Kontynuujemy cykl artykułów zamieszczonych przez nas na prośbę organizatorów manifestacji „Stop deprawacji w edukacji” planowanej na 30 sierpnia br. Cykl wyjaśnia przyczyny planowanego protestu, a przede wszystkim informuje i ostrzega rodziców przed planowanymi przez MEN zmianami w podstawie programowej wychowania do życia w rodzinie.

 

Więcej informacji o planowanej manifestacji można znaleźć na internetowej stronie protestu:  stopdeprawacji.pl

 

 

 

Stop deprawacji w edukacji!  Część 2

 

 

Program WDŻ pod dyktando środowisk LGBTQ

 

Niezbędna jest natychmiastowa, radykalna reforma podstaw programowych i podręczników, by uwzględniały  problematykę rodzin homo- i queer-seksualnych, w tym rodzin poliamorycznych – domagają się geje, lesbijki, transseksualiści i inni „odmieńcy”. „Jesteśmy otwarci na współpracę” – odpowiada szefowa MEN

 

 

 

 

W poprzednim artykule była mowa o zapowiadanej przez  Joannę Kluzik-Rostkowską zmianie podstawy programowej WDŻ (wychowania do życia w rodzinie) i wynikającej z niej konieczności napisania nowych podręczników, ponieważ, jak powiedziała, podręczniki te nie odpowiadają oczekiwaniom uczniów i rodziców, co miało wynikać z  właśnie ogłoszonego raportu Instytutu Badań Edukacyjnych. W rzeczywistości jednak  tezy raportu drastycznie różnią się od kategorycznych opinii wygłaszanych przez szefową MEN – ocena przedmiotu przez młodzież jest ogólnie pozytywna, zaś w raporcie nie ma w ogóle mowy o podręcznikach, ani o opiniach rodziców.

 

Komu zatem jest potrzebna całkowita zmiana programu i podręczników, jeśli nie domagają się tego ani rodzice, ani nauczyciele, ani młodzież? Takiej zmiany usilnie domagają się środowiska LGBTQ. Niecałe dwa tygodnie po zapowiedzi rewolucji w programie WDŻ (9 lipca b.r.) szefowa men spotkała się (22 lipca b.r.) z przedstawicielami KPH (Kampanii Przeciw Homofobii) oraz TEA (Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej) którzy reprezentowali tzw.  Koalicję na Rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej (KnREA) liczącą 55 rożnych organizacji deklarujących promocję różnorodności, równości, otwartości, dialogu, tolerancji itp. Między pojedynczymi organizacjami związanymi, przynajmniej nazwą, z określonymi grupami etnicznymi, jak Cyganie (oczywiście zwani Romami) i Żydzi rzucają się w oczy znane organizacje zajmujące się edukacją seksualną w duchu seksualnej rewolucji (jak np. Ponton) oraz szereg organizacji związanych z ruchem LGBTQ.

 

[Informacja MEN o spotkaniu z TEA i KPH na stronie:

https://men.gov.pl/ministerstwo/informacje/nie-ma-zgody-na-dyskryminacje-spotkanie-z-tea-i-kph.html   ]

 

Przedstawiciele KnREA domagali się by szkoły wzmogły walkę z dyskryminacją i tzw.  homofobią. Potwierdza to po raz kolejny, że tzw. polityka antydyskryminacyjna, w teorii służąca zwalczaniu dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, religię, wyznanie, światopogląd, niepełnosprawność czy wiek – jest w rzeczywistości parawanem dla forsowania interesów lobby LGBTQ. W odpowiedzi na te żądania przedstawiciele MEN stwierdzili, że „są otwarci na współpracę” w sprawie „działań antydyskryminacyjnych” i walki z „homofobią”, a „działania ministerstwa wpisują się w ich postulaty”, ponieważ „kolejny rok szkolny (2015/16) ogłoszony zostanie także Rokiem Otwartej Szkoły - otwartej m.in. na różnorodność, na działania antydyskryminacyjne oraz na organizacje pozarządowe, które mają szkoły wspierać.

 

Polscy rodzice powinni poznać owe postulaty, tzw. działanie antydyskryminacyjne, otwartość na różnorodność oraz organizacje pozarządowe, które będą je wprowadzać – po to by ocenić, czy zgadzają się na to, by owe organizacje podejmowały na ich dzieciach takie właśnie działania. Powinni je poznać tym bardziej, im bardziej ministerstwo stara się je ukryć pod grubą warstwą propagandowych „równościowych” i ”antydyskryminacyjnych” sloganów.

 

Wśród Organizacji zrzeszonych w Koalicji na Rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej zwraca uwagę obecność Stowarzyszenia Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych Oraz Osób Queer „Pracownia Różnorodności".  Stowarzyszenie to w 2011 zamówiło „Przegląd treści szkolnych podręczników do biologii, WOS i WDŻR pod kątem przedstawienia w nich problematyki LGBTQ i treści homofobicznych”, w ramach którego czterech specjalistów przeanalizowało treść 51 podręczników do gimnazjum i szkół ponadgimnazjalnych. Przedsięwzięcie sfinansowała Fundacja Batorego udzielając na ten projekt grantu. W efekcie powstało opracowanie pt. „Szkoła Milczenia”, w którym sformułowano warunki, jakie musza spełniać podręczniki oraz program nauczania, by spełniały standardy tzw. polityki antydyskryminacyjnej. To właśnie o tych warunkach MEN woli milczeć zasłaniając się ogólnikami o ”równości”, „różnorodności” i „otwartości”. Jakie to są warunki? Co jest - w opinii lobby LGBTQ -  niewłaściwego w tych podręcznikach i co w nich powinno zostać zmienione?

 

Otóż niedopuszczalne i wymagające natychmiastowej zmiany jest w obecnych podręcznikach WDŻ to, że „zakłada się [w nich], że relacje heteroseksualne są społeczną, psychiczną i medyczną normą”.  Zdaniem recenzentów reprezentujących interesy środowisk LGBTQ jest to skandalem i zdecydowanie powinno zostać  zmienione.

 

[Opracowanie  „Szkoła milczenia” można ściągnąć ze strony „Pracowni Różnorodności:

 http://www.spr.org.pl/2013/01/23/szko%C5%82a-milczenia-wie%C5%84czy-projekt-weryfikacji-podr%C4%99cznik%C3%B3w/    ]

 

Chodzi więc o to, by w podręcznikach uwzględniono „problematykę rodzin jednopłciowych, rodzin złożonych homo- czy biseksualnych, rodzin queer, a także rodzin heteroseksualnych  opartych na otwartych relacjach seksualnych czy rodzinach poliamorycznych).” W ogólności rzecz sprowadza się do tego, by w podręcznikach wprowadzono treści  „kształtujące postawę akceptacji dla osób LGBTQ”, co w praktyce należy czytać jako kształtowanie postaw akceptacji dla seksualnej aktywności osób LGBTQ i propagowania takiej aktywności wśród młodzieży. Dla niezorientowanych dodajmy, że słowo „queer” (ostatnia litera w skrócie LGBTQ, po polsku „odmieniec”) odnosi się do czasem do homoseksualistów, jednak  przede wszystkim określa osoby o jeszcze dalej idących zaburzeniach oraz najbardziej wymyślnych zachowaniach i zwyczajach seksualnych.

 

W praktyce tezy „Szkoły milczenia” sprowadzają się do tego że niedopuszczalne jest, by szkoła wychowała uczennice i uczniów do heteroseksualnego, monogamicznego i trwałego małżeństwa. Zamiast narzucania takiego modelu życia, szkolne wychowanie i edukacja powinno „w języku wolnym od podziałów i wykluczeń” rozwinąć przed młodzieżą pełną paletę różnych modeli i stylów życia do wyboru: od gejowskich bądź lesbijskich małżeństw po poliamoryczne (wieloosobowe), otwarte związki homo-, bi- i queer-seksualne - wszystkie traktowane jako tak samo dopuszczalne i równouprawnione wzorce.

 

W podsumowaniu „Szkoły milczenia” autorzy podają obszerną listę adresatów, którym przekazują swoje opracowanie – od MEN, poprzez różne organy państwa po wydawców podręczników oraz  nauczycielki i nauczycieli. Zwraca uwagę brak na tej liście osób, które w sprawach wychowania dzieci powinny mieć głos decydujący – mianowicie rodziców.

 

Jednak wbrew zamysłom autorów i promotorów „Szkoły Milczenia”, to właśnie rodzice powinni zapoznać się z postulatami w niej zawartymi. I to właśnie oni powinni wyrazić opinię, czy godzą się na wychowanie swoich dzieci w zgodzie z jej zaleceniami. Dlatego o tych zaleceniach będzie mowa w kolejnym artykule.

 

Grzegorz Strzemecki

(autor jest członkiem komitetu organizacyjnego manifestacji „Stop deprawacji w edukacji”.)