18 października 2014 r.
Ekscelencjo,
Najdostojniejszy Biskupie Włocławski,
Dostojni Księża Biskupi,
Czcigodni Bracia Kapłani,
Przewielebne Siostry, Bracia
i Osoby Konsekrowane,
Przedstawiciele Parlamentu,
Władz Państwowych i Samorządowych,
Mieszkańcy Włocławka i Goście,
Wszyscy Kochani moi! O, jak Was tu dużo!
Być dla mnie we Włocławku,
na Tamie, w 30. rocznicę śmierci
błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki,
to wielka łaska i honor,
za który Bogu Jedynemu,
Biskupowi Włocławka i Każdemu z Was
– Bóg zapłać, dziękuję!
„Bojaźnią przejmuje mnie to miejsce” (Rdz 28,17)
czy to tu są „czeluści śmierci”
i „odmęty piekła”?
Czy to tu bramy piekła
z nienawiścią razem
i krew, i woda, nienawiść i kłamstwo
wydały wyrok: Zabić księdza?
Tak, to tu!
O Boże! I Ty patrzyłeś na to?
I milczałeś?
Spiętrzyły się wody Wisły,
zacisnęły się sznury, kneble
i kamienie.
Wieże katedry zamknęły oczy.
Umilkły dzwony!
Wrzucili.
„Wykonało się!
I śmierć się stała”.
Czy to na pewno tu?
„Lesie pamiętasz?
Wisło pamiętasz?” (K.K. Baczyński)
„Cóżeś uczynił najgłupszy z siepaczy?” (A. Mickiewicz)
Orzełka zgubiłeś!
Wiesz, co to znaczy?
Czy Bóg ci przebaczy?
Czy Polska ci przebaczy?
Tak, już ci Bóg przebaczył
i myśmy przebaczyli,
bo żyjesz!
Wobec tego wydarzenia
w tym miejscu człowiek powinien
zamyślić się i milczeć,
aż sumienie się ozwie
i za Chilonem wołać poczniemy:
„Glauku, w imię Chrystusa, przebacz!” (H. Sienkiewicz)
I za Prymasem spowiadać się będziemy:
„Za mało uczyniłem,
aby obronić życie księdza Jerzego Popiełuszki”. (ks. kard. J. Glemp)
To miejsce zwać się będzie – „przebaczeniem”,
bo On przebaczył i my też przebaczyliśmy.
Stanął we Włocławku Krzyż na Tamie
Stawiamy bohaterom pomniki,
tablice, kościoły, aby pokolenia
imion ich i czynów ich – nie zapomniały,
„bo wtedy, kamienie wołać będą!” (Łk 19,10)
Ale krzyż nad Wisłą stoi i krwawi,
a pomniki krzyczeć będą naszym
i przyszłym pokoleniom:
„Coś Ty Atenom zrobił, Sokratesie,
że Ci ze złota statuę lud niesie,
otruwszy pierwej” (C.K. Norwid)
I gorzej:
„Biada Wam,
którzy budujecie grobowce
dla proroków, a przecież
to ojcowie Wasi ich zabili”. (Łk 11,47)
To jeszcze raz żałował Bóg,
że stworzył taki świat,
i płakał nad światem.
„Jeruzalem, Jeruzalem,
które zabijasz proroków
i kamienujesz tych,
którzy do Ciebie są posłani.
Ile razy chciałem zgromadzić
syny Twoje pod skrzydła
jak kokosz gromadzi swe pisklęta,
a nie chciałoś.
Oto teraz zostanie dom Wasz pusty.
Przyjdą nieprzyjaciele,
otoczą Cię wałem
i nie zostanie z Ciebie
kamień na kamieniu,
boś nie poznało czasu
Twego nawiedzenia”. (Mt 23,35-38 i 24,2)
I płakał!
Nie płacz, nie płacz, Panie
i Zbawicielu nasz!
Odtąd miejsce to będzie
miejscem chwały, zwycięstwa i nadziei.
Tu będą przychodzić zabójcy
i będą wołać:
„Glauku!
W imię Chrystusa, przebacz!
Dla mnie nie ma przebaczenia!”
Stąd dla kłamców będzie brzmiał głos:
„Chrystus chce Cię zbawić:
Dla mnie nie ma zbawienia!
Rzucił się na ziemię
wyjąc jak dziki zwierz
i nabrawszy ziemi w obie garści,
posypał sobie nią głowę.
Jam przeklęty!
Co Wy widzicie umierając?
Chrystusa!
Pokój męczennikom!” (H. Sienkiewicz, „Quo vadis”)
Jurku Święty,
A ja przy Twojej Świętości i Wielkości,
przy Twoim męczeństwie
mam mówić kazanie?
Tak, powiedz,
że „krótkie jest cierpienie męczenników”.
To Bóg daje łaskę męczeństwa.
Gorzej jest tym, którzy żyją
i muszą nosić męczeństwo całe życie.
Księże Biskupie,
i jeszcze powiedz ludziom Włocławka:
Jeśli nie wierzą Bogu,
niech uwierzą temu, co zostawił im
– „Pamiątkę z celulozy:
Żeby wychować politycznego człowieka,
najpierw trzeba wychować człowieka.
Jeśli uczynimy to inaczej
wychowamy politycznie
uświadomioną bestię!” (I. Newerly)
Rodzice, Nauczyciele, Księża,
uważajcie!
Tu trzeba przychodzić z dziećmi i młodzieżą
i odchodzić mądrzejszym.
Abyście nie głaskali zła,
bo wychowacie „politycznie uświadomioną bestię”.
Proszę Księdza,
a może tak o Księdzu Jerzym więcej,
o błogosławionym,
który będzie świętym,
a teraz patrzy na nas z przebaczeniem.
Tak! Macie rację!
Wybaczcie mi.
Ale o Świętych tak trudno mówić,
bo słowa są za małe do ich wielkości.
Wiecie, gdzie jest Suchowola?
Miedzy Białymstokiem a Augustowem,
a od Suchowoli do Okopów około 10 km.
Na pierwszą wieść o Okopach
to pomyślałem, że to te
z „Nie-Boskiej komedii” Z. Krasińskiego,
gdzie pokonany Pankracy wołał:
„Galilaee vicisti!
Galilejczyku zwyciężyłeś!”
Ziemia tam piękna,
woda czysta
i powietrze zdrowe.
Mówią „Kraina Srebrnych Jezior”.
Mama Popiełuszkowa,
a czy Ty śpiewałaś kiedy
Alkowi na dobranoc:
„Płynie Wisła, płynie?”
„A broń Boże!
Ja Wisły nie widziała,
a dyć to u nas był raj.
Tu jest Rajgród. Tu jest Grajewo!
A na błotach biebrzańskich
łosie chodzą, a ptactwa tu nie zliczysz.
Nasza ziemia to raj!”
Mama, ja wiem, że tu teraz z nami jesteś,
bo wierzę w Świętych obcowanie.
Ja tylko chciałem
Twe ręce ucałować,
moje słodkie cierpienie przytulić,
„Twój matczyny ból,
prosty aż do nieba, ukoić” (A. Kamieńska)
Tata, panie Wojciechu,
powiedz nam coś o Alku.
Ty zawsze milczysz na wszystkich spotkaniach.
Cóż mam powiedzieć?
Chciałem, żeby został na gospodarce.
Dobry to dzieciak, ale nic tylko
do Suchowoli,
do szkoły, o chłodzie i głodzie,
rano do kościoła, potem do szkoły.
Proboszcz go lubił. Dał mu czasem bułkę,
na śniadanie poprosił.
Knuli już coś obaj, że to niby
Alek na księdza pójdzie.
Tylko proboszcz chciał,
żeby do Białegostoku.
Pójdziesz tam, do Warszawy,
wszystko miastowe obce,
samochody, tramwaje.
Zginiesz tam, dziecko!
Księże, coś Ty powiedział?
Zginiesz tam?
Tak, Księże Kanoniku, mówił Alek,
ale kościołów tam dużo.
Uczonych tyle i Ksiądz Prymas.
O, widzę, dziecko, że Ci kariera w oczach,
za Warszawą Ty tęsknisz.
A ja służąc do Mszy Świętej (to mówi Alek),
widziałem, jaki ciężki jest ten Chleb
na Podniesienie.
Ksiądz to dźwiga, aby ludzie widzieli,
ale to modlitwa mamy i taty.
Polubiłem to warszawskie seminarium, mówił Jurek.
Nie rozumiałem wszystkiego,
co mówili profesorowie.
Dopiero, gdy mi dali w kość w wojsku,
w Bartoszycach.
Gdy mi kapralik kazał zdjąć medalik
i zabronił mówić
pacierza przy łóżku wieczorem,
to się we mnie obudziła
nadbiebrzańska dusza
i powiedziałem: a o!
Zapadłem wtedy na zdrowiu,
ale księża byli dobrzy.
Ile ja się w tym seminarium
po kryjomu wypłakałem.
Ile napytałem po nocach,
Matki Boskiej, mej najśliczniejszej
z Różanegostoku.
– Powiedz mi, Matko, czy ja będę
dobrym księdzem? Bo jak nie,
to wracam do taty i będę tylko
oraczem, siewcą i żniwiarzem.
Tak wyprorokowałem sobie wszystko
i wszystko się spełniło.
W seminarium zmieniłem imię
z Alfonsa (bo się śmiali) na Jerzego.
Wiem teraz, co znaczy zmienić imię.
Jurek, ty będziesz innym człowiekiem.
Ty masz być innym człowiekiem,
Jak Gustaw i Konrad.
Też się spełniło.
Wiele wydarzeń pamiętam z seminarium,
ale o jednym muszę przypomnieć Wam,
którzy dziś modlicie się na Włocławskiej Tamie,
że Ksiądz Prymas Wyszyński
też był z Włocławka.
Przed święceniami
leżeliśmy krzyżem na posadzce
Warszawskiej Katedry.
Kościół wtedy śpiewał
Litanię do Wszystkich Świętych.
To moja ostatnia odpowiedź:
Tak czy nie?
Wstać czy ostać?
Zostałem i powiedziałem – tak!
Potem Prymas wziął w swoje dłonie
moje ręce, spojrzał głęboko w oczy,
dreszczem zabrzmiały Jego słowa
„Czy przyrzekasz mi i moim następcom
miłość i posłuszeństwo?”
Spieszyłem się z odpowiedzią:
„Promitto! Tak. Przyrzekam!”
„W zwykły niedzielny poranek
dla innych szary zapewne
jakaś moc przeogromna
z nagła poczęła się we mnie.
Własnego kapłaństwa się boję
własnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam
i przed kapłaństwem klękam”. (ks. J. Twardowski)
A była to niedziela 28 maja 1972 r.
Teraz zaczęło się to moje
trudne promitto, przyrzekam! – mówi Jurek.
To ja dziś Tobie, Jurku,
i ludziom tu, we Włocławku, zebranym
przypomnę: Najpierw – Ząbki.
Pierwsza spowiedź z płaczem,
A potem radosny ślub zakochanych,
Potem znów pogrzeb matki z płaczem czwórki sierot.
Potem Anin z radosnym Proboszczem,
co blachę na kościół wycyganił od premiera.
Bo wtedy się nie kupowało.
Wtedy się wszystko załatwiało.
A potem już chodziłeś po Warszawie
jak obraz nawiedzenia:
Najpierw zaciszna parafia Dzieciątka Jezus
przy ul. Czarnieckiego, blisko Cytadeli i krzyża Traugutta.
Kościół Akademicki św. Anny, gdzie jeszcze brzmi
echo słów Wielkiego Prymasa: „Non possumus!”
Dalej nie możemy!
Księże Prymasie, ale za to się siedzi w więzieniu.
Wiem.
A potem Kaplica – „Res sacra miser
– Biedny jest rzeczą świętą”,
stała się przytuliskiem dla ludzi
i dla studentów medycyny,
i służby zdrowia.
Wreszcie parafia św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.
Stąd uczestniczył ks. Jurek
w dwóch pielgrzymkach papieskich,
słyszał wołanie Proroka:
„Niech zstąpi Duch Twój
i odnowi oblicze ziemi,
tej ziemi!”
I piorun trzasnął i było bierzmowanie.
Rodziła się Solidarność.
Robotnicy potrzebowali kapłana,
rozgrzeszenia,
Mszy Świętej.
Huta Warszawa, Wyższa Szkoła Pożarnictwa,
Gdańsk, Gdynia, Msze za Ojczyznę,
na które czekała Warszawa.
Jurek, kto Ci podpowiadał te kazania?
Skąd Ci ta mądrość?
Cała Polska Cię słuchała, a Ty mówiłeś
wielkie zdania, ale mówiłeś prosto jak dziecko.
Przypomnę niektóre:
„Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości.
Mamy mówić prawdę, choć inni milczą.
Za prawdę trzeba cierpieć.
Zachować godność człowieka,
to znaczy być wewnętrznie wolnym.
Gdyby większość Polaków w obecnej sytuacji
wkroczyła na drogę prawdy,
stalibyśmy się narodem wolnym już teraz.
Mój Boże!
Zasadniczą sprawą przy wyzwoleniu człowieka
i narodu jest przezwyciężenie lęku!
O Boże!”
To prawda, że wolność jest w nas?
To naprawdę jest coś z Ducha Świętego.
Ty mówiłeś pod natchnieniem, pod obłokiem.
Wściekli się bezbożni.
Jurku, dosyć!
Teraz tylko obrzydliwe kłamstwa
lecą o Tobie w telewizji.
Słyszysz?
Ja nie słucham kłamstw.
Zobacz, co piszą o Tobie w gazetach,
jak kłamią.
Jesteś na podsłuchu.
Wszędzie pluskwy,
ubowcy, tajniacy i „judasze”.
Aresztują Cię,
zniszczą Cię,
zabiją Cię!
Wiem.
„Jestem na wszystko gotów!
Przecież wolność jest w nas!
Kto nam ma ją dać?”
Wyjedź do Rzymu! – podpowiadali wielcy i pobożni.
Nie mogę.
Jestem za tych ludzi odpowiedzialny.
Tu nie o mnie chodzi.
Ja ich nie zostawię!
Tu chodzi teraz o Polskę,
Chodzi o Solidarność,
Chodzi o wolność Narodu!
O Boże!
Albo Ty jesteś święty, albo zwariowałeś!
Juruś, czy wiedziałeś, że
ta długa spowiedź u ks. W. Kądzieli
18 października 1984 r.
to ostatnia Twoja spowiedź?
Tak! Wiedziałem.
To niech Ci stopy ucałuję.
Nie broń się!
Tak kazał Pan!
O, jak Ty urosłeś, Jurku!
Nie,
męczeństwo jest łaską.
Moc daje Bóg!
To nie moja zasługa.
19 października 1984 r.
Ks. Jerzy modlił się w Bydgoszczy
w kościele Polskich Braci Męczenników,
odprawiając Różaniec.
„Święta Maryjo, Matko Boża
módl się za mną grzesznym
teraz, teraz i w godzinę śmierci mojej”.
Jurku!
Co Ty mówisz?
Górsk
Osieck
Noc
Cisza
Modliła się cała Polska.
Kazuń
tama
mordercy.
Między 4 i 5 filarem zapory,
gdzie wysokość do lustra wody
wynosi 16,5 m,
a głębokość wody w zbiorniku
4 m i 18 cm. Niebo zamknęło oczy,
Wisła w biegu stanęła
„i śmierć się stała” (K. K. Baczyński)
Czy to tu była śmierć?
A Kazuń?
Nie wiem. Nie pytaj.
To było męczeństwo.
Odtąd już każde słowo
w radiu, w telewizji, w gazecie,
w propagandzie było tylko kłamstwem,
obrzydliwym kłamstwem!
Odtąd płacz Twojej Mamy był już bez łez.
Już wszystkie wypłakała.
A modlitwa w kościołach była bez słów.
Pieśń stała się jękiem,
a krew wołaniem o pomstę do nieba,
ale niebo było „pod kontrolą”.
Tu powinienem mówić
o okrucieństwie śmierci,
nie umiem o Męczenniku nie mówić.
W dniu 30 października 1984 r.
ze sztucznego zbiornika przy Tamie
koło Włocławka milicja wyłowiła
ciało ks. Jerzego Popiełuszki.
Sztuczna zapora,
sztuczne zrobili widowisko.
Diabły oddały cyrograf do sądu.
Piekielne będzie śledztwo,
diabelski sąd i diabelski wyrok.
Pogrzeb przy kościele na Żoliborzu,
aby nie wyrosła legenda Popiełuszki.
Kwiaty, wieńce, szarfy biało-czerwone,
szczere i obłudne przemówienia,
sztandary solidarności z żałobą
„jak ballada Szopenowska,
bo ją tkała sama Matka Boska”. (K.J. Gałczyński)
I Matka Popiełuszkowa
wyrosła jak „prosty ból
do samego nieba”. (A. Kamieńska)
Grób zapieczętowali
otoczyli chwalebnymi
tajemnicami różańca z kamieni.
Potem sfingowane
procesy, wyroki,
a mordercy swobodnie chodzą na wolności.
O tempora, o mores!
30 lat – jak to wytrzymasz?
Tu modlił się Jan Paweł II Papież (16.06.1987 r.)
Tu modlił się kard. Joseph Ratzinger,
następny Papież.
Szybko zostań świętym!
Rośnie Kościół na Włocławskiej Tamie.
My wołamy do Boga:
Jurku Błogosławiony,
bądź szybko Świętym!
I przyjedź z rzeszą polskich mocarzy wiary,
i wtedy zadrży ziemia,
i zagra róg, „bo nic nad Boga!
I któż jak Bóg?”
Zwycięska Matko z Jasnej Góry,
Matko Cudu nad Wisłą i spod Wiednia,
okaż więc teraz, żeś Zwycięską.
Matko Różańcowa, nasza domowa.
Przecież jesteś Królową,
Widzisz – Polska ginie,
bo nie ma dzieci,
szkoły nasze chore,
wsie wymierają,
w szpitalach zabijają,
a karzą tych, co życia bronią.
„Nie mamy króla, ani proroka,
ani wodza” (Dn 3,38)
Staliśmy się pośmiewiskiem narodów,
za chlebem poszli stąd synowie,
chłopi płaczą, ziemia płacze,
bo naszym chlebem
obcy gardzą, a swoi wolą obcy, bo tańszy.
Tylko Bóg nie stawia embarga.
Więc:
„Przywróć nam chleb z polskiego pola
i z polskiej sosny trumny!
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty
niech będzie biedny, ale czysty.
Daj rządy mądrych, dobrych ludzi,
mocnych w mądrości i dobroci.
Sądy przekupne, złe prawo stanowią,
więc: nade wszystko słowom naszym
chytrze zmienionym przez krętaczy
jedyność przywróć i prawdziwość.
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
a sprawiedliwość, sprawiedliwość”. (J. Tuwim)
Nie zabijaj nikogo i nigdy!
I nie sądź fałszywie ani w sądzie,
ani w Kościele, ani w domu.
Mów prawdę i całą prawdę,
i tylko prawdę,
„prawda Was wyzwoli!” (J 8,22)
A ta ofiara niewinna i bratnia
Niech już będzie ostatnia.
Z tej ofiary wyrośnie mocniejszy!
Amen!
MaR/Naszdziennik.pl