"Dwie trzecie badanych w sondażu Ariadna twierdzi, iż Polska nie powinna przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Tak negatywnego stosunku Polacy nie mają wobec imigrantów z Ukrainy. Niechęć wobec uchodźców m.in. z Syrii wynika stąd, iż badani obawiają się wzrostu zagrożenia terroryzmem. Część respondentów racjonalizuje sobie swoją odmowę pomocy tym, iż są to imigranci "zarobkowi". Ten sondaż, z ograniczonym czynnikiem tzw. "politycznej poprawności", pokazuje znacznie gorsze postawy Polaków wobec uchodźców niż wcześniejsze badania. To jego wyniki warto brać pod uwagę, gdyż bez dobrej diagnozy problemu nie ma mowy o skutecznych sposobach rozwiązywania kryzysu imigracyjnego" - analizuje Norbert Maliszewski. 

Maliszewski pisze: "Dwie trzecie badanych (65 proc.) w sondażu Ariadna twierdzi, iż Polska nie powinna przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Jest to zdecydowanie mocniej wyrażone "nie" niż w innych badaniach na ten temat. Tamte jednak nie było wolne od tzw. politycznej poprawności, gdyż pytano o przyjmowanie uchodźców ze względu "na moralny obowiązek". Niektóre z nich były prowadzone w domu respondentów, a wówczas ci mogli ulegać tzw. "spirali milczenia" i niekoniecznie przyznawać się do swojej niechęci wobec imigrantów.". 

Czy to oznacza, że Polacy - notabene prawie 70 proc. ! - są ksenofobami, rasistami i nie wiadomo kim jeszcze, używając retoryki lewicowych publicystów? Nie, są po prostu zdroworozsądkowymi obywatelami, którzy widzą niebezpieczeństwo w nadchodzących co niektórych imigrantach. Jeśli polskie państwo byłoby bardziej asertywne i zależałoby mu na polskiej racji stanu, to byśmy mieli od 5 dni jasne i konstruktywne stanowisko polskiego rządu. Dziś Premier Kopacz jedynie dramatyzuje o jakieś dziwnej solidarności, pomocniczości itp. Nic z tego nie wynika, jedynie powoduje, że obywatele nie czują się w ogóle bezpieczni przed nadchodzącym zagrożeniem - potencjalnym, ale jednak!

"W polskich ośrodkach dla uchodźców przebywa na ogół do około 4 tys. osób. Nie ma publicznej informacji na ten temat, ale prawdopodobnie nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie dodatkowych 12 tys. imigrantów. W takiej sytuacji, państwo nie niosłoby właściwej pomocy, co rodziłoby dalszą frustrację uchodźców i potęgowałoby problemy. Wypracowaniu rozsądnej polityki migracyjnej nie sprzyja czas kampanii. W odróżnieniu od dojrzałych demokracji liberalnych, w Polsce partie nie potrafią zbudować minimum konsensusu w sprawie poważnego kryzysu. Wydaje się więc, że ważną, dodatkową rolę w procesie pomocy uchodźcom politycznym będą musiały odegrać organizacje obywatelskie, a także Kościół katolicki" - analizuje Maliszewski. 

Kolejny raz duży ciężar odpowiedzialności spada na ... kościół, który jest już wykorzystywany do bicia w "ksenofobów z PiS" przez lewicowych "intelektualnych terrorystów". To, że Papież zachęcił kościoły w Europie do przyjmowania uchodźców, nie znaczy że mają one od razu otwierać swe drzwi na ... 12 tys uchodźców . Kościół i organizacje katolickie jak Caritas od dawna pomagają jak żadna inna organizacja wszystkim potrzebującym. Oczywiście dla lewicy to nie ma żadnego znaczenia, chcą by biskupi polscy otworzyli swoje "pałace" na islamistów teraz! Retoryka totalnie nieuprawniona. Ale cóż, dla lewicowców, którzy mają coraz wyraźniejsze antysemickie nastawienie, ściągnięcie tysięcy muzułmanów do Europy to cel sam w sobie.

Polacy od zawsze pomagali innym - wystarczy wrócić do czasów II wojny światowej: pomagaliśmy ukrywać Żydów, pomagaliśmy Anglii walczyć z niemieckimi nazistami, itd. O tym w Europie już nikt nie pamięta, albo pamiętać nie chce. Dziś Polska stoi przed ogromnym wyzwaniem: zatrzymać islamskich bojowników przed podobojem Europy. Miejmy nadzieję, że to się uda!~

Sebastian Moryń

Analizę Norberta Maliszewskiego znajdziesz TUTAJ