszustwo”, ale przestrzega opozycję, by nie oddała pola walki:

- „Po stronie opozycyjnej myśl, że warto myśleć o zwycięstwie, przebija się z wielkimi kłopotami. Zwycięstwo w przeciwieństwie do wyborczej klęski nie daje bowiem powodów do odczuwania moralnej wyższości.(…)Rozumiem ultraetyczne stanowisko, zgodnie z którym z szulerem nie siada się do stołu, bo jaki sens ma gra, która z założenia nie jest uczciwa. Ten sposób myślenia jest, owszem, chwalebny, ale ma jedną wadę – jest absolutnie niepolityczny i przeciwskuteczny. Gdy jesteśmy za słabi, by zdefiniować reguły gry, mamy tylko dwa wyjścia: albo spróbować grać według reguł, które są nam narzucane, albo się obrazić i odejść od stołu. Odejście od stołu nie zmienia wyniku, przypieczętuje wyłącznie klęskę”.

W swoim tekście atakuje też prezydenta Andrzeja Dudę, zarzucając mu porażkę i ubolewając, że nie podał się do dymisji:

-„Andrzej Duda jest fatalnym prezydentem. W dniu zaprzysiężenia pięć lat temu powiedział, że jeśli nie da rady i zawiedzie, to będzie musiał odejść. Ponieważ zawiódł koncertowo, powinien odejść. Jako obywatel w najmniejszym stopniu nie będę mu tego utrudniał, przeciwnie – zamierzam mu to na wszelkie sposoby ułatwić”.

kak/ Newsweek, wPolityce.pl