Język korzyści
Jeśli spotkałeś/łaś się z tym określeniem, to znaczy, że zajmowałeś się marketingiem. Czy zastanawiało Cię kiedyś co tak naprawdę się za nim kryje? Poza tym, że ewentualnemu klientowi przedstawiasz mocne strony danego produktu/usługi? Manipulacja. To ostre słowo, ale to prawda. Za pomocą odpowiedniego zestawienia argumentów, uwypukla się tylko zalety, w taki sposób by klient nie zwrócił uwagi na żadną z wad, w najlepszym razie by je zrekompensować. Osoby, która oferuje dany towar, nie interesuje zupełnie to, by rzetelnie przedstawić Ci dobre i złe strony, ale byś daną rzecz kupił. Nie interesują ją Twoje realne potrzeby. Interesuje zaś, by te potrzeby stworzyć. By ich niezaspokojenie wiązało się z odczuciem silnego dyskomfortu psychicznego. Takiemu oto zabiegowi poddany został współczesny świat. Być może nie dziwi już, że kolejne oferty telewizora, odkurzacza czy abonamentu telefonicznego przybierają charakter manipulacyjny. Czy jednak Twa optyka nie zmieni się jeśli zdasz sobie sprawę z faktu, że ten mechanizm stosowany jest do wszystkiego? Nie tylko do produktów codziennego użytku, ale także praktyk zdrowotnych, duchowych, leków, a także politycznych postulatów. Jesteś więc z definicji oszukiwany, tylko po to by cały pomysł w końcu udało się przeforsować. Jednym z większych oszustw wprowadzonych zgodnie z tą techniką jest antykoncepcja.
Antykoncepcja czyli wolna miłość dla każdego i o każdej porze
W temacie antykoncepcji język korzyści jest elastyczny i dostosowany do każdego potencjalnego klienta. Poczynając od tego najbardziej tradycyjnego, po libertyna.
„Twój mąż zbyt często ma na Ciebie ochotę i źle reaguje gdy mu odmawiasz, ze względu na dni płodne? Weź pigułkę. Chodzicie ze sobą już pół roku i czujesz, że przychodzi ten czas, że chcesz się mu ofiarować, ale matura przed Tobą? Weź pigułkę. Jesteś spragniony seksu bez zobowiązań, który nie rani jak związek emocjonalny z drugą osobą? A może chciałbyś być po prostu gotów, kiedy na imprezie poznasz fajną laskę, bo może będzie to ta jedyna? W tym wypadku lepsza będzie prezerwatywa. Nasz produkt jest elastyczny i dopasowany do potrzeb klienta. Występuje w różnych kolorach, kształtach i smakach. W łóżku się bezeń nie obejdziesz.” – tak mogłaby brzmieć jedna z pośledniejszych ofert zachęcających do skorzystania ze środków antykoncepcyjnych.
Co Ci grozi
Sprzęt gospodarstwa domowego ulega uszkodzeniom, oferty abonamentów telefonicznych często zawierają w sobie „kruczki”, o których obecności dowiesz się tylko jeśli dokładnie przestudiujesz podpisaną umowę, bądź w momencie, kiedy dana niezamawiana usługa nagle zacznie zwiększać Twój rachunek. Analogicznie, i pigułki i prezerwatywy niosą ze sobą pewne mankamenty, których warto być świadomym nim się zacznie je stosować. Poczynając od tych najbardziej oczywistych, będzie to, zupełnie jak w przypadku ww. sprzętu możliwość uszkodzenia, poprzez te bardziej ukryte jak fizyczne skutki uboczne, aż do niezauważalnych zmian w myśleniu.
Zawodność oraz zdrowotne skutki uboczne
Poruszając temat antykoncepcji nie sposób pominąć kwestii zawodności. Choć akurat ta kwestia, w najmniejszym stopniu nie sprzyja głębszej refleksji, to warto się „na chłopski rozum” zastanowić nad tym czy produkt, który nie spełnia swojego zadania jest wart stosowania. Wskaźnik Pearla określa u jakiego procenta par, pomimo stosowania danej metody, pojawi się ciąża. W przypadku prezerwatyw jest to do 18%, środków chemicznych nawet 30%, antykoncepcja hormonalna jest najskuteczniejsza (max. 1%), ale związane jest to z towarzyszącym działaniem wczesnoporonnym.
Zdrowotne skutki uboczne są wielorakie. Znaczące będą te powodujące zaburzenia życia seksualnego czyli suchość pochwy czy drożdżycę, ale także nowotwory występujące w wyniku długotrwałego stosowania antykoncepcji hormonalnej. Wśród nich zaś prym wiedzie nowotwór piersi, którego występowanie jest bardzo częste u kobiet stosujących pigułki. Najciekawsze jednak skutki mają miejsce w ludzkim myśleniu i nie mam tu na myśli zaburzeń psychicznych.
Kształtowanie ludzkich postaw
Psychologia naucza, że postawa ludzka składa się z trzech komponentów: poznawczego, emocjonalnego i behawioralnego. By jak najlepiej zobrazować czym są one w istocie, posłużę się krótkim przykładem. Moja postawa względem jabłek jest taka, że za nimi specjalnie nie przepadam (komponent emocjonalny), co nie znaczy jednak, że ich nie jem (behawioralny) , gdyż są zdrowe i wzmacniają zęby (poznawczy). Poznawczy aspekt postawy będzie się więc odnosił do informacji jakie mam o danym przedmiocie, emocjonalny do emocji jakie przeżywam gdy się z nim spotykam, a behawioralny o tym jakie w związku z nim podejmuję zachowania. Antykoncepcja jak każdy inny przedmiot, doprowadza do modyfikacji każdego z elementów postaw w stosunku do wielu kluczowych dla ludzkiego istnienia kwestii.
Zmiana zachowania matką wszystkich zmian
Badania pokazują, że najsilniejszym prognostykiem zmiany postawy będzie modyfikacja zachowania. Zmiana zachowania , przy przeświadczeniu, że została dokonana z własnej woli, nawet jeśli w rzeczywistości miało się duże wątpliwości co do decyzji, powoduje automatyczną zmianę postaw na pozostałych dwu poziomach. Jeśli uprzednio stosunek do stosowania antykoncepcji był negatywny bądź neutralny, to zastosowanie jej z powodu „miłości” do partnera np. w wyniku posłużenia się przez niego swoistym emocjonalnym szantażem, w wielu przypadkach spowoduje zmianę emocjonalnego stosunku do antykoncepcji. W ślad za tym pójdzie także zmiana poznawcza – osoba będzie racjonalizować jej stosowanie – w dyskusjach koncentrować się wynajdywaniu zalet, promować i zachęcać innych. Warto podkreślić, że mechanizm ten choć ogólny, ze względu na silnie emocjonalny charakter współżycia seksualnego, będzie oddziaływał silniej.
Globalny charakter zmiany postaw – budowanie się mentalności
Stosowanie antykoncepcji nie wiąże się jednak tylko ze zmianą postaw dotyczących jej samej. Zmianie tej, jak zostało już wspomniane, ulega pogląd na wiele znaczących dla istoty ludzkiego istnienia tematów. I tak, stosunek do poczęcia, staje się negatywny. Osoba dziecka zaczyna być traktowana jako intruz, przed którym należy się z wszelkich miar zabezpieczyć. Akt współżycia, będąc nierozerwalnie związany z prokreacją, ulega degradacji przez pozbawienie go jego istoty. W konsekwencji nie ma on już charakteru poświęcenia, wzajemnego oddania się dwu osób. Partner stosunku staje się jedynie obiektem zaspokojenia potrzeby seksualnej, nie zaś osobą obdarowywaną. Nikt bowiem daru z siebie już nie składa. Była nim płodność. Tymczasem, w wyniku ubezpłodnienia stosunku została ona zablokowana.
Od antykoncepcji do aborcji
Nie wchodząc, w szczegóły specyfików antykoncepcyjnych, których dodatkowym efektem bywa także często działanie wczesnoporonne, o czym wspomniano wyżej, warto uchwycić proces w wyniku którego przeżywanie wzajemnej przyjemności przeradza się w możliwość zamordowania własnego dziecka. Myślenie o dziecku jako o czymś, co przekreśli karierę lub pogorszy dotychczasowe status quo, a także subiektywne odczucie, że warunki ekonomiczne również nie sprzyjają jego pojawieniu się to doskonałe podłoże, do tego by w razie niezaplanowanego poczęcia szukać także tych najdrastyczniejszych form rozwiązania problemu. Tymczasem, proszę spojrzeć jak niepostrzeżenie została odwrócona optyka. Dziecko z ogromnego daru miłości, jakim staje się dla kochającej pary stało się „problemem”. Problemem, który trzeba rozwiązać. Tu z kolei pojawia się już specyficzna nowomowa, która dehumanizuje dziecko. Nikt, kto decyduje się na aborcję, nie myśli przecież: „Nie mam pieniędzy, więc będę musiał zabić to dziecko”. Chodzi przecież o chirurgiczny zabieg usunięcia płodu. Brzmi trochę jak nowotwór, nieprawdaż? Droga od antykoncepcji do aborcji wcale nie jest prosta i część par szczęśliwie nie posunie się do tego ostatecznego rozwiązania. Jednakże wśród tych, które zdecydują się zabić swoje dziecko, gdyby zapytać, gdy podejmowali współżycie czy byliby w stanie dokonać aborcji, wiele zdecydowanie zaprzeczyłoby takiemu rozwiązaniu.
Od antykoncepcji do homoseksualizmu
Akceptacja aborcji własnego dziecka, choć wydaje się być najdrastyczniejszym skutkiem, to jednak nie jest jedynym, jaki dostarcza przyzwolenia na odarcie małżeństwa z jego prokreacyjnego charakteru. Jeśli nadrzędnym celem związku kobiety i mężczyzny nie byłoby posiadanie potomstwa, a przez to reprodukcja gatunku, to automatycznie, wszelkie twory, które tę instytucję próbują imitować, uzyskują równe prawa, a nawet to samo nazewnictwo. Dzieje się tak dlatego, że nie tyle dlatego, że prokreacja przestaje być celem, co dlatego, że celem ma być wszystko inne. W konsekwencji ciąża staje się, w najlepszym razie przykrym obowiązkiem, jeśli nie subiektywnie rozumianym zagrożeniem dla związku.
Zanikanie szacunku dla życia
Brian Clowes, członek Human Life International w swoim eseju nt. antykoncepcyjnej mentalności, którym to mianem, nie jako pierwszy zresztą, określa wyżej opisany proces, zwraca uwagę na antykoncepcję jako na przyczynę bardzo niekorzystnych szargających godność ludzką postulatów. Będzie to zarówno powrót eugeniki – zabijanie dzieci z poważnymi wadami genetycznymi, zrównanie związków homoseksualnych i małżeństw jak i podnoszące się tu i ówdzie głosy, zachwalające eutanazję. Co więcej, wszędzie tam, gdzie poszerza się dostęp do antykoncepcji, a w systemach powszechnej edukacji wprowadza wychowanie seksualne, ilość aborcji miast spadać rośnie. Prowadzi to do przykrego wniosku, że stosowanie antykoncepcji sprzyja dewaluacji życia jako wartości.
Gender a pigułka
Antykoncepcja, w wariancie hormonalnym ma jeszcze jeden znaczący skutek, o którym wie jeszcze stosunkowo niewielu. Ostatnie badania podłużne amerykańskich psychologów z Uniwersytetu w Sheffield wykazały, że sprzyja ona modyfikacji wzorca pożądanego mężczyzny. Zgodnie z odkrytym niegdyś mechanizmem fizjologicznym, kobietom w trakcie owulacji podoba się najbardziej partner o cechach ortodoksyjnie wręcz męskich, nie jakiś tam chłoptaś, ale „chłop jak dąb”, który i dzika upoluje, i drwa narąbie i szafę przeniesie. Tymczasem, w związku ze stosowaniem antykoncepcji hormonalnej, kobieta nie mając dni płodnych, takich preferencji nie przejawia. Stąd coraz większe zniewieścienie mężczyzn, którzy nie tylko stroją się niczym kobiety, nie tylko zaczynają poświęcać zbyt dużo czasu na dbanie o swój wygląd, ale także zachowują się jak płeć piękna. Dzieje się to niejako w odpowiedzi na deklarowane przez damy zapotrzebowanie, w konsekwencji jednak napawa je obrzydzeniem, o czym wspomina prof. Lew-Starowicz w jednym z wywiadów dla tygodnika „Uważam Rze”.
Taka mała, a tyle szkód
Jak widać, na przykładzie antykoncepcji, metoda języka korzyści zupełnie nie sprawdza się w przypadku dyskutowania o kwestiach kluczowych. Od kiedy miłość stała się produktem, wydaje się, że wszystko jest już na sprzedaż. Obecnie na drobne rozmienia się człowieczeństwo. Czym bowiem jest zabijanie starszych, chorych i nienarodzonych w majestacie prawa czy legalizacji coraz to nowych dewiacji? I pomyśleć, że zazwyczaj zaczyna się tak niewinnie, a usta wówczas pełne są słów o miłości odmienianych przez wszystkie przypadki.
Maciej Chamier Cieminski