Beata Szydło przemawiajac dziś w Parlamencie Europejskim kilkukrotnie podkreśliła fundamentalną sprawę: "Ta debata jest niepotrzebna".
<<< UWAGA! NIESAMOWITA KSIĄŻKA O FATIMIE! JAKIE TAJEMNICE SKRYWA JESZCZE OBJAWIENIE FATIMSKIE? ZOBACZ! >>>
Bo tak było w istocie. Wypowiedzi urzędników europejskich i europosłów pokazały to aż nazbyt wyraźnie. W zasadzie nikt nie stawiał Polsce żadnych merytorycznych zarzutów. Krytycy rządu PiS brzmiali tak, jakby przeczytali kilka artykułów w "Süddeutsche Zeitung" czy "New York Times", które z kolei były oparte na artykułach "Gazety Wyborczej" i tyleż panicznych co idiotycznych lamentach Mateusza Kijowskiego i Ryszarda Petru wznoszonych podczas demonstracji KOD.
Sensu nie było w tym najmniejszego - przynajmniej na poziomie oficjalnym. Bo przecież w istocie nikt nie organizowałby takiej debaty, gdyby jednak o coś nie chodziło. Celnie wypunktował to prof. Ryszard Legutko, wskazujac, że Komisja Europejska próbuje wykorzystać sprawę Polski, by w sposób w świetle traktatów bardzo niejasny rozszerzyć swoje kompetencje.
Wielu polityków naprawdę szczerze zaangażowało się w atak na Polskę, dlatego tylko przecież, że... polski rząd lewicowy nie jest. Nie bez powodu krytyka Polski była domeną europosłów liberałów i socjalistów, niezależnie od ich kraju pochodzenia. Tymczasem ci politycy, którzy są wierni chrześcijańskiej tożsamości Europy, wypowiadali się o Polsce całkowicie przychylnie - nawet, jeżeli byli z takich państw jak Niemcy czy Francja. Pokazuje to jasno, po jakiej linii idzie spór: z jednej strony zaborcza Komisja Europejska wspierana przez środowiska lewackie, przerażone, że w Polsce ktoś nie chce podzielać ich przesądów, z drugiej politycy racjonalni, chętni zająć się prawdziwymi problemami Unii Europejskiej, a nie tracić czas na rozmowy o "demokracji w Polsce".
Nie ma wątpliwości, że dosyć udane wystąpienie Beaty Szydło niczego nie zmieni. Przecież lewacy dalej będą atakować Polskę (bo nie jest lewacka), a KE dalej będzie próbowała przeforsować centralistyczną i niezgodną z traktatami wizję UE. Dobrze jednak, że premier podeszła do problemu niezwykle spokojnie, akcentując zarazem - wbrew nachalnej retoryce przedstawicieli KE - wagę suwerenności Polski. Polska dziś nic nie straciła - w przeciwieństwie do zaczadzonych ideologią liberałów. Ci kolejny raz pokazali, że nie mają do powiedzenia nic, czego warto byłoby słuchać. To tylko ignorancja, chamsto (vide Guy Verhofstadt) i mrzonki o skrajnie centralistycznej UE.
Paweł Chmielewski