Eryk Łażewski: Zaczęła się kolejna kampania wyborcza. Wydaje się, że miałkość głównych rywali prezydenta Andrzeja Dudy powoduje, że wzmaga się tak zwany „hejt” wobec urzędującej „głowy państwa”. Przykładem, choćby znane powszechnie działania KOD-u na Wybrzeżu. A także fakt zatrudnienia w sztabie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej twórcy „SokuzBuraka” – obrzydliwego portalu antyrządowego. Czy zgadza się Pan z tą opinią? Czy też widzi Pan ten wspomniany przez mnie hejt w dużych ilościach?

Zbigniew Kuźmiuk, europoseł PiS: Absolutnie tak. W sytuacji, kiedy główni kandydaci pretendujący do fotela prezydenckiego nie mają programu, który mógłby być uznany za realistyczny, wtedy rzeczywiście posługują się półprawdami, nieprawdami, a często po prostu zwyczajnym kłamstwem. Celuje w tym i sztab pani Kidawy-Błońskiej, i pana Kosiniaka-Kamysza, i pana Biedronia, który oprócz tego, że atakuje tutaj, to także atakuje z zagranicy, z Parlamentu Europejskiego. Rozpowszechnił przecież - na podstawie nieprawdziwych informacji - wieści, że w Polsce są jakieś ekscesy wobec ludzi LGBT. A to jest zwyczajna nieprawda!

Kolejne pytanie: głównym kandydatem opozycji jest Małgorzata Kidawa-Błońska. Wydaje się, że jej kampania – oprócz „hejtu” – charakteryzuje się też dużą ilością tak zwanych „wpadek” i generalną nieporadnością. Dlaczego zatem Platforma Obywatelska (PO) ją wystawiła, osłabiając swoje szanse na wygraną w wyborach prezydenckich?

To jest – mówiąc szczerze – konsekwencja polityki Tuska. On „wycinał” przez ponad siedem lat wszystkie indywidualności wokół siebie. I w związku z tym, zostali teraz ludzie, którzy mają takie, a nie inne parametry. Oczywiście, pani Kidawa jest kobietą. Pełniła ważne funkcje. Nawet wicemarszałka i obecnie pełni obowiązki wicemarszałka Sejmu. Wydawało się więc kiedyś, że może być potencjalnie dobrym kandydatem. Ale w momencie, kiedy zaczęła publicznie występować, okazało się, że ma tą podstawową słabość, że nie jest w stanie mówić bez promptera albo bez kartki. Co więcej: nawet jeżeli czyta z jednego albo z drugiego, to popełnia takie błędy, że rzeczywiście „włosy jeżą się na głowie”. Nawet, mimo tego, że ponoć była przygotowywana do ostatniej konwencji przez trzy dni (uczyła się swojego przemówienia), to i tak nie ustrzegła się bardzo poważnych błędów: zamiast o ochronie klimatu, przeczytała o ochronie ślimaków; a jeżeli chodzi o zdrowie, mówiła, że chce przeznaczyć na zdrowie sześć PKB (Produktów Krajowych Brutto). Nie procent, tylko PKB, co by oznaczało, że chce przeznaczyć na ten cel przynajmniej dwanaście, jedenaście bilionów złotych. W sytuacji więc, kiedy posługując się kartką, mówi się takie rzeczy, wygląda na to, że nie wiadomo, co się z tej kartki czyta.

A czy taki prezydent nie byłby po prostu zagrożeniem dla Polski?

Gdyby to była normalna debata merytoryczna, to te wszystkie „wpadki” zostałyby obnażone. Ale niestety, wszystko wskazuje na to, że jeżeli dojdzie do II tury, to będziemy mieli konkurencję PiS – AntyPiS. I choć wszystkie robione badania są korzystne dla Andrzeja Dudy (jeżeli chodzi o II turę), ale jednocześnie pokazują, że kandydat opozycji będzie zbierał głosy wszystkich innych kandydatów. Zresztą, już w tej chwili zdarzają się takie sytuacje: Internet obiegła plansza z podobiznami czterech kandydatów, czyli pani Kidawy-Błońskiej, Kosiniaka-Kamysza, Hołowni i Biedronia, oznajmująca, że wspólnie zbiera się podpisy na tych kandydatów, co oznacza, że tak naprawdę, rywalizacja między nimi jest sztuczna. Zapewne po tym, jak któryś z nich dostanie się do II tury, pozostali wezwą swoich wyborców do głosowania na tego, kto dostał się do II tury. Więc nieuchronnie jeżeli do niej dojdzie, bo Andrzej Duda nie wygra w I turze, to będzie taka konkurencja: PiS – AntyPiS. I niezależnie od tego, kto będzie reprezentował kandydata AntyPiS-u, spora część wyborców „zamknie oczy” i będzie na niego głosowała.

Również wyborców Konfederacji?

Mówiąc szczerze, liczę na to, że jeżeli w II turze znajdzie się Kidawa-Błońska, to spora część wyborców Kosiniaka-Kamysza nie posłucha jego wezwania do głosowania na Kidawę-Błońską. I podobnie jakaś część wyborców Konfederacji zachowa się podobnie.

A wracając do mojego wcześniejszego pytania: gdyby Kidawa-Błońska została jednak prezydentem, to czy jej miałkość, dziwne wypowiedzi i zachowania, nie byłyby zagrożeniem dla naszego kraju?

To jest – moim zdaniem - kandydat i groźny dla naszej przyszłości, i po prostu śmieszny „do rozpuku”. Mówiąc szczerze: takiej sytuacji nawet sobie nie wyobrażam.

I słusznie! Następne pytanie: Kidawa-Błońska odcina się od „hejtu”. Jednak dziękuję KOD-owcom na Wybrzeżu, zatrudnia też wspomnianego twórcę „SokuzBuraka”. Czy to nie jest przykład jakiejś strasznej hipokryzji?

Nie ulega wątpliwości, że tak właśnie jest. Publicznie, rzeczywiście, wzywa się do zgody, porozumienia, i jest się przeciwnym „hejtowi”, a tak naprawdę, w tym się uczestniczy. Podziękowania Kidawy-Błońskiej dla grupy ludzi z KOD-u, którzy zakłócali uroczystości państwowe w Pucku, są tego dobitnym potwierdzeniem.

A więc, gdyby kandydatka PO została prezydentem, to co by się stało? Czy – tak samo jak inni zaangażowani w kampanię – oni też by dostali podziękowania za swe wyzwiska i obelgi kierowane pod adresem jeszcze urzędującego Andrzeja Dudy?

Wszystko na to wskazuje! Jeszcze raz powtórzę: nawet sobie nie wyobrażam, żeby ta pani była prezydentem naszego kraju. Myślę, że Polacy po prostu, zwyczajnie, na to nie pozwolą!