Wielka tajemnica kryje się za bramą ludzkiej śmierci i żadna dziedzina nauki nie jest w stanie jej rozjaśnić. Jedyną wiarygodną odpowiedź na pytanie o życie po śmierci daje tylko Jezus Chrystus, który mówi: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Któ we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?" (J 11, 25-26).
21 sierpnia 1964 r. na Krymie zmarł włoski działacz komunistyczny Palmiro Togliatti. W tym czasie świeżo nawrócony Vittorio Messori z wielkim współczuciem i zarazem przerażeniem przyjął tę wiadomość, gdyż uświadomił sobie, jak straszna musiała być śmierć tego ateisty, wspólnika Stalina w krwawych prześladowaniach chrześcijan, kiedy po śmierci zobaczył "inny świat", w którym panuje Chrystus, a więc kiedy dokonał tego samego wstrząsającego odkrycia, którego Vittorio doświadczył już tutaj na ziemi.
Jeżeli taka jest wola Boża, to ludzie zmarli mogą przekazać ludziom żyjącym na ziemi bardzo ważne informacje, prosić ich o modlitwę i wzywać do nawrócenia. Vittorio Messori opowiada o swym nadzwyczajnym doświadczeniu w czasie, kiedy był licealistą. W pierwszą rocznicę śmierci jego wujka Alda, który zmarł na udar mózgu, był sam w domu, ponieważ jego rodzice z bratem wyjechali do rodzinnej miejscowości Sassuolo. W nocy, kiedy był pogrążony w głębokim śnie, zbudził go dźwięk telefonu. Tak po latach Messori opisuje to nadzwyczajne doświadczenie: "Podniosłem słuchawkę: usłyszałem straszny zgiełk szumów, świstów, zgrzytów, zakłóceń, jak to zwykle, gdy dzwonił ktoś z daleka. Po kilku «Słucham! Słucham!» usłyszałem - wyraźny i dobrze rozpoznawalny - znajomy mi głos wujka. Zadyszany powiedział: "Vittorio! Vittorio! Tu Aldo! U mnie wszystko w porządku! W porządku!". Pamiętam te słowa tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Zaraz potem usłyszałem hałas: rozmowa została przerwana, koniec połączenia. Spojrzałem na zegarek. Potem, po powrocie, rodzice powiedzieli mi, że było to dokładnie o godzinie - zgadzało się co do minuty - o której rok wcześniej zmarł wujek. Próbowałem wszelkimi sposobami wyjaśnić to zdarzenie i w końcu doszedłem do wniosku - nie zachowując się jak ideolog, jak ateiści, którzy ponad fakty stawiają swój schemat a priori - że to był wujek Aldo, głos należał do niego. Podejrzenie o makabryczne żarty, pomyłkę, halucynacje nie wchodzi w grę. Nie był to też sen, zważywszy, że byłem przytomny zarówno w czasie rozmowy, jak i po telefonie. Tej nocy nie wróciłem już do łóżka, rozbudzony czekałem, aż zrobi się jasno" (Dlaczego wierzę, s. 27).
Takie doświadczenie powinno było rozbudzić u Vittoria zainteresowanie sprawami wiary, jednak tak się nie stało. Messori z żalem przyznaje, że szybko zapomniał o tamtej nocy. To irracjonalne zaślepienie, brak refleksji i niechęć do nawrócenia tylko potwierdza konkluzję z przypowieści o Łazarzu: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą" (Łk 16, 31). Podobnie ci wszyscy, którzy mówią o milczeniu i nieobecności Boga, nie chcą uświadomić sobie, że to oni sami zatykają swoje uszy i zamykają oczy, gdyż nie chcą Go słuchać i rozpoznawać wyraźnych znaków Jego obecności.
Przed kilkoma laty zmarła w Austrii Maria Simma, uboga, prosta kobieta, która prowadziła pustelnicze życie i miała charyzmat spotykania się z duszami czyśćcowymi. Biskup miejsca uznał, że jej misja jest szczególnym Bożym powołaniem. Do Marii Simmy przychodzili zmarli przebywający w czyśćcu i prosili ją o modlitwę. Msze św. i pokutę w ich intencji. Wzywali żyjących na ziemi do nawrócenia. Przez Marię przekazywali swoim krewnym szczegółowe prośby, polecenia, informacje, których kontekst znali tylko najbliżsi krewni. Maria dowiedziała się od dusz czyśćcowych, że najwięcej bólu w czyśćcu zadają grzechy przeciwko miłości Boga i bliźniego, grzechy nieczystości, brak przebaczenia, obmowy oraz oszczerstwa. Najbardziej niebezpieczną pułapką sił zła na ludzi pobożnych jest natomiast grzech pychy. Dopóki żyjemy na ziemi, powinniśmy mieć świadomość, że jesteśmy zobowiązani pomagać duszom cierpiącym w czyśćcu poprzez swoją codzienną modlitwę, ofiarowywanie cierpień w ich intencji, a przede wszystkim przez ofiarę Mszy św., która jest dla nich najskuteczniejszym sposobem pomocy.
Podczas swojej pracy dziennikarskiej Messori szczegółowo zbadał i opisał szokujące wydarzenie. Otóż pewien zamożny mieszkaniec Turynu ciężko zachorował i potrzebował stałej fachowej opieki. Zadzwonił do klasztoru sióstr zakonnych z prośbą, aby przysłały mu pielęgniarkę, która by się nim zaopiekowała. Po tym telefonie każdego wieczoru do jego domu przychodziła siostra zakonna, która troskliwie się nim zajmowała. Po kilku miesiącach turyńczyk wyzdrowiał i wtedy wybrał się z żoną do klasztoru, aby podziękować siostrze pielęgniarce. Możemy wyobrazić sobie ich zdziwienie, kiedy usłyszeli, że siostra, o którą pytali, od wielu lat nie żyje. Ponieważ trudno im było w to uwierzyć, siostry zaprowadziły ich na cmentarz, aby na grobie sami rozpoznali zdjęcie zmarłej. Dopiero wtedy się przekonali, że to z całą pewnością była ta sama zakonnica. Fakt ten sprawił, że małżeństwo to wróciło do Pana Boga; oboje małżonkowie zaczęli gorliwie się modlić i przystępować do sakramentów pokuty oraz Eucharystii.
Historie ludzi nawróconych świadczą o tym, że Pan Jezus kieruje do nich nie tylko słowa nadziei, ale również surowe upomnienie, wezwanie do nawrócenia i ostrzeżenie przed tragedią wiecznego potępienia: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny" (Mt 25, 41). Jezus Chrystus nieustannie naucza w swoim Kościele o istnieniu życia po śmierci, a więc o niebie, piekle i czyśćcu. Stan nieskończonej radości w niebie otrzymują od Boga ci wszyscy, którzy tego pragnęli w czasie ziemskiego życia i to pragnienie wyrazili przez posłuszeństwo Bożym przykazaniom. Istnieje piekło - jako ostateczna konsekwencja całkowitego odrzucenia przez człowieka daru Bożego Miłosierdzia. Istnieje czyściec - jako bolesny stan dojrzewania do miłości, przezwyciężania wszystkich konsekwencji grzechów. Ludzki język nie jest wstanie opisać życia po śmierci. Mistycy, którym Bóg udzielił daru doświadczenia rzeczywistości nieba, piekła i czyśćca, opisują ją za pomocą obrazów wziętych z ziemskiego życia, które nie są jednak w stanie w pełni wyrazić tego. co zobaczyli. Żyjmy więc w ciągłym pragnieniu osiągnięcia nieba i lękajmy się żyć w grzechu, w pogardzie dla Bożych przykazań i Bożego Miłosierdzia, a więc tak, jakby Boga nie było, gdyż ostateczną konsekwencją grzechów jest wieczność piekła. "Tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło" - pisze św. Faustyna w swoim Dzienniczku.
Historie nawróconych ateistów świadczą o tym, że w momencie nawrócenia uświadamiali oni sobie, że w chwili śmierci będzie sąd i że wtedy zadecyduje się ich wieczność, zbawienie albo potępienie. Nikt z ludzi nie ucieknie od odpowiedzialności za całe swoje ziemskie życie, które jest niepowtarzalne i nieodwracalne. Nawróceni z ateizmu zrozumieli, że czas życia na ziemi jest okresem dojrzewania do wieczności. W momencie śmierci będzie sąd i wtedy otrzymamy zapłatę:
"A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne" (Ga 6, 8).
Niech świadomość niepowtarzalności naszego ziemskiego życia oraz sądu w chwili śmierci mobilizuje nas do całkowitego zawierzenia siebie Bożemu Miłosierdziu w codziennej modlitwie, uczynkach miłosierdzia, a przede wszystkim w sakramentach pokuty i Eucharystii. Pan Jezus apeluje do nas poprzez św. Faustynę: "Pisz, mów o Moim miłosierdziu. Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud Miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone - nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni. O biedni, którzy nie korzystają z tego cudu miłosierdzia Bożego; na darmo będziecie wołać, ale będzie już za późno" (Dz. 1448).
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Źródło: