W Ankarze, w wyniku zamachu, zginęło 128 osób a 400 zostało rannych.

Jednocześnie od dwóch miesięcy w Kurdystanie trwa po prostu WOJNA. Porwania i tortury. Artyleria bombardująca dzielnice mieszkalne. Ulice ostrzeliwane czołgami. Snajperzy zabijający dzieci. Sirnak, Cizre, Bismil, Nusaybin, Silvan- to tylko część miast, zaatakowanych przez wojska tureckie. Odwiedziłem wspomniane miejscowości- poza Bismil, we wszystkich doszło do ostrzału artyleryjskiego dzielnic mieszkalnych. W Bismil operowali „tylko” tureccy snajperzy. Tylko jednego dnia, gdy tam byłem, zastrzelili 6 osób. Jedną z nich, po śmierci, policjanci uznali za stosowne pozbawić głowy. Zaś podczas pogrzebu 13 latka, policja podjechała pod dom jego rodziny i go ostrzelała.

Jak mówią moi rozmówcy, świadkowie morderstw bądź rodziny ofiar- to nie „tutejsza” policja morduje. Nikt z miejscowych nie zna funkcjonariuszy, po „akcji” zaś znikają. Wygląda więc na to, że są to specjalne oddziały wysyłane w teren, mające dokonywać zbrodni, do których nie byliby zdolni policjanci od lat żyjący wspólnie z Kurdami. Swoisty rodzaj „szwadronów śmierci”.

Kilka dni temu policja turecka w Sirnak zamordowała Haciego Birlika- brata działacza opozycyjnej względem AKP partii, którego żona jest posłanką HDP. Sam Haci nie był związany z żadnym ugrupowaniem politycznym. Policjanci zastrzelili go na ulicy (wpakowano w niego 26 kul), a następnie przywiązali jego ciało za szyję) do swojego wozu i pociągnęli ulicami miasta, filmując całe wydarzenie. Film został następnie udostępniony w Internecie, zaś rodzinie wysłano go, z komentarzem- następni będziecie Wy. Rozmawiałem z rodziną Haciego. Pokazywali mi te wiadomości, zdjęcia. Zresztą profanowanie zwłok to standardowe już „zabiegi” tureckich służb policyjnych. Po zastrzeleniu w Bismil trzynastolatka, policja dodatkowo podeptała jego głowę. Gdy zaś tureccy funkcjonariusze zastrzelą kobietę- rozbierają ją i wrzucają nagie zdjęcia w sieć internetową.

Tak wygląda wewnętrzna polityka państwa członka NATO. Tak wygląda wewnętrzna polityka państwa, którego przywódcę niedawno chwalił Tusk i zapewniał, w imieniu Unii Europejskiej, o pełnej gotowości do wsparcia wspólnej walki z terroryzmem. Tak wygląda polityka wewnętrzna państwa, które zostało wczoraj zaproszone do stołu, by pertraktować kolejne etapy „integracji” z Unią Europejską.

W tym kontekście możliwość współudziału AKP w zamachach w Ankarze, w mordowaniu członków i sympatyków HDP, wydaje się być prawdopodobna. Rzeź w Ankarze wpisuje się bowiem idealnie w trwająca już od kilku miesięcy politykę mordu i terroru, szerzenia strachu, prowadzoną przez Erdogana. Chociaż oczywiście, co trzeba zaznaczyć, dowodów bezpośrednich, wciąż nie ma.

Zresztą same reakcje władz tureckich po zamachu oraz jego polityczny kontekst wskazują na ten trop. Policja uniemożliwiała tuż po wybuchu dojazd na miejsce karetek- co na pewno spowodowało wzrost ilości ofiar. Decydenci AKP już oświadczyli, że zamachem może stać IS, ale może stać też… PKK. Jeden z ministrów AKP poszedł nawet dalej i oświadczył, że winni są sami demonstranci, bo są prowokatorami i terrorystami.

Kolejne informacje, które do nas dochodzą także potwierdzają wątek AKP. Po pierwsze- okazuje się, że PKK zadeklarowało jeszcze przed zamachem chęć rozmów i gotowość do jednostronnego zawieszenia broni. Tymczasem, tuż po zamachu, premier Turcji już oświadczył, że czas na ostrzejszą walkę z terroryzmem (w języku polityków AKP w ten sposób określa się Kurdów i PKK), oraz z mową nienawiści ( w ten sposób określa się HDP).

Przyjaciółka z Sirnak wysłała mi smsa- „teraz kolej na nas, dla nich wszyscy jesteśmy terrorystami”.

Oczywiście Kurdowie to nie niewiniątka. Niemniej w aktualnym konflikcie, to PKK jest stroną atakowaną. Co więcej, PKK, nawet przed jednostronnym zawieszeniem broni, od lat nie atakowała cywilów, tymczasem działania sił tureckich są głównie w ludność cywilną wymierzone.

Kurdowie, niezależnie od ich lewicowych, czasem komunistycznych i pro-rosyjskich sympatii, udowodnili, że w tyglu jakim jest Bliski Wschód, są koniecznym elementem stabilizacyjnym. To oni, nie Europa, czy USA zahamowały postępy i barbarię IS. Co więcej- im dłużej milczymy w kwestii kurdyjskiej, tym bardziej wpychamy ich w łapy Putina.

Warto też zrozumieć, że obecne działania Turcji nie tylko mogą wzmocnić Putina kolejnym sojusznikiem, ale także bywają bezpośrednio wymierzone w nas, w Unię Europejską. Przykładem jest fala uchodźców, która „przypadkowo” zbiegła się z ant kurdyjskimi działaniami Erdogana. Wszystko wskazuje na to, że to Turcja zdecydowała się w pewnym momencie na puszczenie przez swoje terytorium tych mas ludzkich i zainspirowała je do tego. Zaś kolejna, krwawa wojna w regionie, uderzy kolejnymi falami uchodźców także w UE.

Dlatego trzeba to jasno powiedzieć. Działania Erdogana są dziś bezpośrednim zagrożeniem dla Europy.

[tekst jest częścią dłuższego reportażu z Kurdystanu, który będzie opublikowany w Gazecie Polskiej]

Dawid Wildstein