Biskup Pieronek stwierdził, że - według jego rozeznania - nie ma żadnych elementów, które byłyby potwierdzeniem tezy o zamachu."Była katastrofa i koniec. (...) Żeby to oceniać jako zamach, trzeba być o tym bardzo przekonanym, albo szukać zaczepki żeby przekonać ludzi o - niestety - chwiejnych umysłach". Dodał również, że na miejscu katastrofy "były jakieś wybuchy niewypałów, które leżały tam od drugiej wojny światowej, ale to jest inna rzecz".
Zapytany przez Radio ZET jak może zakończyć się konflikt wokół Smoleńska biskup odpowiedział: "Nie widzę, żeby którakolwiek ze stron miała zamiar zejść z tej drogi, która jest poniżająca dla całego społeczeństwa. Ta droga jest wyniszczająca, w takiej atmosferze nie da się żyć".
Monika Olejnik przytoczyła również słowa Zbigniewa Brzezińskiego, który mówił, że na polskiej scenie politycznej są osoby, „które świadomie, albo podświadomie - bo są chore - dzielą społeczność i podważają wiarygodność państwa”. Zdaniem biskupa Pieronka "coś w tym jest". "Wielu ludzi o zachwianej psychice rządziło światem i doprowadzało go do ogromnych katastrof. Widocznie coś jest z nami, że ulegamy sugestiom tych, którzy potrafią wykorzystać swoje nastawienie do człowieka i tak je zasugerować, że pociągają za sobą tłumy".
Nie warto komentować wypowiedzi emerytowanego biskupa w programie Pani Olejnik. Jedynie trzeba modlić się za naszych hierarchów, by nie byli zwodzeni przez środowiska mainstreamowych mediów do politycznych rozgrywek. Tak niestety zachowuje się biskup Pieronek, który powinien być pasterzem wszystkich a nie wybranych salonowców. I powinien zachowywać wielki umiar w wydawaniu takich sądów.
sm/Radio Zet