Polska z Niemcami po raz… pierwszy?
W zeszłym roku przez prawicowe media przetoczyła się dyskusja wywołana książką Piotra Zychowicza „Pakt Ribbentrop-Beck”. Miała ona miejsce głównie na łamach konserwatywnego tygodnika „Uważam Rze”, zarządzanego wówczas jeszcze przez dawną redakcję. Jednym z argumentów przeciwników tezy, której główne założenie mówiło o tym, że Polska powinna była wejść w sojusz z Hitlerem przeciw ZSRR, było że nie sprzyja ona wizerunkowi Polski i może być wykorzystana jako swoisty kontrargument w polityce historycznej Niemiec wobec Polski.
Jak można sądzić z poczynań medialnych niemieckich gazet i stacji telewizyjnych, Niemcy niezależnie doszli do podobnego wniosku. Również polskie rozważania nt. historii alternatywnej nie wydają się być odkrywcze. Już bowiem w 2011 roku w księgarniach niemieckich ukazała się książka „Wspólny wróg. Hitlerowskie Niemcy i Polska przeciw Związkowi Radzieckiemu”, która powiela ogólny wniosek, uzasadniając go specyficznymi „faktami”, z przyczyn oczywistych niemożliwymi do odnalezienia we wspomnianej polskiej publikacji.
Niezrozumiany Hitler
Autor wydanej także na polskim rynku książki „Europejscy sojusznicy Hitlera”, w swojej pracy jasno i wyraźnie konstatuje, że było polskim błędem i niezrozumieniem niewygórowanych intencji Hitlera, niepodzielenie się przez Polskę korytarzem północnym, a więc niespełnienie roszczeń, co do oddania Gdańska, który był strategicznym punktem dla inwazji Niemiec na ZSRR. W związku z tym, rozczarowany podówczas kanclerz niemiecki, czując się oszukany przez Polskę, w której pokładał duże nadzieje w walce ze „wspólnym wrogiem”, decyduje się na odłożenie planów inwazji aby wcześniej uporać się z „problemem”, powstałym na skutek odrzucenia oferty – Polską.
Mityczny polski antysemityzm
Niemiecki historyk opiera możliwość hipotetycznego sojuszu Polski i Niemiec na następujących tezach. Po pierwsze, jego zdaniem niemieckie „drang nach Osten” za czasów fuhrera, nie miało odnosić się do terenów Rzeczpospolitej, ale do inwazji na ZSRR. Po drugie, zupełnie bez żadnych wątpliwości, powtarza on tezę o antysemityzmie władz polskich, które to rzekomo miały dążyć do „rozwiązania kwestii żydowskiej” przez masową emigrację Żydów. Warto przytoczyć słowa samego autora:
„Antykomunizm i antysemityzm tworzyły więc stabilną ideologiczną podstawę, na której mogłoby się oprzeć partnerstwo z Niemcami pomimo rozbieżnych ambicji terytorialnych obu państw, dotyczących krajów bałtyckich i Ukrainy.”
W innym fragmencie Rolf-Dieter Müller pisze:
„Z dzisiejszej perspektywy szczególnie szokująca może wydawać się deklarowana przez oba państwa gotowość współpracy przy organizowaniu emigracji ludności żydowskiej z Polski. W rozmowie z Hitlerem Lipski (polski ambasador w Berlinie– przyp. red.) obiecał mu nawet „piękny pomnik w Warszawie”, jeśli udałoby się znaleźć skuteczne rozwiązanie „kwestii żydowskiej.”
Gdzieś już to słyszałem
Nie dalej jak 4 lata temu Internet obiegła informacja o książce, wpisującej się w klasyczną rosyjską historyczną propagandę antypolską, w której jedną z absurdalnych tez było to, że polski rząd przed II Wojną Światową popierał plany rozwiązania kwestii żydowskiej, poprzez wysiedlenie przedstawicieli tej narodowości na Madagaskar. Owe dzieło o znamiennym tytule „Partytura drugiej wojny światowej. Kto i kiedy zaczął wojnę?” wydawało się być kolejną ciekawostką z cyklu „czego to Ci dziwni Rosjanie nie wymyślą”. Dziś jednak polski czytelnik otrzymuje do rąk książkę niemieckiego historyka, który nie tyle próbuje do podobnych tez przekonać, co uznaje je za pewnik konstytuujący tło własnych rozważań.
W publikacji Müllera można odnaleźć także argumenty na poparcie tezy, na rodzimym gruncie ostatnio pojawiającej się w szeregach działaczy RAŚ, że Hitler nie był jednoznacznie antysłowiański, czego potwierdzenie rzekomo odnaleźć można także w słynnym „Mein Kampf”.
Niezdecydowani Polacy
Powyższe kontrowersyjne twierdzenia, ukazujące, iż propozycje Hitlera były realne, a sojusz, do którego nie doszło ze względu na opieszałość polskiego ministra spraw zagranicznych, jak najbardziej możliwy, stają się przyczynkiem do bardzo ciekawej analizy rzekomych zabiegów dyplomatycznych mających na celu pozyskanie Polski jako sojusznika, bądź życzliwego neutralnego obserwatora, rozumiejącego, że niezbędne jest wykorzystanie przez wojska niemieckie korytarza północnego. W niektórych momentach na bazie lektury, można wręcz odnieść wrażenie, że Hitler to życzliwy strateg antykomunistyczny, którego słuszne plany zostały odrzucone przez nazbyt obojętne podejście Polski wobec ZSRR(!).
Wizja Hitlera czy Müllera?
Warto pochylić się trochę dłużej nad planami Hitlera, opisywanymi w książce. Priorytetem jak już wspomniano wcześniej był atak na Rosję Radziecką. Hitler wiedząc, że w bezpośrednim starciu nie uda się mu, wraz z siłami polskimi, wygrać z komunizmem, liczył na atak Japonii, która atakując Chiny (Mandżurię), miała spowodować interwencję części wojsk radzieckich od wschodu, co umożliwić miało atak wojsk niemieckich i polskich od zachodu. Dodatkowo Hitler szukał porozumienia z Wielką Brytanią, by przy ewentualnej agresji sąsiadów zza francuskiej granicy (zgodnym z paktem francusko-radzieckim), móc liczyć na pomoc. Po zajęciu Czechosłowacji, Niemcy straciły możliwość odwrotu, a państwa spoza paktu antykominternowskiego uznały ich działania za niedopuszczalne. Odmowa Polski spowodowała więc przewartościowanie priorytetów. Na pierwszy plan wysunął się atak na Polskę wraz z rozwiązaniem kwestii żydowskiej. Naturalną konsekwencją był sojusz z Rosją, w planach Hitlera, rozwiązanie od początku do końca tymczasowe. Wniosek? Polska sama sobie winna.
Wojna o pamięć trwa
Chociaż zasięg filmu, który obejrzeć może miliony niemieckich widzów, jest nieporównywalnie większy niż liczba potencjalnych odbiorców książki historycznej, to jednak kolejny policzek w niemiecko-polskiej polityce historycznej warto odnotować. W dobie redukcji liczby historii, książka ta może paść na podatny grunt niewiedzy bądź niedouczenia polskich odbiorców. Nie tylko czytelników, ale także widzów wszelkich programów telewizyjnych niekoniecznie historyczny, w których przedstawiana będzie jako solidny materiał źródłowy. Zupełnie jak jeszcze niedawno wynurzenia niejakiego Grossa. Nie wspominając o tym jak szkodliwy wizerunek przedwojennej (a pośrednio i współczesnej) Polski kreuje w głowach międzynarodowej opinii publicznej. Zbieżność z tezami propagandystów rosyjskich każe natomiast mieć na uwadze, że pomimo ochładzających się ostatnio relacji pomiędzy Niemcami, a Rosją, te dwa państwa łączy realna wspólnota interesów. Oby przestrzeń historyczna pozostała jedyną, w której się ona realizuje.
Maciej Chamier Cieminski