Muzułmanka opowiada, że kilka lat temu pracowała z mężczyzną, który pałał wielkim pożądaniem do kobiet, a był żonaty. Aby mu pomóc, udała się do Mekki i zapytała muftich, nauczycieli prawa koranicznego, czy istnieje jakieś zgodne z szariatem rozwiązanie tego problemu. Mufti powiedzieli Salwie el-Matayri, że islam dozwala na kontakty seksualne z niewiernymi niewolnicami, np. z chrześcijankami. Żeby takie niewolnice zdobyć, należałoby zaatakować jakiś kraj chrześcijański i uprowadzić kobiety w niewolę jako jeńców wojennych.Taka kobieta stanie się towarem, który można sprzedać i kupić na własność.
Dodajmy, że klientów mogłaby zachęcać wyeksponowana nagość sprzedawanej kobiety. Jak podkreśla Salwa el-Matayri, chociaż muzułmankom wolno pokazywać publicznie jedynie twarz, to niewierne niewolnice mogą być obnażone publicznie od brzucha w górę.
Nauczycielka wskazuje, że mieszkańcy Kuwejtu mogą kupować kobiety z Czeczenii. Jej zdaniem, tam na pewno znalazłyby się jakieś branki wojenne. Nauczycielka ubolewa, że obecnie oficjalne prawo Kuwejtu nie pozwala na trzymanie niewolnic. Ma jednak nadzieję, że to się zmieni i niewierne kobiety będzie można legalnie nabywać.
Zdaniem Salwy el-Matayri, stałoby się to świetnym lekarstwem na pożądliwość mężczyzn. Dzięki niewolnicom będą mogli zaspokajać swoje potrzeby bez grzechu, nie zdradzając własnych żon.
Nauczycielka opowiada, że kalif Harun el-Rashid miał aż 2000 niewolnic i tylko jedną żonę. Jest to jej zdaniem wspaniały i godny pochwały przykład zachowania zgodnego z nauczaniem Koranu. El-Matayri podziękowała w wystąpieniu Allahowi za to, że w Kuwejcie jest „tylu pobożnych handlarzy, którzy są zainteresowani tym rodajem interesów.”
Należy przy tym zaznaczyć, że Koran nakazuje muzułmanom dotrzymywania zawartych umów. Z tego względu te kraje islamskie, które są w ONZ – jak Kuwejt - praktycznie nie mogą wypowiedzieć wojny innym krajom stowarzyszonym; z tego względu dostęp do seksualnych niewolnic jest utrudniony. Do pozyskania chrześcijańskich kobiet potrzebne jest najpierw zerwanie stosunków dyplomatycznych z danym krajem.
PCh/katholisches.info/memri