Fronda.pl: Piotr Woźniak, prezes PGNiG powiedział, że do Trybunału Sprawiedliwości przemówiła siła argumentów. Gazprom nie otrzyma dostępu do 80 proc. przepustowości gazociągu OPAL. To sukces Polski i cios dla Rosji?
Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Instytute: Tak, to zarówno cios dla Rosji, jak i sukces Polski. My od dawna głosimy, że pakiet energetyczny Unii Europejskiej musi być bezwzględnie przestrzegany. Dotyczy to także gazociągu OPAL. Chodzi krótko mówiąc o to, żeby rozdzielić dostawców gazu od ich producenta. To rozsądne i logiczne, dzięki czemu uniemożliwia się istnienie monopolu na rynku. Motywacja była więc w tym przypadku nie tyle polityczna, antyrosyjska, co raczej gospodarcza. Chodziło o zachowanie niezależności gospodarczej poszczególnych krajów UE i Unii jako takiej.
Dlaczego wstępna decyzja Komisji Europejskiej była tak groźna, że PGNiG i rząd zdecydowali się na protest?
Gazociąg OPAL biegnie z północy na południe i rozprowadza gaz z gazociągu Nord Stream w kierunku południowych Niemiec, Austrii i Czech. Gdyby więc OPAL był w rękach rosyjskich, to Rosjanie mieliby de facto Nord Stream, OPAL i możliwość sprzedaży gazu w całej Europie Środkowo-Zachodniej, z całkowitym pominięciem Ukrainy i Polski. Szczególnie dla Ukrainy byłoby to groźne, ponieważ oznaczałoby to dla tego państwa po pierwsze odcięcie od opłat tranzytowych, a po drugie, dowolność w odcinaniu gazu dla samej Ukrainy, ponieważ nie byłaby krajem tranzytowym. Takie odcięcie nie przyniosłoby żadnych skutków dla innych odbiorców.
Czy mimo tej decyzji nadal istnieje groźba, że Gazprom może jednak stać się monopolistą na rynku gazu w Europie?
Nie ma takiej groźby. Gazprom po prostu próbuje bronić swoich pozycji. Udział gazu rosyjskiego maleje na rynku gazowym w Europie z roku na rok. Wdrażane są ponadto rozwiązania wynikające z pewnej solidarności energetycznej w UE, np. budowane są przełączniki gazowe, choćby te powstałe pomiędzy Polską a Niemcami, czy Polską a Czechami. Europejski rynek gazu już istnieje, ale trzeba więcej tych przełączników, aby był bezpieczny. Skąd by gaz nie pochodził, czy z Libii, czy z Kataru, czy z Rosji, to będzie mógł być rozprowadzany niezależnie od państw producentów, w tym przede wszystkim od Rosji. Im dalej wprzód w nadchodzące lata, tym Gazprom będzie mniej mógł myśleć o pozycji monopolistycznej, a po prostu próbuje bronić pozycji jaką miał wcześniej.
Czy mamy prawo obawiać się, że Gazprom się nie podda i będzie próbował postawić w sprawie gazociągu OPAL na swoim? Czy może stosować politykę faktów dokonanych?
Gazprom nie może prowadzić polityki faktów dokonanych, ponieważ gazociąg OPAL biegnie po terytorium niemieckim, a nie rosyjskim. Kluczowe więc jest stanowisko rządu niemieckiego, czy będzie wypełniał wolę Trybunału Sprawiedliwości, a raczej wątpliwe jest, by nie wypełniał. Możliwości wywarcia takiej presji, która by spowodowała ominięcie decyzji Trybunału, Gazprom nie ma. Będzie próbował raczej wchodzić na drogę prawną, odwoływać się od tego wyroku i podawać swoje argumenty. Będzie mógł też starać się rozmiękczyć swoją kontrolę nad gazociągiem OPAL, poprzez rozproszenie swoich udziałów. Raczej w takich kierunkach będą szły działania Gazpromu.
Dziękujemy za rozmowę.