Australijczyk Emil Barbar urodził się z paraliżem mózgowym. Od urodzenia rozwijał się dużo wolniej niż dzieci w jego wieku, miał problemy z najprostszymi czynnościami. Gdy dziecko podrosło, okazało się, że nie artykułuje słów, a jego mowa przypomina bełkot.

 

Według lekarzy skazany był na dożywotnią jazdę na wózku inwalidzkim. W Poniedziałek Wielkanocny roku 1980 matka zabrała kilkuletniego Emila do Rzymu. Przyjechali z grupą niepełnosprawnych. Na placu Świętego Piotra wyszedł do nich Ojciec Święty. I wtedy chłopiec zaczął krzyczeć:


"- Papieżu, podejdź tutaj, podejdź tutaj!".
Papież przygarnął jego głowę i pocałował. Matka rozpłakała się. 
"- Czemu płaczesz?" - zapytał Ojciec Święty. 
"Mój syn nie może chodzić" - odpowiedziała.
"Zabierz go do Lourdes. Zobaczysz, będzie chodził!" - poradził Jan Paweł II i podał jej krzyżyk oraz różaniec.

Pojechali do francuskiego sanktuarium. Matka zanurzyła chłopca w źródle, które po jednym z objawień Maryi wytrysnęło w Grocie Masabielskiej. "Mamo, nie płacz, Matka Boża powiedziała mi, że będę chodził" - oświadczył Emil. Wrócili do Australii. Emil nadal uczęszczał do przedszkola dla niepełnosprawnych. Po sześciu tygodniach wstał z wózka. I już na niego nie wrócił. Wyzdrowiał. Ćwierć wieku po tamtym wydarzeniu Emil jest absolwentem studiów prawniczych i chce zostać adwokatem.


http://beatyfikacjajpii.niedziela.pl