Rafał Trzaskowski po objęciu stanowiska prezydenta Warszawy wsławił się już kilkoma rzeczami. PO pierwsze z 77 obietnic spełnił tylko 5, a więc 72 obietnice wyssał sobie z palca. PO drugie podpisał deklarację LGBT+ dla szkół, do czego nie posiada uprawnień. PO trzecie próbuje wprowadzić seksedukatorów do szkół i przedszkoli, do czego również nie ma uprawnień. PO czwarte bardzo podpadł z awarią oczyszczalni ścieków „Czajka” oraz kompletną bezradnością. Gdyby nie wojsko i pomoc rządu ścieki pewnie nadal by spływały Wisłą. PO czwarte wyrzucił 920 tys. zł na kilka palet na krzyż na Placu Bankowym w centrum smogu w Warszawie i nazwał to strefą relaksu. PO piąte wydał prawie 4 mln złotych z budżetu miasta Warszawy na szkolenie skrajnie lewicowych bojówek. To tylko czubek góry lodowej jego dokonań.

A teraz twierdzi, że jest katolikiem i szanuje Kościół.

Powiedział w „Dzienniku Gazecie Prawnej”:

- Byłem ministrem odpowiedzialnym za kwestie związane z religią. Walczyłem, by wydatki na Fundusz Kościelny zastąpić odpisem podatkowym

Dodał też:

- Jestem katolikiem, mam szacunek do Kościoła, tradycji. Wychowałem się za komuny, kiedy instytucja ta stawała w obronie słabszych. Jestem natomiast za pełnym rozdziałem Kościoła od państwa. A jeśli ktoś pyta, czy religia powinna być w szkołach, odpowiadam, że to decyzja, którą należy zostawić rodzicom.

Jak to mówią, nikt ci tyle nie da ile polityk z PO jest Ci w stanie obiecać i wmówić.

Nie należy wierzyć temu panu. Jest przecież z PO!

Co więcej, dzisiaj jednak zapomniał dodać, że jest członkiem półtajnej grupy Bilderberg, a ona z Kościołem raczej nic wspólnego nie ma.

 

mp/dziennik gazeta prawna/fronda.pl