Nie twierdzę, że wszyscy, którzy chcą obalić ten rząd, to ludzie źli albo zaprzedani. W przypadku niektórych posłów z klubu PiS wahających się co zrobić, w grę wchodzi zwykłe rozgoryczenie. Ludzie związani z obozem rządzącym potrafią być wkurzający, niektórym uderzyła do głowy woda sodowa, no i jak do każdej władzy przylepiają się tu karierowicze.

Tyle tylko, że tego typu zdarzenia są niestety naturalne i nigdy żadna ekipa nie będzie od nich wolna. Warto zastanowić się, jaka jest alternatywa? Po pierwsze, w tym Sejmie nie da się sklecić innej koalicji niż ta, w której będzie PiS. Gdyby chcieć stworzyć jakiś sojusz bez klubu PiS, to i tak musiałby mieć w swoim składzie co najmniej kilku posłów tego klubu, Konfederację, PO, PSL i lewicę z Czarzastym i Biedroniem na czele. Można więc (jeżeli PiS straci kilku posłów frakcji Jarosława Gowina) doprowadzić do zmiany premiera, ale rządu już utworzyć się nie da, a na pewno nie uda się rządzić. W razie utraty przez PiS większości w Sejmie czekają nas więc pewnie przedterminowe wybory parlamentarne. Patrząc na kalendarz, mogłyby one odbyć się na jesieni, czyli miałyby miejsce w czasie prawdopodobnego powrotu epidemii. Mamy więc w najbliższej przyszłości możliwe zakłócenie przeprowadzenia wyborów prezydenckich i chaos parlamentarny przy już tlącym się puczu w sądach. To w czasie kryzysu gospodarczego scenariusz na destabilizację działania struktur państwa. Patrząc na sondaże, opozycja nie może mieć żadnej nadziei na sklecenie – po ewentualnych wyborach – rządu. Jednak teza, że PiS zdobędzie bezwzględną większość w czasie tak poważnych problemów, jest też niezbyt pewna. Czeka nas więc okres długotrwałego chaosu politycznego uniemożliwiającego realną walkę z narastającymi problemami. Jeżeli opozycji uda się przejąć władzę, to będzie ona wyjątkowo niestabilna, ale co najważniejsze – wisząca u klamki Berlina. Zostaną przerwane prace nad uniezależnieniem Polski od dostaw rosyjskiego gazu, pewnie ekolodzy „obronią” Polskę przed budową przekopu Mierzei Wiślanej. Wojska amerykańskie raczej u nas zostaną, ale ich liczba i znaczenie będą spadać, a my rozluźnimy stosunki z USA. W tym kontekście zdumiewa obrona przez panią ambasador Mosbaher TVN-u, głównej antyrządowej siły w Polsce. Założę się, że raczej nigdy nikt jej nie przetłumaczył, co ta stacja nadaje. W każdym razie to rzadki przypadek, żeby ambasador prowadził politykę, która zmierza do zmniejszenia wpływów swojego państwa w regionie, w którym się znalazł.

Zamieszanie polityczne przełoży się na pogłębienie kryzysu ekonomicznego. Miliony ludzi stracą pracę, a Polska wróci do systemu klientystyczno-oligarchicznego. Taki może być skutek nielojalności kilku posłów PiS.

Nie wierzę w sondaże, które pokazują, że PiS nie ma się o co martwić. Nawet jeżeli byłyby dzisiaj prawdziwe, to przyszłość nie jest pewna. Pewny jest tylko chaos, a to scenariusz pisany w Moskwie i być może w Berlinie.

Tomasz Sakiewicz

„Gazeta Polska”, 29.04.2020 r.