Idziesz do kobiet? Nie zapomnij bicza! (Fryderyk Nietzsche)
W pamiętnej komedii „Blues Brothers" fuhrer amerykańskich nazistów, pikujący samochodem ku nieuchronnej śmierci, dowiaduje się od swego najwierniejszego pretorianina: „Adolfie, zawsze ciebie kochałem!" Aluzja do homoseksualnych skłonności faszystów mogłaby się wydawać przykładem absurdalnego „angielskiego humoru" w stylu Monty Pythona. Mogłaby gdyby nie fakt, że zainspirowało ją życie.
W 1977 r. grupa umundurowanych członków American Nazi Party pod wodzą Franka Collina przemaszerowała prowokacyjnie ulicami Skokie, żydowskiego przedmieścia Chicago. Dwa lata później Collin został aresztowany za utrzymywanie kontaktów seksualnych z chłopcami w wieku 10-14 lat i skazany na siedem lat więzienia.
Zapewne to przypadkowa zbieżność. Czarne owce - naziści - zdarzają się nawet w najbardziej szacownych środowiskach, takich jak geje. Ba, kiedy takich przypadków odnajdujemy więcej!
Kilka lat wcześniej Russell Veh, były członek National Socialist White People's Party, założył National Socialist League - organizację o jawnie homoseksualnym charakterze. Proklamowała ona swą „determinację w poszukiwaniu seksualnej, społecznej i politycznej wolności". Członków werbowała nie tylko za pośrednictwem własnej gazety „The N.S. Mobilizer", ale też ogłoszeniami w gejowskim magazynie „The Advocate".
W Niemczech w tym samym czasie młodych fanów Hitlera zorganizował w Aktionsfront der Nationalsozialisten (ANS) Michael Kiihnen - były officer Bundeswehry, homoseksualista. Zmarł w więzieniu na AIDS, przedtem jednak napisał tekst o więzi łączącej homoseksualizm i faszyzm. Jego zdaniem faszyzm opiera się na miłości towarzyszy, których wzajemne stosunki seksualne wzmacniają jedność grupy.
Przywódcą brytyjskiego National Front na początku lat 80-tych był Martin Guy Allan Webster - homoseksualista, obsadzający ponoć partyjne stanowiska swymi kochankami.
Najsłynniejszym był wszakże przypadek Yukio Mishimy. Ten neoklasycystyczny pisarz (zresztą jeden z najwybitniejszych twórców japońskich) był zarazem fanatycznym nacjonalistą. Dawał temu wyraz zarówno w swej twórczości - w sztukach takich jak „Dziesięciodniowa chryzantema" czy „Mój przyjaciel Hitler" - jak i w życiu publicznym, zakładając paramilitarne Stowarzyszenie Tarcz (Tate-no-kai). Angielska wersja nazwy - Shields Society – nieprzypadkowo niosła skojarzenia z SS, co podkreślał sam Mishima. Pisał: „Moja lojalność dla cesarza jest nieodwzajemnioną, samobójczą, surową miłością, bardzo podobną do jakiejś formy terroryzmu". Przesłaniu temu był wierny aż do ostatecznej konsekwencji - 25 listopada 1970 r. na oczach kilku tysięcy żołnierzy popełnił tradycyjne seppuku protestując przeciw poniżeniu monarchii.
Zarazem Mishima był narcyzem, uwielbiającym oglądać w lustrze swe ukształtowane na siłowni ciało. Był sadomasochistą, portretującym się w pozie św. Sebastiana. Pisał: „Mam obsesję mordu, chcę widzieć czerwoną krew. Pisarz tworzy romanse, gdy ma niepowodzenia erotyczne. Ja zacząłem pisać powieści, by nie skończyć jako skazany na karę śmierci". Był gejem. John Nathan wspominał: „Największą jednak niespodziankę sprawił swoim nieskrępowanym homoseksualizmem. Jak twierdzi Mogi, regularnie sprowadzał do hotelu siedemnastoletnich chłopców, z tych, co włóczą się po parkach".
Nobuko Albery wyjaśniała skłonność Mishimy do mężczyzn odwołując się do alegorii XVI-wiecznego samuraja: „Kobieta prosiłaby go, by został w domu i umarł na macie do spania, a to byłoby sprzeczne z jego Męską Drogą".
Kto widział choćby film „Zadanie specjalne" z Sylvestrem Stallone, zrozumie to bez trudu. Duszna atmosfera leather bars ma wiele wspólnego z atmosferą skinowskich koncertów: skórzane kurtki, stylizowane na nazistowskie czapki, muskularne torsy, zapach potu, podskórna albo i otwarta agresja, sadyzm i mizoginia... Izabela Filipiak opisywała kiedyś w „bruLionie" Nowy Jork: „W tutejszym środowisku gay panuje silny kult czysto męskich wyglądów, poglądów i zainteresowań. Wcześniej było jeszcze mocniej, ideałem wielu był dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej czapeczce i kamizelce założonej na gołe ciało. Tym zniewieściałym, tym, którzy chcą być 'jak kobiety', nie powodzi się w ruchu za dobrze. Czują się dyskryminowani."
Ogłoszenia w amerykańskim magazynie gejowskim „The Advocate" ukazują kulturę gejów pełną przemocy i machismo, zafascynowaną parafaszystowskimi akcesoriami, przesyconą rasistowskimi uprzedzeniami - geje szukają białych partnerów (choć może wynikać to z faktu, że wśród Afroamerykanów wyjątkowo silna jest homofobia)... Jeden z najohydniejszych w ostatnich latach seryjnych zabójców w USA (który gwałcił, mordował i zjadał swoje ofiary) był nie tylko homoseksualistą, ale i rasistą... W internecie ukazują się ogłoszenia w stylu: „Only for Aryan White Gay interested in the SS, Nazi, Skinhead Men's movement"... Na 16-tym Annual Gay and Lesbian Film Festival w San Francisco w lipcu 1992 r. prezentowany był film "Daddy and the Muscle Academy" Iippio Pohjala, którego bohater Tom jest homoseksualnym faszystą... Gejowskie pismo „Oriflamme" propaguje powrót do feudalizmu...
Może więc rację ma antyfaszystowski kwartalnik "Nigdy Więcej", który związkom homoseksualizmu z faszyzmem poświęciło jeden ze swych nume rów? Znajdujemy w nim tezę, że faszyzm z jego kultem męskości, z nieustająca agresją, jest w gruncie rzeczy stłumionym homoseksualizmem. Czytamy: „Dla człowieka niepewnego swej seksualności eksponowanie homofobii, a czasem nawet stosowanie przemocy wobec innych gejów odgrywa rolę samouspokojenia. To często wygodna ucieczka przed pytaniem o to, kim naprawdę jest." Podawane są przykłady: ludzie o niewyżytych homoseksualnych skłonnościach lgną do grup młodych, krzepkich, spoufalonych ze sobą mężczyzn.
Może zażyłość w takich grupach w naturalny sposób prowadzi do homoseksualizmu? Umberto Eco próbował wyjaśnić sodomię templariuszy: „Pędzili życie marynarskie, całe miesiące na pustyni. Przebywasz w domu diabła, nocą układasz się do snu z kimś, z kim jadłeś z jednej misy, czujesz chłód, pragnienie, strach i chciałbyś do mamy. Cóż robisz? - Męska miłość, legion tebański..."
Wspomniany „legion tebański", zwany też „świętym hufcem" opisał Plutarch: miało go tworzyć 150 par męskich kochanków. I nie był to perwersyjny wyjątek. W słynnej armii spartańskiej dwunastoletni rekruci byli powierzani kochankom wybranym spośród najlepszych dorosłych wojowników. Plutarch opisuje też kreteński rytuał, w którym młodzi żołnierze byli przez dwa miesiące wykorzystywani seksualnie przez kolegów zanim otrzymali oręż.
Pete Carol w książce „Liber Kaos" wyjaśniał: „Homoseksualizm nie jest ubocznym efektem koszarowego życia wśród elitarnych samobójczych jednostek uderzeniowych. To homoseksualizm w pierwszym rzędzie tworzy elitarne samobójcze jednostki uderzeniowe." Pete Carol to autor związany Paneuropejskim Bractwem Wiedzy BAELDER. Pod imieniem germańskiego boga słońca kryje się okultystyczne stowarzyszenie, którego członkostwo zarezerwowane jest dla mężczyzn. Wśród swych źródeł inspiracji wymieniają tradycję „telemiczną, wiccańską, szamanistyczną, odyniczną, sataniczną, faustiańską, runiczną, hermetyczną, masońską, celtycką e t c " , ale spod tego ekumenizmu wyziera satanizm. W artykule „Satanizm i rasa" głosili: „Satanizm rozumie archetypiczny symbol Szatana jako archetyp ewolucyjnej zmiany na lepsze". W dodatku ma on wyraźnie rasistowskie zabarwienie - to rasa aryjska utożsamiana jest z „boską rasą Lucyfera".
Baelder stworzył własną historiozofię, którą otwiera „złoty wiek": Lemuria, Thule, Atlantyda, arktyczna Hyperborea (utożsamiana z Albionem), następnie historyczne ery kamienia, brązu i żelaza, wreszcie czasy greckie i rzymskie. Potem nadszedł upadek: chrześcijaństwo, kapitalizm, komunizm - wszystko to symptomy rozkładu, przerywane przez Juliana Apostatę, wikingów, Medyceuszy i III Rzeszę. Obecnie jednak zaczyna się nowy eon, którego znakami są nowe imperia (Japonia i Unia Europejska), rozwój regionalizmu, duchowość New Age. Baelder wieszczy, że „europejski nacjonalizm plemienny" i „pogańskie odrodzenie" zbudują rasowe Imperium Zachodu, które dokona podboju układu słonecznego i stworzy Homo Galacticus...
Aktywność Baeldera może budzić podziw: magiczne Fraternity oj the Jarls oj Baelder, polityczny The European Realist & Regionalist Movement, młodzieżowa (wzorowana na Wanderwgel) Europe-Jugend, Eoniczne Inicjatywy: Jomsburg Foundation, The European Library, Albion Pilgrimage, wydawnictwo Coxland Press, wytwórnia płytowa, doroczny Obóz Europa.
A nade wszystko Spartans League czyli New Spartans Sports Club, który oferuje szereg kursów: Gymnos („seria treningów sportowych: czujność, witalność, koordynacja"), Kouros („budowa ciała, wygląd fizyczny, higiena... Aryjska uprzejmość i czystość"), Spartanus („etos militarny i kody magiczne w aryjskim dziedzictwie... trening sztuk walki"), Children oj the Sun („historia europejskiego sportu, wojskowości, edukacji fizycznej i męskich związków"), Manhunt („wyjazdy pod namioty łączące medytację, praktyki magiczne, szkolenie wojskowe i survival")... Sport to sposób na stworzenie Nietzscheańskiego nadczłowieka. „Wola Mocy oznacza fizyczne dążenie i osiąganie, poszukiwanie, jak Zaratustra, w sobie samym najwyższych wyników, jakie możesz osiągnąć jako osobnik swej rasy. (...) To stworzyło szturmowców Trzeciej Rzeszy, renesansową Florencję, awanturniczych wikingów, męską godność i piękno spartańskiego państwa militarnego."
I jeszcze jeden kurs: Runie Body Art - „oparta na starożytnych teutońskich zasadach... gimnastyka seksualna". Baelder nie ukrywa swoich sympatii dla homoseksualizmu, wszystkie jego publikacje przesycone są duchem homoerotycznym.
Wzorem dla Baeldera jest Thule Gessellschajt - prenazistowskie sekretne bractwo okultystyczne. Thule powstało 21 grudnia 1917 r. jako bawarska loża Zakonu Germanów, który skupiał uczniów okultysty i rasisty Jorga Lanza von Liebenfels. Lanz, przez Wilhelma Daima (Der Mann der Hitler die Ideen gab, 1958) nazwany ojcem nazizmu, był zarazem homoseksualistą wydalo nym za niemoralność z zakonu cystersów. Lanz nienawidził kobiet, pisał: „dusza kobiety ma w sobie coś przedludzkiego, coś demonicznego, coś tajemniczego". Twierdził, że czystość rasową Aryjczyków zanieczyściły rozwiązłe kobiety kopulując z niższymi rasami, dlatego postulował ich izolację w specjalnych klasztorach, gdzie odwiedzane byłyby przez mężczyzn w celach prokreacyjnych. Nakreślony przez Lanza obraz Nowego Templariusza (tak nazwał swój zakon) przypomina obraz idealnego kochanka - mężczyzny o „złocistych włosach, błękitnych lub szaroniebieskich oczach, różowej skórze, wydłużonej czaszce i szczupłej twarzy, owalnych, przystających uszach, wąskim, prostym nosie, proporcjonalnych ustach, zdrowych białych zębach, pełnych policzkach, regularnie zbudowanym, wysokim ciele, smukłych dłoniach i stopach".
Thule było jednym z nielicznych stowarzyszeń ezoterycznych, któremu udało się odegrać polityczną rolę. Z jego robotniczej przybudówki (której zebrania, notabene, odbywały się w gejowskim barze „Bratwurstgloeckl") wyrosła Deutsche Arbeiterpartei, niebawem przekształcona w NSDAP Sformowany przez thulistów korpus ochotniczy obalił w 1919 r. bawarską republikę radziecką. Najsłynniejszym spośród freikorpsów był wszakże korpus Gerharda Rossbacha. To Rossbach, wstąpiwszy do NSDAP wywarł największy wpływ na formowanie SA. Robert Waite, autor monografii korpusów ochotniczych, pisze: „Poza Ehrhardtem, Gerhard Rossbach, sadysta, morderca i homoseksualista, był najbardziej uwielbianym bohaterem nacjonalistycznej młodzieży niemieckiej". Pederastą był też adiutant Rossbacha, Edmund Heines, człowiek o „dziewczęcej twarzy i ciele drwala", który lubił nie tylko strzelać ofiarom w twarz z Waltera kał. 7,65 - ale też organizować homoseksualne orgie w swojej jednostce.
Czyż może nas wobec tego dziwić szczególna, homoerotyczna atmosfera panująca w SA? O dowódcy Sturmabteilungen Ernście Roehmie napisał William Shirer w swym klasycznym dziele „The Rise and Fali of the Third Reich" że „jak wielu wczesnych nazistów był homoseksualistą". Roehm, wprowadzony w męską miłość przez Rossbacha, swym adiutantem uczynił Heinesa. W Oddziałach Szturmowych o obsadzie stanowisk decydował specyficzny rodzaj nepotyzmu, oparty na kwalifikacjach seksualnych. Spośród trzynastu dowódców okręgów SA wszyscy ponoć byli gejami... Homoseksualną orientację wyznawali też niektórzy zagraniczni sojusznicy hitlerowców, np. założyciele Anglo-German Fellowship Guy Francis de Money Burgess i kpt. John Robert Macnamara czy Francuzi Edouard Pfeiffer i Jacąues Doriot.
Niemoralne praktyki bojówkarzy były niejednokrotnie wykorzystywane przez propagandę antynazistowską, np. prasa socjaldemokratyczna opublikowała kompromitujące listy Roehma. Marksista Wilhelm Reich w „Psychologii masowej faszyzmu" ujmował problem teoretycznie pisząc m i n . : „Rosenberg i Bliiher rozpoznają państwo wyłącznie jako państwo męskie, zorganizowane na bazie homoseksualnej". Hitler tolerował to do momentu, gdy polityczne ambicje Roehma i socjalne frustracje szturmowców nie stały się dla niego niebezpieczne. Wykorzystał homoseksualizm jako pretekst do rozprawy z SA w czasie osławionej „nocy długich noży".
Do głosu doszedł Himmler, reprezentujący „frakcję heteroseksualną" w NSDAP, zdecydowanie przeciwny homoseksualizmowi z powodu jego szkodliwego wpływu na prokreację. Ale żydowscy historycy Scott Lively i Kevin Abrams, autorzy książki "The Pink Swastika: Homosexuality in the Nazi Party" uważają, że antyhomoseksualna retoryka nazistów miała na celu ukrycie własnych skłonności, a osławiony paragraf 175 k.k. był przez Hitlera instrumentalnie wykorzystywany do zwalczania przeciwników politycznych. Jego zaostrzenie w 1935 r. (kryminalizacja wszystkich zachowań o inklinacjach homoseksualnych) była skierowana przede wszystkim przeciw klerowi katolickiemu, uważanemu przez Himmlera za „męskie stowarzyszenie erotyczne". Homoseksualizm pozostał zaś problemem NSDAP. Wewnętrzne sprawozdanie Hitlerjugend podawało, że spośród popełnionych w pierwszym półroczu 1940 r. 10.958 przestępstw najbardziej rozpowszechniona była kradzież (5.985), i homoseksualizm (901). Dwa lata później antyhomoseksualny paragraf 175 został złagodzony: dopiero czwarte naruszenie prawa karane miało być więzieniem lub obozem. Dlatego też Kevin Abrams - ortodoksyjny Żyd - sprzeciwia się ostro tezie o „Holocauście homoseksualistów". Powołując się na Joan Ringelheim z amerykańskiego Muzeum Holocaustu ocenia liczbę homoseksualistów w obozach na 5-15 tysięcy i podkreśla, że mimo niewielkiej liczebności byli oni nieproporcjonalnie liczni wśród kapo.
Lively i Abrams zwracają uwagę, że np. Gustaf Grundgens, choć był znanym homoseksualistą, został przez Goeringa mianowany dyrektorem państwowego teatru Rzeszy. Ich zdaniem homoseksualistami lub biseksualistami byli: wódz Hitlerjugend Baldur von Schirach, Generalny Gubernator Hans Frank, adiutant Hitlera Wilhelm Bruckner, szofer Hitlera Emile Maurice, Julius Streicher, Walther Funk, Hermann Goering, Reinhard Heydrich. Pederastą był też Ernst vom Rath - wysoki rangą oficer SA, który został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Paryża. Utrzymywał tam homoseksualne stosunki z 17-letnim polskim Żydem Herszelem Grynszpanem, przez którego został zabity, gdy nie spełnił jego prośby dotyczącej rodziców. Śmierć vom Ratha była sygnałem do osławionego pogromu Kristallnacht.
Ale czy warto o tym mówić? Czy warto wyciągać takie szczegóły życia prywatnego na forum publiczne? Czy mają one znaczenie dla zrozumienia wydarzeń politycznych? Lively i Abrams twierdzą, że tak. Posuwają się wręcz do stwierdzenia, że Holocaust Żydów był konsekwencją neopoganizmu, a pośrednio homoseksualizmu - pederaści dążą do zniszczenia cywilizacji judeochrześcijańskiej z powodu jej heteroseksualnej etyki.
Roehm uważał homoseksualizm za fundament nowego ładu. Nie był w tym odosobniony. Explicite wyłożył tą teorię Benedict Friedlander (1866- 1908) w pracy „Renaissance des Eros Uranios" (1904): „Pozytywnym celem jest odrodzenie helleńskiego rycerstwa i uznanie go przez społeczeństwo. Przez miłość rycerską rozumiemy w szczególności ścisłą przyjaźń, a jeszcze bardziej więź między mężczyznami w różnym wieku". Trzydzieści lat później jego poglądy powtórzył Kurt Hildebrandt w książce „Norm Entartung Verfall". Friedlandera i Hildebrandt reprezentowali jedną z dwóch frakcji ruchu homoseksualnego, tzw. maskulinistów. Ich organizacją była Gemeinschaft der Eigenen (Wspólnota Wyjątkowych) utworzona w 1902 r. przez pedofila i antysemitę Adolfa Branda. Po I wojnie światowej członek Thule Hans Kahnert przekształcił Wspólnotę w Bund fiir Menschenrecht (Związek Praw Człowieka). Bund dla uzasadnienia swej orientacji seksualnej powoływał się na Eddę, by udowodnić jej teutońskie a nie orientalne źródło. W okresie międzywojennym stał się największą organizacją gejowską. Przetrwać miał – pomimo antyhomoseksualnego ustawodawstwa - aż do 1940 r.
Ci wyznawcy czysto męskich wartości, na ogół mizogini, często pedofile, nieraz sadyści, chcieli odtworzyć militarne obyczaje kultur pogańskich, zwłaszcza greckiej. Co mieli na myśli? Benedetto Bravo w swej „Historii Greków" opisuje: „Społeczność Greków jest społecznością mężczyzn. Kobiety są wykluczone z życia publicznego, w życiu prywatnym obie płcie mają swoje odrębne sfery. (...) Arystokrata mógł w pełni przyzywać i skierować swe uczucia tylko ku przedstawicielowi własnej grupy, człowiekowi jemu równemu. (...) Homoseksualizm jest niewątpliwie pochodną pozycji kobiet". I jeszcze jedno: „Wśród homoseksualnych związków z pewnością dominowały relacje, w których jedną ze stron był człowiek w pełni dojrzały, a drugą chłopiec kilkunastoletni, dojrzewający, jeszcze przed progiem dzielącym go od dorosłego życia". Z taką obyczajowością doskonale koresponduje postulat zniesienia rodziny, przedstawiony przez Platona w jego „Państwie" - pierwszym historycznie projekcie państwa totalitarnego.
Bezpośrednie źródła filozofii maskulinistycznej wypływały jednak z tzw. George-Kreis, który uformował się wokół poety Stefana George'a (1868-1933) jako „elitarny związek ludzi oparty na pięknie i sile". Elitaryzm został zapożyczony od Nietzschego, który inspirował też pogańskie bachanalia urządzane przez georgistów ku czci Dionizosa. Krąg szukał Wodza, który „poprowadzi przez burzę i trwożne sygnały jutrzenki swoją wierną gromadę do kuźni przebudzonego j u t ra i stworzy Nowe Państwo". W 1902 r. George wyznaczył na Wodza 15-letniego Maximina (Maximiliana Kronenberga), który miał uosabiać harmonię pięknego ciała i zalet duszy - plany te pokrzyżowała jednak rychła śmierć młodego przyjaciela. Charakterystyczny dla George-Kreis byt biologiczny kult młodości - idea, że tylko młodzież może zmienić świat. Ten wysublimowany wyraz podskórnej pedofilii został przejęty przez Baldura von Schiracha (a już po II wojnie - za pośrednictwem Herberta Marcuse'a - przez ultralewicę). Nie trzeba chyba dodawać, że krąg George'a łączył też pangermański nacjonalizm - swastyka na tytułowej stronie wydawanego od 1891 r. „Blatterfur die Kunst" nie była jego jedyną oznaką. George z entuzjazmem witał wybuch I wojny światowej, która uczynić miała z Rzeszy mocarstwo sięgające od Morza Północnego po Sycylię. To w okopach narodzić się miał Nowy Człowiek – prawdziwy mężczyzna - heroiczny wojownik.
Z George-Kreis związany był zarówno znany nam już Hildebrandt (dla którego masy są „produktem niepohamowanego postępu, bezprawnego humanitaryzmu, pasywnej wolności") jak i związany z młodzieżową subkulturą Wandervógel Ludwig Klages. Wandervbgel (Ptaki Wędrowne) to spontaniczny ruch męskiej młodzieży, zainicjowany w początkach XX w. pod hasłem powrotu do Natury. Choć bliski temu, co dziś nazwalibyśmy „głęboką ekologią" (tworzenie wiejskich komun, zdrowe żywienie, medycyna naturalna, inspiracja filozofią Wschodu, fascynacja ludami pierwotnymi takimi jak Indianie, ba - nawet jogging i naturyzm!), miał zarazem charakter wybitnie nacjonalistyczny. To od Ptaków Wędrownych nazizm przejął zarówno pozdrowienie uniesioną ręką jak i tytuł Fiihrera. Ruch Wandervógel miał też wyraźnie homoerotyczny podtekst.
Teoretykiem ruchu był Hans Bliiher, autor m.in. takich książek jak „Niemieckie 'Wędrowne ptaki' jako fenomen erotyczny" (1912) czy „Rodzina i związek mężczyzn". Głosił w nich teorię o istnieniu dwóch współ występujących form erotyzmu - heteroseksualnej (której owocem jest rodzina) i homoseksualnej, pchającej mężczyzn do tworzenia Mdnnerbund (związków męskich). Właśnie związki mężczyzn miały być podstawą organizacji społecznej. Bluher rozumiał państwo jako Bund, w którym Eros dostarcza nowej elity owemu związkowi narodu. Nie ukrywał też, że państwo będzie hierarchiczne: „wódz nie potrzebuje narodu, żeby być wodzem, lecz za to naród tylko poprzez wodza staje się narodem".
Kobiety spełniać miały w tym społeczeństwie rolę drugorzędną, służebną czy po prostu rozpłodową. Z antyfeminizmem łączył się antysemityzm. Przywoływany był w tym kontekście Otto Weininger - Żyd-odszczepieniec, wedle którego podstawową zasadą wszechświata jest dychotomia między mężczyzną i kobietą, Żydzi zaś reprezentują cechy kobiece a więc gorsze. Bluher twierdził, że Żydzi są nosicielami kobiecych wartości i promują heteroseksualną rodzinę, gdyż po zniszczeniu państwa żydowskiego tylko rodzina zapewnia przetrwanie ich plemieniu. Tymczasem jego zdaniem idealny mężczyzna jest homoseksualistą - dopiero uwolnienie od ograniczeń narzuconych przez etykę skieruje jego energię w sferę kosmosu i metafizyki.
Dziś prace Bluhera wydaje francuski (choć ukazujący się też po portugalsku) „Gaie France Magazine". Leży przede mną jeden z numerów tego periodyku: lśniąca, kolorowa okładka, w środku 82 strony kredowego papieru. Na okładce śliczna, dziewczęca buzia jakiegoś małolata, wewnątrz mnóstwo zdjęć nastolatków: półrozebranych i zupełnie nagich, kokietujących nieśmiałymi spojrzeniami i dumnie eksponujących nabrzmiałe penisy. Widzimy też niezliczonych macho o muskularnych torsach - to żołnierze, robotnicy. Duch „prawdziwego mężczyzny", zdobywcy, wojownika unosi się nad całością. Tematyka podobna do innych pism gejowskich - walka z homofobią, z AIDS, prezentacja Kolum- bii jako „eldorado" (dla pederastów, rzecz jasna). Znajdujemy tu jednak też wiele artykułów poświęconych historii, filozofii, polityce. Znajdujemy np. teksty o Etruskach i templariuszach, przypomnienie postaci George'a, wywiad z Alainem de Benoist - czołowym teoretykiem neopogańskiej tzw. Nowej Prawicy. Ale przede wszystkim znajdujemy tu klimat męskiej przyjaźni i przygody.
„Chłopcze, chodź z nami! Zakosztujesz naszego braterstwa."
TOMASZ JAWOROWSKI