Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Czy Rosja ma "zęby", którymi może "ugryźć"?
Andrzej Talaga, Rzeczpospolita: Państwo rosyjskie oczywiście ma mnóstwo zębów, którymi może ugryźć. Rosja dysponuje przede wszystkim tzw. triadą nuklearną, czyli rakietami, środkami przenoszenia i głowicami na okrętach podwodnych, stacjonarnych, na pociągach czy samolotach. Może więc, gdyby chciała, zniszczyć pół świata. Ma również siły konwencjonalne wystarczające do pokonania większości państw na świecie, choć być może nieco przestarzałe i za słabe dla NATO. Jednak udowodniły już one swoją relatywną sprawność na przykład podczas wojny z Ukrainą, rozbijając siły ukraińskie w kotle iłowańskim. Należałoby postawić pytanie nie tyle o to, czy Rosja ma zęby, tylko kogo chce nimi "gryźć", z kim się mierzyć? Dla NATO są za krótkie czy za tępe, natomiast na operacje przeciwko krajom słabszym, takim jak Ukraina czy Gruzja- jak najbardziej wystarczające.
Czy Polska w razie ewentualnego zagrożenia może czuć się bezpieczna? Zarówno pod względem militarnym, jak i energetycznym.
Polska jest dosyć dobrze umocowana w strukturach międzynarodowych, przede wszystkim w NATO i Unii Europejskiej. Dlatego też Rosja na Polskę się nie porywa, poza prowokacjami, może nie faktycznymi, a ustnymi czy propagandowymi. W sytuacji konfliktu militarnego, gdyby Polska była sama, nie miałaby oczywiście szans. Gdyby jednak spojrzeć w szerszej perspektywie, w sytuacji, gdy całe NATO włączyłoby się do wojny z Rosją, to szanse nie byłyby nawet wyrównane, gdyż Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego ma nad nią znaczącą przewagę pod względem broni konwencjonalnej. Jeśli zaś chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, Polska cały czas kupuje gaz i ropę od Rosji, jednak ich zużycie w Polsce nie rośnie, poza tym zostały już poczynione, ze skutkiem pozytywnym, pewne kroki- takie, jak na przykład budowa gazoportu w Świnoujściu- w kierunku stopniowego uniezależnienia od surowców rosyjskich, które zawsze były bronią obosieczną. Przez lata przywykliśmy do tego, że Rosja ma w ręku broń, bo może w każdej chwili zakręcić nam kurek. Ten kurek jednak ma także druga strona, chociażby Polska, która mogłaby nie kupować tej ropy czy gazu, co oznacza ogromne straty finansowe dla Rosji. Około 48-49% przychodów do budżetu Federacji Rosyjskiej to sprzedaż ropy i gazu. Surowce są więc narzędziem nie tylko w rękach Rosji, ale i Zachodu, który może nie kupować ich od Rosji. Zachód bardzo się zdywersyfikował, jeśli chodzi o kierunki dostaw surowców energetycznych. Polska też powoli się dywersyfikuje, powstaje sieć europejska. Z czasem może stać się tak, że gaz do Polski, teoretycznie, będzie płynął z różnych kierunków, na przykład z Litwy czy też gazoportów Europy Zachodniej. Reasumując, nasze bezpieczeństwo zdecydowanie rośnie, a nie maleje.
Coraz bliżej jest do lipca i szczytu NATO w Warszawie. Czy Pana zdaniem będą nasilać się rosyjskie działania prowokacyjne lub nawet poważniejsze incydenty?
Prowokacje jak najbardziej. Na przykład przeloty blisko obiektów wojskowych, „ocieranie się” o przestrzeń powietrzną Polski czy Krajów Bałtyckich, w których zresztą już wcześniej bardzo często się to zdarzało. Na pewno będą prowokacyjne ruchy, ostatnio ogłoszono powstanie trzech nowych dywizji na granicy zachodniej Rosji czy też przesunięcie środków bojowych do Obwodu królewieckiego- to wszystko może się zdarzyć, ale raczej nie będzie poważniejszych incydentów, takich jak na przykład wymiana ognia.