Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prezydent Duda nie podpisał ustawy związanej z degradacją stopni generalskich, jakie są, czy będą tego konsekwencje?

Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”: Miejmy nadzieję, że te konsekwencje nie będą tak straszne, jak w tej chwili może to wyglądać.

To znaczy?

Weto całkowicie wstrzymało możliwość degradacji, a właściwie odebrania stopni wojskowych komunistycznym żołnierzom, generałom. Prezydent swoją decyzją de facto skierował ustawę do kosza. Inaczej byłoby, gdyby pan prezydent zdecydował się skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, wtedy prace by trwały – teraz, zostały zatrzymane i za jakiś czas będą musiały zacząć się od nowa.

Czy można w tej sytuacji dopatrzeć się jakiegoś dobra?

Dobrą wiadomością jest to, że prezydent zadeklarował, iż sprawa nie jest zamknięta, a obóz rządzący zaproponował by Gabinet Prezydenta RP przygotował inną ustawę, która takiej degradacji dokona.

Co głownie było powodem tego weta Pana zdaniem?

Trudno powiedzieć jakie były rzeczywiste powody tej decyzji. Uzasadnienie prezydenta, które słyszeliśmy było niespójne – ciekawe, że prezydent wypowiedział się ostatniego dnia przeznaczonego na podjęcie takiej decyzji.

I przedstawił trzy główne punkty…

Tak, z czego najważniejsza jest kwestia Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego – tutaj prezydent był przeciwny stawianiu wszystkich członków tejże rady na równi, w jednym szeregu. Jego zdaniem jest to kwestia, która wymaga personalizacji – prezydent chciałby jasno było tu określone kto był bardziej a kto mniej odpowiedzialny za pewne nieodpowiednie czyny.

I czy można się z tym zgodzić?

Trudno się z tym zgodzić, ponieważ niezależnie od roli każdego z dwudziestu dwóch członków wszyscy zgodzili się na udział w ciele obcym represyjnym wobec Polaków, który nawet sąd Rzeczypospolitej określił jako związek przestępczy o charakterze zbrojnym. Jeżeli in gremio zostali tak nazwani wszyscy „gentelmeni” komunistyczni, to rozumiem, że tak samo należy ich traktować – każdy z nich był przestępcą, który nosi z sobą broń i terroryzował nią Polskę.

Jeżeli nawet sąd wysuwa takie twierdzenie – a wiemy, jak one działają w Polsce, w znacznej mierze są kontynuacją sądów komunistycznych – tym bardziej trzeba to wziąć pod uwagę. Opinie historyczne jednoznacznie wskazują na to, że byli to przestępcy w wojskowych mundurach i nie ma powodu, aby ich różnicować. Wszyscy zgodzili się uczestniczyć w wojnie przeciwko Polakom, co więcej rozpętali oni tę wojnę. Konsekwentnie wszyscy powinni być pozbawieni jakichkolwiek przywilejów. Wiemy, że całkiem niedawno odebrano żyjącym członkom WRONu przywileje emerytalne - dobrze, że się tak stało, jednak to nie wszystko – powinni oni być pozbawieni wszystkich innych apanaży (w tym również stopni wojskowych, które należą się Polakom, a nie Sowietom przebranym w polskie mundury).

Pojawiają się komentarze, że prezydent usilnie wysyła sygnały, świadczące o tym, że zamierza stworzyć własne zaplecze polityczne odrębne od zaplecza PiSu. Czy to fakt, czy przesadne stwierdzenia?

Trudno powiedzieć, choć faktycznie wiele wskazuje na to, że prezydent walczy o inny elektorat niż ten związany z PiSem. Prezydent widząc, że musi samodzielnie walczyć o elektorat być może dlatego właśnie dlatego podejmuje takie a nie inne działania. Widać, że ma on ambicje, aby łączyć różne środowiska choć moim zdaniem jest to pomyłka, bo sztucznie niczego połączyć się nie da. Polska jest podzielona i to się nie zmieni. Właściwie zawsze tak było, że mieliśmy stronnictwo niepodległościowe i Targowicę – co tu łączyć? Nie da się. Zwłaszcza, że Targowica na prezydenta głosować nie będzie, niezależnie od tego jak bardzo będzie on starał się im przypodobać. Warto przypomnieć w tym miejscu znamienną sytuację z początku prezydentury Andrzeja Dudy, kiedy to wysłał on sygnał do środowiska Gazety Wyborczej, że chce być przyjazny także wobec nich – gazeta ta w odpowiedzi wykpiła głowę państwa i skomentowała mówiąc, że nie będzie uczestniczyła w takiej farsie. Sprawa moim zdaniem skończy się tak, że prezydent nie zyska nic a straci wiele wśród środowisk centro-prawicowych.

Lewicowe media, twierdza, że Andrzej Duda nie będzie kandydatem na prezydenta w kolejnych wyborach, tym razem PiS miałby wystawić Beatę Szydło. Czy faktycznie coś może w tym być, czy raczej należy to potraktować jako lewackie prowokacje?

Osobiście nie brałbym poważnie informacji podawanych przez lewicowe media. Ich wiarygodność jest naprawdę niska, a po drugie skąd mają mieć oni takie informacje? Środowiska ta nie są przecież depozytariuszami tego typu rządowych newsów.

Ale czy sama spekulacja nie może zawierać elementu prawdy?

Kto to wie, być może tak. Rzeczywiście może okazać się, że twardy PiSowski elektorat jest coraz bardziej zniecierpliwiony i zniechęcony wieloma już decyzjami pana prezydenta. Być może faktycznie może okazać się, że PiS będzie zmuszony wystawić innego kandydata, a w tym momencie najlepszym wydaje się być Beata Szydło.

Dziękuję za rozmowę.