Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W prasie pojawiają się informacje, że na rynku pracy jest coraz trudniej ze zdobyciem pracowników. Firmy, które powstają na Dolnym Śląsku – LG, Amazon, czy Toyota mają poważne kłopoty z rekrutacją w jednej z zachodnich firm, na dziesięć wakatów do pracy zgłosiło się trzech kandydatów. Pry tym na polskim rynku pracy jest coraz więcej Ukraińców – czy oni zapełnią tę lukę kadrową? A może firmy słabo płacą i stąd niewielkie zainteresowanie oferowanymi posadami?
Cezary Kaźmierczak: Polacy nie chcą pracować, bo w Polsce zanikło bezrobocie. W dużych miastach Polacy nie chcą pracować za te pieniądze. W fabrykach zachodnich inwestorów business plany przewidują jednak jakieś koszty pracy, wcześniej wyliczone i gdyby miały one jakoś drastycznie wzrosnąć no to wydarzy się to, co się już wielokrotnie zdarzało; zwiną biznes i pojadą gdzieś dalej.
F: Inwestycje zostały poniesione, chyba nie jest tak prosto wycofać się z rynku gdy fabryka już istnieje?
Cezary Kaźmierczak: A fabryka Dell’a nie była wybudowana? Ministerstwo gospodarki w poprzednim roku na 23 dotacje 18 przyznało zagranicznym firmom i to np. takim jak centra outsourcingowe czy centrum telemarketingowe. W przypadku takich firm wyjście z polskiego rynku nie jest żadnym problemem – czasem wystarczą24 godziny
F:Czy pracownicy z Ukrainy mogą zajmować miejsca pracy, na które nie ma chętnych wśród polskich pracowników?
Cezary Kaźmierczak: Raczej to dla nas dobrze. Takich pracowników jest w tej chwili około 600 tys. i to powinno być regulowane. Rząd powinien to jakoś regulować. Czy oni pracują w dużej produkcji - nie słyszałem szczerze mówiąc. Są takie cztery obszary, które są zdominowane przez pracowników z Ukrainy, których Polacy pracować nie chcą. To jest rolnictwo - większość tych pozwoleń jest wydawanych na pomocnika robotnika rolnego. Już widzę tych absolwentów dyplomacji z Pułtuska, którzy się rwą do tej roboty.. Drugi taki obszar zatrudnienia to jest budownictwo trzeci to są usługi domowe, czyli opieka nad starszymi, sprzątanie, opieka nad dziećmi i czwarty- mała produkcja, o dużej produkcji nie słyszałem do tej pory.
F: Na Dolnym Śląsku oficjalnie pracuje około 80 tys. Ukraińców, ale ta liczba może być dwukrotnie wyższa [Money.pl -,,Praca tylko dla Ukraińców? (..)], więc może część z nich zajmuje te miejsca pracy, na które nie można znaleźć polskiego pracownika?
Cezary Kaźmierczak: Raczej słabo to widzę z uwagi na te przepisy, które w Polsce funkcjonują, a nielegalna praca w moim przekonaniu ma niezbyt duży zasięg, bo to jest zbyt duża potrzeba częstego kursowania, więc mało kto gotów jest ryzykować nielegalny pobyt i potem mieć bana na wjazdy. Tak to się do Ameryki jeździło - raz w życiu i niech się później dzieje co chce.
Tutaj ma to znaczenie marginalne. Jakiekolwie ograniczenie ich pracy tutaj powoduje, że te cztery sektory wykładają się natychmiast - gwałtownie rosną ceny za te usługi, część firm padnie, bo nie będzie w stanie funkcjonować. Byłem niedawno na wschodzie Polski i tam rozmawiałem z człowiekiem w naszej organizacji członkowskiej. Firma ma 250 TIR-ów i zatrudnia 120 Ukraińców. zatrudnia. Pytam czy są tańsi? Mówi ,, panie, gdzie tam tańsi, mnie to tam wszystko jedno, może pan dawać ogłoszenia do skutku, nie ma ludzi’’.
Bez Ukraińców jego firma nie jest w stanie funkcjonować, natomiast my powinniśmy ich bardziej trwale osadzać, ale niestety rządowi polskiemu brakuje wyobraźni w tym zakresie i to zwietrzyli Francuzi czy Niemcy. Francuzi dają wizy pięcioletnie, dla studentów ukraińskich, Niemcy to samo - plus studia za darmo no i za chwilę, w marcu krążą plotki, że ruszy ruch bezwizowy i stracimy tych pracowników, oni natychmiast od uciekną dalej i wtedy zobaczymy mądrości pani Rafalskiej i pana Szweda. Niech swoje dzieci wyślą do zbierania truskawek, jeśli to jest takie straszne zagrożenie.
F: Czy część z tych ludzi pracuje w tzw. szarej strefie?
Cezary Kaźmierczak: U tych rolników – nie pamiętam w tej chwili dokładnych danych - czy to jest 150 czy to jest 200 tys. - płaci normalny ZUS, tak więc Polska osiąga z tego duże korzyści. Moim zdaniem już jest za późno na zmianę tego trendu i nie zdążymy nic już z tym zrobić - prawdopodobnie Niemcy i Francuzi po prostu wyjmą nam tych pracowników z Ukrainy.
F: Przecież i Niemcy i Francja mają teraz dużo nowych pracowników – ściągnęły do nich setki tysięcy imigrantów, czy to im nie wystarczy?
Cezary Kaźmierczak: Pewnie jest ich nawet za dużo, tylko że ukraiński imigrant jest jakości polskiego imigranta czyli 99% pracuje a 1% nie pracuje i oni to już wiedzą.
F: A w Niemczech i Francji jest chyba odwrotnie – 99% przybyłych emigrantów nie pracuje?
Cezary Kaźmierczak: Dokładnie – i oni to już wiedzą i oczywiście tradycyjnie nas ,,wycyckają’’. Mogę się o to założyć – proszę zadzwonić do mnie w kwietniu, jak będzie wiosna i zobaczymy, co wtedy ten mędrzec, minister Szwed z panią Rafalską powiedzą polskim rolnikom, gdzy wszyscy Ukraińcy wyjadą dalej. W tej chwili są blisko domu i to ma duże znaczenie.
Jednak gdy już będzie ten bezwizowy ruch – a na to się zanosi, Gruzja – pewnie w styczniu-lutym a oni w marcu, sytuacja może się gwałtownie zmienić. Przypominam, że Niemcy jeszcze rok temu bardzo gwałtownie sprzeciwiali się bezwizowemu ruchowi, blokowali ten ruch z Ukrainą a teraz nagle stali się adwokatami tego bezwizowego ruchu. Tradycyjnie ,,wycyckają nas’’, obudzimy się z ręką w nocniku i będzie płacz. Może jednak ten dzisiejszy zimny prysznic - 2,5% PKB – zadziała. Jest to bez wątpienia zimny prysznic i poważny dzwonek ostrzegawczy, że należy się po prostu wziąć do roboty, bo z samego gadania jeszcze nic nie wynika. Zależy jeszcze, z czyjego gadania, bo część mówi rozsądnie. Mamy wielkie dwa deficyty siły roboczej w Polsce. Pierwszy to jest nisko płatna i nisko kwalifikowana praca i to nam załatwiają Ukraińcy, z tym problemu nie ma. Drugi to jest średnia kadra techniczna, no i tu problem jest mega gigantyczny, ta kadra znajduje się w Anglii i Irlandii .
Dziękuję za rozmowę