Podczas czwartkowego spotkania Antoni Macierewicz przedstawił hipotezę zamachu jako bardzo prawdopodobną, ale - co podkreślił - jest to wciąż hipoteza. Dodał jednak, że jest - jako szef smoleńskiego zespołu - w posiadaniu materiału, którego jeszcze nie może publicznie pokazać, ale już się z nim zapoznał. A jest to materiał - jak się wyraził - "przesądzający w ogóle" ws. teorii wybuchów na pokładzie maszyny - czytamy na portalu Onet.pl.

Chodzi o "odnalezienie kilkudziesięciu szczątków tego samolotu, ale kadłuba, nie skrzydła". Macierewicz stwierdził, że  części skrzydła dawno już znaleziono przed brzozą, o którą - wedle MAK i raportu Millera - zawadzić miał Tu-154M. "Ma to być kilkadziesiąt fragmentów kadłuba, które są "wielkości dłoni", a znalezione zostały w miejscu ok. 300 metrów przed pierwszym śladem dotknięcia ziemi przez samolot. Co więcej, miały one zostać znalezione przez Rosjan tuż po katastrofie" - podaje Onet.

Słowa Macierewicza ostro skrytykował Michał Setlaka, ekspert lotniczy z "Przeglądu Lotniczego": - Moim zdaniem to po prostu nieprawda tak, jak z tymi trzema osobami, które miały przeżyć. Niech Macierewicz to udowodni - mówi Onetowi.

sm/Onet