Publicyści nieprzychylni PiS i prezydentowi ostro krytykowali pomysł Andrzeja Dudy z referendum 25 października.

- To co różni początek prezydentury Andrzeja Dudy od swojego mistrza, Lecha Kaczyńskiego, to to, że nie musiał meldować "wykonania zadania". Tak naprawdę wykonał zadanie, więc nie musiał meldować - kpił Tomasz Wołek. - Żadna z tych 6 spraw nie jest tak naprawdę ważna dla państwa - mówił redaktor naczelny "Polityki", Grzegorz Rzeczkowski, krytykując pomysł rozpisania dwóch głosowań przez prezydentów. - Przykre, że prezydent bierze w tym udział - dodał.

Z tezą Wołka o wykonaniu zadania przez Dudę nie zgadzał się natomiast Tomasz Lis: - Nie po to prezes Kaczyński ma marionetkę w Pałacu Prezydenckim, by umacniać prezydenta. Jeśli pani Szydło zostanie premierem, Kaczyński będzie miał absolutną władzę w Polsce. On będzie miał wszystkie linki władzy w Polsce - przestrzegał prezenter. Lis zaproponował, by Platforma wezwała wyborców do bojkotu referendum w dniu wyborów. Wszystko po to, by prezydent przegrał - jak sam stwierdził: - Wystarczy potem zaapelować do swoich wyborców, by nie wzięli w nim udziału. I nie ma takiej siły, żeby frekwencja była powyżej 50 proc. Unikamy wtedy zarzutu, że ignorujemy wolę milionów Polaków, a toczymy batalię wzdłuż linii, która i tak się będzie toczyć. Wybijamy PiS-owi argument, że zła Platforma ma gdzieś zwykłych obywateli - powiedział.

Na koniec, Lis rozwodził się nad ewentualną wygraną PiS i trendem, pokazującym wysokie poparcie dla partii Kaczyńskiego: - Być może jest tylko jeden sposób, by PiS nie wygrało, ale jest nie do przeprowadzenia. Wspólna lista PO, Petru i Zjednoczonej Lewicy - stwierdził. - Nie do przeprowadzenia - skwitowała Paradowska, a Lis przyznał jej rację.

Oj trzęsą portkami wielbiciele demontażu polskiego państwa jak nigdy dotąd. Ciekawe co się będzie działo po wygranych wyborach parlamentarnych przez PiS. Publiczne sepuku?

philo