Jeszcze nie tak dawno Anna Grodzka obiecywała, że jak wybory wygra Andrzej Duda ta wyprowadzi się z kraju. Widocznie nie jest jej aż tak źle skoro nie dość, że nie wyjechała to jeszcze wysyła do prezydenta listy z prośbami.

Anna Grodzka i Ewa Hołuszko - dwie transseksualne kobiety - zwróciły się do prezydenta Andrzeja Dudy z apelem o podpisanie ustawy o uzgodnieniu płci. Według nich podpis prezydenta "pozwoli setkom ludzi żyć wśród innych godnie, zgodnie z sobą samym, w roli społecznej odczuwanej przez siebie psychicznie".

Andrzej Duda pytany w sierpniu o tę ustawę stwierdził krótko i sceptycznie: - W wielu punktach się z nią nie zgadzam. 10 września Sejm rozpatrzył stanowiska Senatu wobec ustawy o uzgodnieniu płci, którą promowała Anna Grodzka, posłanka niezrzeszona, która mandat uzyskała z list Twojego Ruchu. 11 września ustawa trafiła do prezydenta, który ma 21 dni na podjęcie decyzji, czy ją podpisze, zawetuje, czy skieruje do Trybunału Konstytucyjnego. Teraz na podjęcie decyzji prezydentowi pozostało kilka dni. Obecnie nie ma w Polsce odrębnego uregulowania korekty płci. Jedyną możliwością prawnej zmiany płci jest pozwanie własnych rodziców bądź opiekunów prawnych. - Odbywa się (to) wciąż bez poszanowania godności człowieka, co niejednokrotnie prowadzi do nadużyć i naraża objęte osoby na wiele upokorzeń - oceniają Grodzka i Hołuszko. Z apelem o uregulowanie sprawy występowała m.in. była rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Początkowo stworzenie projektu zapowiadał były już minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, ale zamierzeń tych resort nie doprowadził do końca.

I pojawia się pytanie, czy Anna Grodzka i bardzo mała grupka, którą reprezentuje naprawdę liczy, że spotkają się z akceptacją jej „pomysłu” przez prezydenta RP czy może robi to po to aby kiedyś móc mieć o co go oskarżyć?

Tw