- Niech się skrzykną innego dnia, nie w Święto Niepodległości, wtedy okaże się, ilu naprawdę ich jest. Wykorzystywanie manifestacji z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości do powoływania politycznej inicjatywy jest nieporozumieniem - mówi z kolei wiceprezes PiS Adam Lipiński.
Joachim Brudziński mowi "Wyborczej", że sam fakt powstania ruchu narodowego nie bulwersuje go, bo "takie są zasady demokracji", ale to PiS jest "jedyną realną siłą na prawicy". - A ta próba reaktywowania LPR jest tak samo realna jak marzenie o powrocie do polityki byłej Unii Demokratycznej pod nazwą Partii Demokratycznej - dodaje polityk PiS.
Zdegustowany był również Przemysław Wipler. - Obce są mi poglądy ONR, tak samo jak obce są mi poglądy skrajnej lewicy - mówi poseł PiS. - Wypadam z tej formuły. Taka skrajna prawica jest skazana w Polsce na margines i porażkę - twierdzi Wipler.
Dziennik przypomina, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego zdystansowało się wobec niedzielnego marszu m.in. dlatego, że w komitecie honorowym był Jan Kobylański, który krytykował braci Kaczyńskich za podpisanie traktatu lizbońskiego.
AM