Prezydent Andrzej Duda odmówił dziś podpisania ustawy o uzgodnieniu płci, przepchniętej przez PO w Sejmie przed wakacjami. Prezydent miał na to 21 dni od dnia przekazania mu jej przez Sejm.

Odmowa podpisania ustawy przez Prezydenta nie oznacza jednak jeszcze jej „końca”.

Teraz, zgodnie z art. 122 ust. 5 Konstytucji RP, jeśli Prezydent nie wystąpił z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie oceny zgodności tej ustawy z Konstytucją „może z umotywowanym wnioskiem przekazać ustawę Sejmowi do ponownego rozpatrzenia. Po ponownym uchwaleniu ustawy przez Sejm większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów Prezydent Rzeczypospolitej w ciągu 7 dni podpisuje ustawę i zarządza jej ogłoszenie w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. W razie ponownego uchwalenia ustawy przez Sejm Prezydentowi Rzeczypospolitej nie przysługuje prawo wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego”.

Marszałek Kidawa-Błońska już zaapelowała, by Prezydent A. Duda pospieszył się i do poniedziałku przysłał do Sejmu swój „umotywowany wniosek” o ponowne rozpatrzenie ustawy, to ona jeszcze w tej kadencji podda go pod głosowanie tak, by Sejm, w którym przewagę ma PO i jej sojusznicy, zdążył veto Prezydenta odrzucić. Losy zawetowanej ustawy mogą się wiec jeszcze różnie potoczyć…

Jeśli więc, Prezydent wysłucha apelu Marszałek Kidawy-Błońskiej i prześle szybkowniosek o ponowne rozpatrzenie przez Sejm ustawy o uzgodnieniu płci, to pani Kidawa-Błońska z pewnością tak zorganizuje prace Sejmu i Senatu, by PO z sojusznikami ustawę przed Prezydentem uratowało.

Swoją drogą, dla poddania pod obrady Sejmu projektu ustawy PiS-u o minimalnej stawce godzinowej brutto za pracę w wysokości 12 złotych, pani Kidawa-Bońska czasu w tej kadencji już nie widziała, ale dla ustawy o uzgodnieniu płci takie możliwości oczywiście widzi.

Jeśli jednak, mimo szybkiego przesłania przez Prezydenta wniosku do Sejmu o ponowne rozpatrzenie ustawy o uzgodnieniu płci, Sejm z różnych powodów nie rozpatrzy tego wniosku do końca swej kadencji, to postępowanie legislacyjne w sprawie tej ustawy ulega zakończeniu, zgodnie z zasadą dyskontynuacji. Ustawy nie będzie.

Warto też przy okazji wyjaśnić, iż zgodnie z art. 98 ust. 1 Konstytucji „Sejm i Senat są wybierane na czteroletnie kadencje. Kadencje Sejmu i Senatu rozpoczynają się z dniem zebrania się Sejmu na pierwsze posiedzenie i trwają do dnia poprzedzającego dzień zebrania się Sejmu następnej kadencji”. Czyli kadencja obecnego Sejmu nie kończy się 25 października, w dniu wyborów, lecz w przeddzień zwołania pierwszego posiedzenia nowego Sejmu, wybranego 25 października, które zostanie zwołane przez obecnego Marszałka Sejmu na początku listopada. Czyli kadencja obecnego Sejmu trwa do początku listopada. Konkretną datę pierwszego posiedzenia nowego Sejmu wyznaczy obecny Marszałek Sejmu – pani Kidawa-Błońska.

A jeśli Prezydent Andrzej Duda nie zdąży przekazać wniosku o ponowne rozpatrzenie ustawy o uzgodnieniu płci obecnemu Sejmowi do końca jego kadencji, która skończy się na początku listopada, to także wtedy kończy się postępowanie legislacyjne w sprawie tej ustawy. Ustawa nie zostaje uchwalona. Z nową inicjatywą w tej sprawie będzie mógł – jeśli zechce – wystąpić dopiero nowy Sejm.

Trzeba też mocno podkreślić, że Konstytucja RP w cyt. art. 122 ust. 5 nie zakreśla Prezydentowi terminu na złożenie do Sejmu wniosku o ponowne rozpatrzenie ustawy, a nakłada jedynie obowiązek jego „umotywowania”. W tej sytuacji Prezydent sam decyduje ile czasu na to będzie potrzebował. Warto to wiedzieć uprzedzając bardzo prawdopodobne ataki na Prezydenta i przymuszanie go do działań natychmiastowych w tej sprawie.

Tak czy inaczej – losy tej ustawy nie są jeszcze przesądzone, jeszcze się nie cieszmy.

Osobiście doradzałabym Panu Prezydentowi, wobec spodziewanych protestów środowisk lewackich i obyczajowo zaburzonych i wobec fundamentalnej sprzeczności tej ustawy z Konstytucją RP, a przede wszystkim z naturą, by nie śpieszył się z wnioskiem do Sejmu, a korzystając z konstytucyjnej możliwości, bardzo dokładnie, szczegółowo i obszernie go umotywował i wyjaśnił w nim oczywiste reguły i zasady rządzące życiem człowieka. Sprawa jest zbyt poważna, by nawet na prośbę pracowitej pani Kidawy-Błońskiej Prezydent miał się spieszyć.

A dobre uzasadnienie odmowy podpisania ustawy o uzgodnieniu płci potrzebuje przecież czasu. Duuużo czasu, nieprawdaż?

Krystyna Pawłowicz