Znany aktor Jerzy Zelnik w rozmowie z „Super Expressem” skrytykował postawę Anny Muchy, która oświadczyła, że ma w nosie Boga, honor i ojczyznę. „To jest jej problem. Myślę, że dojrzeje i z tej miałkości przejdzie do sytuacji, w której będzie odczuwała potrzebę wyższych wartości, wychodzących poza życie codzienne” - powiedział aktor.  „Nie mnie jednak nawracać Annę Muchę” - dodał.

„Myślę, że ona po prostu nie dojrzała do wyższych wartości, znajduje się na płytkim gruncie. Z upływem lat będzie pewnie głodna czegoś głębszego. Ja jako sześćdziesięcioparoletni człowiek już dawno, pewnie mając dwadzieścia kilka lat, rozstałem się z takim życiem powierzchownym” – podkreśla Zelnik. 
Rozmówca „Se” bardzo krytycznie wyraża się także o Polakach, którzy na co dzień ulegają ogólnej psychozie strachu.

„Naród jako całość zrobił się lękliwy. Ten naród, jeden z najdzielniejszych na świecie, z ogromnymi tradycjami walki o wolność naszą i waszą, nagle zrobił się strasznie bojaźliwy. Czasem aż przykro patrzeć na te reakcje publiczności bojącej się o swój codzienny byt. Zresztą ten byt i tak jest narażony na różne kłopoty wynikające ze złego gospodarowania Polską. A ten strach jeszcze się pogłębia” - uważa Zelnik.
Jego zdaniem, w Polsce rządzi się strachem. „Fajnie jest tak otumaniać ludzi. I to jest świetny sposób na rządzenie, gdy politycy mają społeczeństwo otumanione przez media i przez strach z gatunku: jak inni przyjdą rządzić, to dopiero będziecie o 6 rano skuci w kajdankach. Społeczeństwem polskim rządzi się właściwie jak dziećmi. Gdy patrzę na to, robi mi się smutno” - mówi.

Na pytanie dziennikarza „czy nie jest tak, że ludzie wystraszeni, lękliwi powinni szukać siły właśnie w patriotyzmie, polskiej bohaterskiej tradycji”, aktor odpowiada:

„Ludzie wystraszeni nie szukają pociechy w patriotyzmie, dlatego że patriotyzm zmusza do postaw trudnych. I wtedy ludzie boją się jeszcze bardziej - po prostu boją się być odważnymi. Wolą sobie żyć tak po drobnomieszczańsku, z dnia na dzień. Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna - jak pisał Wyspiański. W czasie rozbiorów mieliśmy więcej odwagi, a teraz w czasie tej naszej niby europejskości jesteśmy jakimś takim leniwym, zastraszonym społeczeństwem. Straszne to jest” - uważa Jerzy Zelnik. Zastrzega jednak, że w całej Polsce „na pewno znalazłoby się te 10 mln ludzi, które dzielnie walczą z przeciwnościami i są gotowi wiele zrobić dla ojczyzny”.

Do popadania w przeciętność, życia „z dnia na dzień” zdaniem aktora skłaniają ludzi w  dużej mierze obecne okoliczności. „Mamy taką sytuację, że pensje są zaniżone, emigracja chyba największa w historii, dług też największy w historii” - zauważa. Jego zdaniem, sytuację można zmienić, jeżeli te uwarunkowania będziemy traktować poważnie, szukając sposobów na to, jak im zaradzić. „Nie powinniśmy się więc oglądać na celebrytów, którzy jedyne, co potrafią powiedzieć to to, że w nosie mają Boga, honor i ojczyznę. Najłatwiej skandalizować, trudniej działać konstruktywnie” - konkluduje.

ed/Se