Zofia Teliga-Mertens ma 89 lat. "W zamian za mienie pozostawione przez jej rodziców w Woli Rycerskiej na Wołyniu - 45 hektarów ziemi, 240-metrowy dom i siedem budynków gospodarczych wycenione na 1,3 miliona złotych dostała trzy budynki mieszkalne w zrujnowanych poradzieckich koszarach w Szczytnicy koło Bolesławca" - pisze fakt.pl.

Dzięki koleżance Zofia zapisała się w 1998 roku do wrocławskiego Stowarzyszenia Kresowian Wierzycieli Skarbu Państwa, które wtedy starało się o przejęcie poradzieckiego osiedla. Jeszcze w tym samym roku Zofia dostaje 40 mieszkań. Razem z matką postanawiają przeznaczyć wszystko dla Polaków ze Wschodu. "W 1999 roku Zofia Mertens ma 73 lata: - Dwa razy w miesiącu jeździłam do Warszawy, do Urzędu do spraw Repatriacji, załatwiać sprawy związane ze sprowadzeniem polskich rodzin z Kazachstanu. Temat główny: wizy. Można je dostać tylko, gdy są wszystkie papiery, mieszkanie i praca. Mieszkanie dawałam, pracę pomagałam załatwiać, a mimo to urzędnicy piętrzyli problemy. Grzecznie mnie zbywano. Jak pani prezes Unii Europejskich Organizacji Polonijnych Helena Miziniak zapytała urzędników w MSW, kto to jest ta Zofia Mertens, to jej odpowiedzieli, że jestem "starą, pomyloną, ale nieszkodliwą panią" - opowiada pani Zofia. - Wybierałam ich z północnego Kazachstanu, bo tam są bardzo ciężkie warunki - mówi Zofia - Według klucza zawodowego: budowlańców, mechaników, kierowców, żeby zawody, jakie mają, umożliwiły im pracę niedaleko Bolesławca.

Cała "Kresówka" to 700 mieszkań, może tu żyć 3-4 tys. ludzi i potrzebuje różnych specjalistów. Wiadomo, że nikogo z repatriantów nie będzie stać choćby na opłacenie remontu. Każdy musi wiele zrobić sam. Kto ma fach w ręku, ten ma szczęście.

Pani Zofia wszystko organizuje ... sama. "Na dolnośląskich targach budowlanych rozmawia z setkami firm, wysyła mnóstwo listów z prośbą o pomoc dla repatriantów. Ale wartość pomocy rzeczowej uzyskanej od firm i innych darczyńców nie przekroczy nawet 10 tysięcy. Gdy Zofia prosi wrocławski oddział Związku Sybiraków o jednorazową zbiórkę dla repatriantów (każdy Sybirak ma 200 zł dodatku kombatanckiego, a niektórzy po kilkaset złotych renty wojennej), słyszy, że nie da rady. Za to zarząd oddziału proponuje Zofii sprzedaż rekompensaty i przeznaczenie jej na pomnik Zesłańcom Sybiru. Zofia wrzuca więc do skarbonki 20 zł na pomnik i wypisuje się ze Związku". 

Wiosną 2000 roku, gdy w "Kresówce" nie ma jeszcze wody, światła ani żywej duszy, wprowadza się tam młode małżeństwo z Kazachstanu. Dwa miesiące później zakończył się remont pierwszego dachu. Na remont kolejnych dwóch dachów, doprowadzenie wody i odprowadzenie ścieków pieniądze daje KGHM. Remont pomaga też dokończyć warszawska Fundacja "Klub 500". Hurtownia pozwala na spłatę w ratach, bez naliczania odsetek. Bank Zachodni WBK daje 17 tysięcy. "Szkorupińscy, którzy przyjeżdżają w 2001 roku, dostają od Zofii dwa mieszkania: dla siebie i dzieci. W 2004 roku przyjeżdżają kolejne rodziny. Są klany Kołodzińskich, Donkinów, Rudkowskich. Dostają od polskiego państwa po 8, a potem po 10 tysięcy na urządzenie się i remont. Na początku Zofia podpisuje z rodzinami umowy użyczenia lokalu. Potem wręcza im notarialne akty własności. Rozdała już wszystko, co miała". 

Oto prawdziwa bohaterka i prawdziwa Polka. Niech Pani Zofia będzie przykładem dla nas wszystkich. Dziękujemy!

mm/fakt.pl