W czasie dzisiejszej „Areny Prezydenckiej” w Lesznie Jacek Liziniewicz z „Gazety Polskiej Codziennie” zapytał Rafała Trzaskowskiego o Jolantę Lange (wcześniej Gontarczyk), dawną agentkę SB, której fundacja otrzymywała z Warszawy ogromne dotacje. Zdaniem kandydata KO, agentka odpowiedzialna za inwigilację ks. Franciszka Blachnickiego dziś „robi mnóstwo dobrego dla wykluczonych”.

Pytanie zadane przez dziennikarza „Gazety Polskiej Codziennie” brzmiało:

- „Pytanie dotyczy pani Jolanty Gontarczyk-Lange, obecnie dofinansował pan jej fundację 2 milionami złotych. Ta pani była tajnym współpracownikiem SB, wyjątkowo groźnym, donosiła na księdza Blachnickiego. Czy będzie pan otwierał drzwi dla były SB-ków i wspierał nadal ich fundację?”.

Swoją odpowiedź kandydat KO rozpoczął od ataku w kierunku dziennikarza:

- „Dowodem wielkiej otwartości jest to, że zapraszamy wszystkich, nawet pana redakcję, która zadaje tak kontrowersyjne pytania, mające mało wspólnego z rzeczywistością” – odpowiadał.

Odnosząc się do samej Jolanty Lange, Trzaskowski podkreślił, że nie zaglądał ludziom w życiorysy:

- „Dowiedziałem się od państwa, że taki epizod ewentualnie był, ale nie będę sprawdzał ludziom życiorysów i oceniał na podstawie tego co pisze Gazeta Polska. Procedury przyznawania dotacji są absolutnie przejrzyste. Może do nich podejść każda organizacja. Nie jestem osobą od cenzurowania” – mówił.

Kiedy Liziniewicz dopytywał, czy bycie w Służbie Bezpieczeństwa nie oznacza dyskwalifikacji, Trzaskowski stwierdził, że „ta pani, o której pan mówi, robi mnóstwo dobrego dla wykluczonych”.

Jolanta Lange nazywała się wcześniej Gontarczyk. Była agentem komunistycznego wywiadu. Skierowano ją m.in. do inwigilowania twórcy Ruchu Światło Życie ks. Franciszka Blachnickiego. Była jedną z ostatnich osób, które widziały Sługę Bożego przed jego niewyjaśnioną śmiercią. Śledztwo w tej sprawie niedawno zostało wznowione przez IPN. Warszawa przekazała 2 mln zł na promującą LGBT fundację, którą obecnie Jolanta Lange prowadzi.

kak/niezależna.pl, fronda.pl