Porozumienie Jarosława Gowina złoży projekt, który przewiduje przedłużenie kadencji prezydenta o dwa lata przy założeniu, że obecny prezydent po zakończeniu siedmioletniej kadencji nie będzie mógł ponownie startować w wyborach. Zdaniem lidera ugrupowania wybory prezydenckie nie mogą się odbyć 10 maja i bezpiecznym terminem jest właśnie przesunięcie ich o dwa lata. Odmienne zdanie w tej sprawie ma wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel.

Dziś rano w rozmowie na antenie Radia ZET zastępca rzecznika partii podkreślił:

W obecnym stanie prawnym nie ma możliwości przeniesienia wyborów”.

Dodał, że w jego opinii wprowadzenie stanu nadzwyczajnego po to tylko, aby przenieść wybory, byłoby jego nadużyciem oraz deliktem konstytucyjnym.

Pomysłem Prawa i Sprawiedliwości na to, aby nie przekładać wyborów, ale i nie narażać zdrowia i życia Polaków, jest przeprowadzenie ich 10 maja wyłącznie w formie głosowania korespondencyjnego. Złożony został już w Sejmie projekt ustawy.

Jak stwierdził dziś Radosław Fogiel odnosząc się do pomysłu lidera Porozumienia:

Wczorajsza propozycja pana premiera Gowina nie spotkała się z zainteresowaniem chyba żadnej z sił opozycyjnych, więc tak naprawdę zostajemy bez specjalnego wyboru”.

Fogiel przypomniał również, że wprowadzenie w Polsce stanu nadzwyczajnego zgodnie z konstytucją możliwe jest wtedy, kiedy niemożliwe jest działanie rządu, zaś obecnie obowiązujące ustawy nie są wystarczające. W tej chwili – zdaniem wicerzecznika PiS – nie ma przesłanek do wprowadzenia jednego ze stanów nadzwyczajnych – rząd może funkcjonować, zaś ustawy dają narzędzia do walki z epidemią. Wskazał jasno:

Stan nadzwyczajny to nie jest środek do przenoszenia wyborów. Wprowadzenie stanu nadzwyczajnego li tylko po to, żeby przenieść wybory jest nadużyciem tego stanu i byłoby deliktem konstytucyjnym”.

Dalej mówił też:

Chcielibyśmy, żeby sytuacja była idealna, żeby było już po koronawirusie i żebyśmy mogli przeprowadzić wybory w sposób standardowy, ale jest bardzo prawdopodobne, że jeszcze do normy nie wrócimy 10 maja. Stąd nasze propozycje złożone w Sejmie głosowania korespondencyjnego - żeby z jednej strony zachować obowiązek konstytucyjny wyborów, a z drugiej, żeby ryzyko ograniczyć do minimum”.

dam/PAP,Radio ZET