Słowenia jest zalewana islamskimi imigrantami. Dziesiątki tysięcy przybyszy przewalają się przez ten mały kraj, dążąc do niemieckiego "raju". Dla samej Słowenii to dramat. Władze myślą u budowie muru na długiej granicy z Chorwacją, a w między czasie proszą Unię Europejską o silną pomoc.
Tymczasem Bruksela ma czas. Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej, zwołał niewielki szczyt unijny dopiero na niedzielę. Słowenia liczy, że dostanie po nim 140 mln euro, a do tego ludzi i sprzęt, by mogła sprostać nieustającym fallom uchodźczym. Problem nasilił się od niedawna - w sobotę Węgry zamknęły całkowicie swoją granicę z Chorwacją. Wobec tego imigranci wybrali dłuższą trasę, przez Słowenię właśnie. W ciągu zaledwie kilku dni do tego małego kraju przybyło 40 tysięcy ludzi. To dla Słowenii naprawdę nie mało - 40 tysięcy imigrantów to równowartość prawie 2 procent słoweńskiej ludności!
Szczególne problemy ma miejscowość Brezice przy granicy z Chorwacją. Tam znajduje się obóz dla imigrantów. Przebywa w nim obecnie około 13 tysięcy ludzi, podczas gdy w miasteczku mieszkają... tylko 24 tysiące osób.
A imigranci nie chcą czekać. Są źli - i dają temu wyraz. W środę podpalili namioty w obozie, krzycząc, że chcą natychmiast dostać się do Austrii. Narzekają, jakoby nie otrzymywali wody i żywności - ale lokalne władze mówią, że to bzdura. Imigranci po prostu odmawiają przyjmowania żywności, żeby wymusić szybszy transport do Niemiec.
Tak - oto uchodźcy w całej okazałości. Ilu spośród tego tłumu naprawdę potrzebuje pomocy? Pięć procent? Reszta chce po prostu do Niemiec - nic więcej.
kad