Tomasz Terlikowski, dziennikarz „Do Rzeczy” i Telewizji w rozmowie z porankiem „Siódma 9” przestrzegał przed ideologią gender.

„To nie jest chwilowa moda intelektualna, to nie jest jeden z wielu kierunków akademickich, który dziś się pojawia, a pojutrze umrze śmiercią naturalną, tylko jest to pewna wizja ideologiczna, światopoglądowa człowieka, rzeczywistości, kultury, z którą trzeba polemizować, ponieważ ona niszczy biblijne fundamenty antropologii, ale niszczy także wizję człowieka zgodną z naturą".

"Jest to pewna wizja kulturowa i polityczna, która nas próbuje przekonać, że płeć jest konstruktem kulturowym i że w związku z tym i małżeństwo, i rodzina, i to wszystko, co na małżeństwie i rodzinie jest zbudowane, to tak naprawdę wytwór kulturowy, a więc nieistotne i mogące być zastąpione innym konstruktem kulturowym"-dodał Terlikowski, który podkreślał niespójności tej ideologii.

"Jeśli płeć w takiej radykalnej wersji jest zależna wyłącznie od mojego wyboru, to ja dziś mogę postanowić, że jestem lesbijkiem, a moja żona, że jest gejką i niech mi ktoś udowodni, że jest inaczej. (…) Jeśli płeć nie ma znaczenia, to pytanie, czy ma znaczenie liczba. Dlaczego małżeństwo to ma być związek tylko dwóch osób, niezależnie od ich płci, a nie np. pięciu czy siedmiu?"-retorycznie pyta publicysta, który zastanawia się, kto w takim wypadku kto będzie matką, a kto będzie ojcem?

"Jak będziemy definiować ojcostwo i macierzyństwo, co będziemy wpisywać w dokumenty. Idąc jeszcze dalej: dlaczego narzucać dziecku płeć"-wylicza Terlikowski.

Tysol.pl