- Czy sąd popełnił błąd w sprawie boksera Dawida Kosteckiego pseudonim "Cygan"? – zastanawia się "Rzeczpospolita"
2 sierpnia były bokser Dawid Kostecki popełnił samobójstwo w więziennej celi w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce. Jak wynika z informacji podanych przez Służbę Więzienna, mężczyzna powiesił się na prześcieradle.
Dawida Kosteckiego ściągnięto do Warszawy na świadka w sprawie sprzed 11 lat. W więzieniu w stolicy, gdzie został znaleziony martwy, przebywał tylko tymczasowo. Miał być przesłuchiwany w sprawie sutenerów z Podkarpacia i tym, dlaczego przez lata byli nietykalni.
Będący świadkiem mężczyzna znalazł się w tym samym zakładzie karnym co oskarżony. "Cygan" odbywał pięcioletni wyrok w zakładzie w Rzeszowie (do końca kary zostały mu dwa lata). Decyzją sądu trafił do aresztu śledczego Warszawa-Białołęka. Mężczyzna miał być świadkiem prokuratury w procesie przeciwko Tomaszowi G.
Gazeta ustaliła, że G. siedział w tym samym areszcie, do którego trafił Kostecki, a sąd o tym wiedział.
"Prokuratura, która bada czy Kosteckiego mógł ktoś nakłonić do samobójstwa, powinna sprawdzić i tę kwestię" – podkreśla "Rzeczpospolita".
zb/rp.pl