Komisja Europejska złożyła propozycję, aby uchodźcy byli jednak relokowani równomiernie w całej Europie. Przywódcy krajów Grupy Wyszehradzkiej z Beatą Szydło na czele stanowczo się temu sprzeciwiają. Czy to skutecznie zablokuje pomysł Komisji? O komentarz poprosiliśmy dziennikarza Andrzeja Talagę.

 

Jak możemy ocenić tę jednoznaczną reakcję państw Grupy Wyszehradzkiej na propozycję Komisji Europejskiej, by prośby o azyl uchodźców były rozpatrywane w krajach, których granice przekroczyli, lecz byli potem relokowani w całej UE?

Stanowisko Grupy Wyszehradzkiej nie może dziwić. Jest dokładnie takie samo, jak poprzednio. O tym, czy uchodźcy mają przybyć do konkretnych krajów, mają decydować te właśnie kraje. Trudno się spodziewać, by Polska, Węgry, czy Czechy zmieniły stanowisko w tej kwestii. Kraje te nie chcą, by takie decyzje były im narzucane z góry. Widać tu dobrą konsekwencję państw Grupy, bo nie można przecież zmieniać zdania tylko dlatego, że Komisja Europejska wymyśliła jakąś nową propozycję.

Propozycja Komisji Europejskiej była więc nietrafiona?

Występowanie z prośbą o azyl w kraju, w którym się przekroczyło granice Unii Europejskiej jest naturalne, ponieważ Unia nie chce, by uchodźcy rozjeżdżali się po całym kontynencie, muszą wystąpić o azyl w kraju, w którym przekroczyli granicę unijną. To jednak oznacza, że powinni ubiegać się o ten azyl w tym konkretnym państwie, którego granice przekroczyli, np. w Grecji czy we Włoszech, nie zaś w Unii jako takiej, bo przecież nie istnieje coś takiego jak azyl europejski, jest azyl konkretnego kraju.

Komisja argumentowała, że chciała odciążyć kraje takie jak Grecja, czy Włochy.

To oczywiście jest duże obciążenie dla krajów, do których przybywają uchodźcy. Widziałbym tu takie rozwiązanie, że jeżeli uchodźcy będą ubiegać się o azyl np. w Grecji i spełniać jego warunki, to owszem powinni pozostać w tym kraju, ale pozostałe kraje członkowskie powinny wykładać środki na utrzymanie uchodźców na tamtym terytorium. Dzięki temu uchodźcy nie rozjeżdżaliby się tak bardzo po całej Europie.

Konsekwentna polityka w tym względzie prezentowana przez Beatę Szydło i innych przywódców Grupy Wyszehradzkiej jest jednak słuszna?

Polskie stanowisko jest całkowicie zrozumiałe i jest kontynuacją wcześniejszego stanowiska naszego rządu w temacie uchodźców. Niewyobrażalna byłaby zresztą jego nagła zmiana, jako że pomysł automatycznej relokacji został już dawno odrzucony. Nawet jeżeli propozycja Komisji Europejskiej dotyczyłaby tylko relokacji tych osób, którym do tej pory udzielono azylu, też trudno przypuszczać, by kraje Grupy Wyszehradzkiej zmieniły zdanie i przystały na taki pomysł.

Możemy to więc określić jako rozpaczliwą próbę Komisji Europejskiej, by powrócić do mechanizmu relokacji, która jednak na nic się nie zda?

Zrozumiano pewną pułapkę, jaką niesie za sobą obecna sytuacja. Nie chcemy, by uchodźcy rozjeżdżali się po całej Unii Europejskiej, chcemy, aby byli skoncentrowani w krajach, do których przybyli, czy głównie w Grecji. Jednak z racji tego, że tylko tam mogą wystąpić o azyl, oznacza to, że już w tej Grecji pozostaną, a to jest z kolei nie do przyjęcia dla tego kraju. Na tym polega pułapka problemu z uchodźcami i Komisja Europejska chciała z tego w jakiś sposób wybrnąć, sprawiając, by realizacja tych próśb azylowych odbywała się na terenie całej Unii.

Szanse na to, by państwa Grupy Wyszehradzkiej przystały na taką koncepcję są jednak nikłe?

To zrozumiałe, że Komisja Europejska stara się jakoś rozwiązać problem, ale takie pomysły są nie do przyjęcia dla nas, jak też dla Czech, czy Węgier i Grupa Wyszehradzka na pewno się na nie zgodzi.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW