Tomasz Wandas, Fronda.pl: Putin znowu prowokuje. Najpierw puszcza drony na terytorium Polski, później statki w pobliżu granic Wielkiej Brytanii. Czy te działania są sobie współmierne czy to dwa rodzaje gier, które prowadzi?
Andrzej Łomanowski: Jeżeli chodzi o prowokację względem Wielkiej Brytanii, to wynika ona z czystej złośliwości. Putin ewidentnie chce podtrzymać napięcie międzynarodowe, chce poddenerwować przeciwnika. O ile może on pozwolić sobie na chamskie zachowania względem Polski czy Ukrainy (Ukraina wojny mu nie wywoła, a nasze państwo jest kompletnie niesprawne – drony zobaczyliśmy zupełnie przez przypadek. Polska przyznaje, że najlepiej byłoby rozstawić wzdłuż granicy kilka tysięcy myśliwych, aby gdy zobaczą drony do nich po prostu strzelali – to sygnał, że nie mamy na nich pomysłu) to względem Wielkiej Brytanii na takie zachowania nie mają szans. Kreml w ich przypadku chce wyłącznie jeszcze bardziej nakręcić Brytyjczyków, którzy jak wiemy są w trudnym okresie.
Czy mu się udaje?
Nie. Gdy przepuszczał te okręty obok ich granicy to go wyśmiali, gdyż jeden ze statków zaczął dymić.
Sprawa dronów natomiast?
Inaczej natomiast wygląda sytuacja wysyłania dronów na teren Polski. Nasi oficerowie są zgodni co do tego, że wygląda to na przygotowanie jakiejś grubszej akcji. Oglądają oni przeprawy, mosty, drogi itd. Myślę, że najlepszy sposób na Putina - który jest nieuleczalny jeśli chodzi o sprawy kontaktów międzynarodowych – to ostre posunięcia. Dobry sposób „dyskusji” z Kremlem prowadzi prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Na każdą rosyjską prowokację następuje natychmiastowa, szybka, często brutalna odpowiedź ukraińska. Putin nigdy nie wie, gdzie i w jaki sposób odpowiedzą Ukraińcy. Dzisiaj jeżeli ktokolwiek doprowadzi do uspokojenia się Putina, to będą to wyłącznie Ukraińcy.
Jakieś konkretne przykłady?
Jeden mieliśmy całkiem niedawno. Na Krymie Rosjanie aresztowali Ukraińców, którym zarzucili szpiegostwo. Biorąc pod uwagę, to co dzieje się na Krymie z góry możemy założyć, że są to bzdury, które służą do podtrzymania terroru wśród ukraińskiej mniejszości na Krymie. Odpowiedź Kijowa była błyskawiczna, kilka dni później z Krymu porwano dwóch rosyjskich żołnierzy, którzy jak się później okazało, służyli w armii ukraińskiej, w związku z tym będą sądzeni w Ukrainie za zdradę. Sądzę, że w ostateczności zostaną oni wymienieni za więźniów Putina. Działania Ukraińców to jedyny sposób działania z Putinem, niestety ale przywódca Rosjan stracił kompletnie rozum i nie zrozumie innego języka.
Są dwie grupy ekspertów z którymi rozmawiam. Jedni twierdzą, że gdy zaostrzymy retorykę z Kremlem to dojdzie do tragedii, drudzy natomiast, że wręcz przeciwnie, wycofa się będąc świadomym, iż jest granica której nie można przekroczyć. Co Pan o tym sądzi?
Putin cały czas prowokując właśnie próbuje ustalić tą granicę. Krokiem drugim z jego strony będzie lekkie jej przekroczenie. Z miesiąca na miesiąc przesuwa tą granicę coraz dalej, jest to bardzo niebezpieczna zabawa. Jest to chamstwo podwórkowego chuligana. Od dawna powtarzam, że Polska powinna twardo reagować na każdą jego prowokację. Musimy dać mu wyraźnie do zrozumienia, że u nas nie uda mu się tej granicy przesunąć. Poza racjonalnością czy jej braku u Putina pozostaje jeszcze jego psychika ukształtowana na bandyckich podwórkach dawnego Leningradu oraz zasada judo, która się kieruje a na którą zwracali uwagę Japończycy obserwując jego posunięcia.
Tzn.?
Jeżeli on zakłada, że z kimś walczy to bez przerwy próbuje wyprowadzić go z równowagi, tak jak robią judocy. Bez przerwy, dzień za dniem, próbuje swojemu przeciwnikowi poderwać, którąś z nóg z maty aby wykonać rzut. To się nie skończy dopóki nie otrzyma on jasnego i wyraźnego sygnału.
Np.?
Na przykład momentalne zestrzelenie ich dronów, gdy tylko przekroczą naszą granicę. Ten sygnał on zrozumie. Bez wątpienia, miesiąc później wymyśli nam nową prowokację to my znowu odpowiednio zagregujmy aż do czasu, dopóki nie ustąpi. Nie ma innego sposobu na rozmowę z tym człowiekiem.
Bardzo dziękuję za rozmowę.