Lech Wałęsa z pogardą, jak zwykły tchórz obraża tych na których składał donosy. To potwierdza fakt, że za Lecha Wałęsę trzeba się modlić, by wrócił na drogę Prawdy.

Lech Wałęsa przebywa w Miami, skąd w rozmowie z Katarzyną Kolędą-Zaleską dalej brnie w opowieści, że teczka Bolka upubliczniona wczoraj przez IPN to zbiór fałszywek na jego temat, że to on nadal jest jedynym bohaterem Solidarności. 

Wałęsa tłumaczy jak dialogował z komunistami. Mówi: - Można było radykalnie, tak jak na Ukrainie - i tak skończyć - i można tak, jak ja zaproponowałem - negocjacje, rozmowy, poznanie przeciwnika, aby z nim dobrze walczyć. Trzeba będzie o tym publicznie mówić, aby ludzie wybierali z tych dwóch dróg”. I dodał, że dziś Solidarność się skończyła, bo swoją robotę wykonała: - Solidarność swoją rolę spełniła. To była prosta filozofia - nie możesz podnieść ciężaru, to doproś. Wtedy mieliśmy ciężar komunistyczny, Związek Sowiecki i to zostało załatwione pod moim przewodnictwem. Dziś jest budowanie Europy, a jutro globalizacja. Ja się na to po prostu przeniosę i jeszcze parę dni na tym świecie będę wojował. 

Przyznał również, że poprosi międzynarodowych ekspertów o weryfikację upublicznionych dokumentów na jego temat: - Z daleka aż śmierdzi, że to jest podrabiane. W związku z tym oni sami wpadną na tym, bo tam ludzie wyłapią to, a potem gdyby były wątpliwości, oddam do międzynarodowego sprawdzenia. Nie pozwolę, aby trup Kiszczaka wygrał. Przegrał jako żywy, a trup wygrał?

Ale najgorsze jest to, z jaką pogardą wypowiada się o ludziach, na których składał donosy: - Połowę ludzi w donosach znam, nic nie znaczyli w tamtym czasie i dziś nie znaczą. Połowy w ogóle nie znam, w ogóle nigdy nie usłyszałem nazwiska, ani nie znam ludzi. Jak przyjrzymy się dokładnie tym dokumentom to wyśmiejemy, bo widać, że lipa.

Jest Wielki Post, więc polecajmy Wałęsę modlitwie, by powrócił na drogę Prawdy!

Philo